-

ewa-rembikowska : Wczoraj Warszawianka, dziś Kujawianka.

Cudze chwalicie, czyli pytamy, dlaczego Włocławek nie uhonorował dotąd Aleksandra Stpiczyńskiego?

Lotnik wojenny najlepiej czuł się w chmurach. Na ziemi było mu niewygodnie, zwłaszcza, gdy trafił do obozu jenieckiego. Ci, którzy dostali się do niewoli od razu zaczynali myśleć o ucieczce. Ucieczka miała angażować siły i środki okupanta. Dla tych najbardziej niepokornych władze III Rzeszy zorganizowały obóz Stalag Luft III. Zlokalizowany został w słabo zaludnionym terenie w okolicy Żagania tak, by do wolnego świata było daleko i niewygodnie. Obóz otaczało wysokie na 2,5 metra ogrodzenie z drutu kolczastego. Przed ogrodzeniem dodatkowo zainstalowano drut, którego jeńcy nie mogli przekroczyć. Co 100 metrów usytuowane były wieże strażnicze z karabinami maszynowymi i elektrycznymi reflektorami.

Obóz zajmował 24 hektary. Przebywało w nim około 2500 oficerów Królewskich Sił Powietrznych, około 7500 Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych i około 900 oficerów z innych alianckich sił powietrznych.

Jeńców strzegło 800 obozowych strażników.

Do budowy przekopu pod ziemią miało zniechęcać usytuowanie baraków daleko od ogrodzenia. Ponadto budynki były postawione na słupkach 60 cm nad ziemią. Teren był piaszczysty, za to pokryty warstwą czarnej ziemi. Na całym obwodzie obozu umieszczono również sejsmografy wykrywające ruch pod ziemią.

Pomimo to do takiej ucieczki tunelem doszło. Autorem koncepcji był brytyjski oficer Roger Joyce Bushell. Projekt zakładał wyjście na zewnątrz 200 więźniów, z których każdy miał zostać zaopatrzony w ubranie cywilne, komplet perfekcyjnie podrobionych dokumentów, mapy, rozkłady jazdy, pieniądze, narzędzia, kompasy, odbiorniki radiowe, aparaty fotograficzne. Ubrania oraz niemieckie blankiety dokumentów dostarczali przekupieni niemieccy strażnicy. Reszty tajny ośrodek Wywiadu Armii USA w Forcie Hunt. Pośrednikiem były delegacje Czerwonego Krzyża, często odwiedzające obóz.

Praca trwała rok. Wzięło w niej udział 600 jeńców alianckich. Zaczęła się w marcu 1943 roku od ustalenia planu wydrążenia trzech tuneli na poziomie 9 metrów pod powierzchnią. Wysokość i szerokość tunelu wynosiła nieco ponad 50 cm.

Jeden tunel został wykryty, z budowy drugiego zrezygnowano ze względu na to, że wyjście z tunelu w wyniku rozbudowy obozu znalazłoby się się na terenie nowego sektora. Ten tunel służył jako magazyn i warsztat oraz składowisko ziemi. Trzeci tunel miał 111 metrów długości i posłużył do ucieczki dla 76 jeńców w w nocy z 24 na 25 marca 1944 r. Niestety tylko 3 uciekinierom udało się wydostać poza jurysdykcję niemiecką. 73 więźniów zostało aresztowanych. Na rozkaz Hitlera zgładzono skrytobójczo 50 z nich.

Po ucieczce Niemcy dokonali inwentaryzacji obozu i odkryli, jak rozległa była to operacja. Do budowy wykorzystano 4 tys. desek z łóżek, 90 kompletnych łóżek piętrowych, 635 materacy, 192 narzuty na łóżka, 161 poszewek na poduszki, 52 stoliki dwudziestoosobowe, 10 stolików pojedynczych, 34 krzesła, 76 ławek, 1212 zagłówków, 1370 listew, 1219 noży, 478 łyżek, 582 widelców, 69 lamp, 246 puszek na wodę, 30 łopat, 300 m drutu elektrycznego, 180 m liny i 3424 ręczniki. Zużyto 1700 koców i ponad 1400 puszek po mleku Klim.

Na kanwie tego wydarzenia powstało kilkadziesiąt artykułów, liczne wywiady z uczestnikami, audycje telewizyjne, radiowe, kilka książek wspomnieniowych, dwa filmy oraz 3 gry komputerowe. Polscy widzowie mieli okazję obejrzeć film „Wielka Ucieczka” z utytułowaną obsadą w roku 1967 już 4 lata po jego brytyjsko-amerykańskiej premierze.

Na początku 1943 roku do obozu koncentracyjnego w Compiègne trafił Andrzej Luckner oskarżony o próbę nielegalnego przekroczenia granicy z Hiszpanią. Szczęśliwie przesłuchujący go funkcjonariusze uwierzyli, że jest architektem z Warszawy, który na gapę przejechał pół Europy, by z Francji nielegalnie przeszwarcować się do Portugalii, bo tam czekała na niego posada. Dobrze, że nie odkryli, iż jest to Aleksander Stpiczyński, oficer wywiadu a teraz członek komórki „666” organizującej szlak kurierski do Wielkiej Brytanii przez Niemcy, Francję i Hiszpanię.

Obóz w Compiègne był twierdzą. Od świata zewnętrznego oddzielał go mur, przed którym umieszczono dwa pasy zasieków i drutów kolczastych. Co 300 metrów znajdowały się wieże strażnicze, z karabinami maszynowymi i reflektorami. W nocy druty podłączono do prądu.

Tym niemniej co i raz ktoś próbował uciec. Tak też zdarzyło się w momencie, gdy Stpiczyński trafił do bloku numer 5. Dwóch więźniów pod osłoną mgły uciekło, pozostałych 48 więźniów ukarano zamknięciem w celach bez prawa wyjścia na korytarz na czas nieoznaczony. Szczęśliwie z celi ogólnej przeniesiono ich do trzech cel, z których jedna miała wyjście na strych. Tego trzeba było autorom koncepcji ucieczki tunelem.

Stpiczyński wraz z górnikiem Gumińskim opracowali projekt. Przez kilka dni negocjowali go ze wszystkimi więźniami. Wszyscy musieli wyrazić zgodę oraz zobowiązać się do zachowania tajemnicy.

Do dyspozycji mieli uprzednio „zorganizowane” i dobrze ukryte narzędzia do kopania, czyli mały kilof, łopatkę, krótki łom.

Projekt był taki, by kopać na głębokości 2 metrów tunel o długości 52 metrów. Wydobywana ziemia była sypana do woreczków zrobionych z sienników i podawana na strych. Wytyczyć kierunek pomógł kompas Antoniego Pallutha pożyczony na godzinę. Poziomica została zrobiona z dwóch butelek z wodą przymocowanych drutem do deski.

Przy drążeniu tunelu pracowały jednocześnie trzy ekipy. Pierwsza ekipa kopała, pakowała ziemię w woreczki i podawała je ekipie transportowej. Ta liczyła 5 osób, jeden wyciągał na lince worek, podawał w pierwsze ręce. Ten w drugie aż do piątego, który z kolei przywiązywał worek do linki, która wciągana była na strych. Tu też pracowało 5 osób, które musiały odpowiednio rozłożyć ziemię. Strop zrobiony był z cienkiej siatki trzcinowej, otynkowanej gipsem i zawieszonej na bardzo cienkich deskach. Jednakże po środku wzdłuż całego budynku szedł dwumetrowej szerokości chodnik z grubych desek podtrzymywany przez żelazne belki.

Robota rozpoczynała się po apelu porannym a kończyła przed obiadem, potem znów prawie do apelu wieczornego.

Nie było z czego zrobić wentylacji, nie było powietrza, więc ekipy drążące zmieniały się co godzinę. Najwięcej problemu sprawiało zacieranie śladów wynoszonej skały. Dwóch więźniów nieustająco zamiatało i zbierało najmniejsze okruszki zakazanej aktywności.

Posuwano się z prędkością 2 metrów dziennie.

Za wzorowe zachowanie władza zezwoliła któregoś dnia więźniom na wychodzenie z bloku w ciągu dnia oraz na odbywanie apeli wspólnie z całym obozem. To był moment zagrożenia, bo Niemcom zdarzało się podczas apelu robić rewizje z blokach. Raz jeden z kopiących zapomniał oczyścić buty z białego pyłu wapiennego a stanął na skrzydle. Jakoś udało im się wciągnąć kolegę głębiej i go wyczyścić przed rozpoczęciem apelu.

Szesnastego dnia kopania tunel liczył już 27,5 metra. Miał kształt wielkiej rury o przekroju nieregularnej elipsy. Oświetlały go punktowo 3 żarówki.

Siedemnastego dnia drążenia tunelu, 29 marca 1943 roku, do celi wpadli żołdacy. Wiedzieli gdzie szukać, gdyż jeden z francuskich więźniów, kompan z celi po prostu złożył donos.

Kapitan obozu wyraźnie pod wrażeniem wykonanej inżynierskiej pracy pochwalił ich za tak sprawnie wydrążone metro. Francuzi nazwali ich „equipe de metro” a Niemcy „Tunelisten”.

Przyjechało gestapo. Funkcjonariusze oglądali, cmokali, chwytali się za głowy, fotografowali, mierzyli a potem stwierdzili, że to sabotaż a nie zwykł próba ucieczki. Po tygodniu czekania na egzekucję ogłoszono jednak wyrok ciężkiego więzienia. Stpiczyński pisze, że poufnymi drogami dowiedzieli się, że wybroniła ich obsługa obozu, syta chwały tak fenomenalnej imprezy.

Od tej pory obowiązywał ich ścisły regulamin więzienny, w tym ciepła zupa raz na trzy dni, rano i wieczorem boldau – zioła zastępujące herbatę.

Jak wspomina Stpiczyński

„Ale jeszcze tego samego wieczoru, tuż przed zmrokiem słyszymy stukanie do okien. -Otwierajcie okno i dawać kubki, prędzej!

Fruwają kubli przez kratę i wracają pełne gorącego boldau, i słodkiego, tegośmy jeszcze nie mieli.

- jeszcze, jeszcze dawajcie kubki...

Po trzy, po cztery kubki dla każdego, kto, ile chce. Dotychczas zawsze był tylko jeden i często nie starczało nawet dla wszystkich.

To tak pierwszego dnia. Następnego ranka w celi już było kilka wiader boldau o zupy, jakiej tu się nie widywało. Od tej pory codziennie rano było gorące boldau i wieczorem zupa, dobra i dużo. Wiadra wjeżdżały przez dziurę w ścianie zrobioną od razu pierwszej nocy. To koledzy z obozu tak o nas dbali.

Byliśmy przedmiotem dumy i podziwu całego obozu. Chodziliśmy a raczej siedzieliśmy w glorii i chwale wiekopomnego dzieła. „Equipe de metro” była pupilem obozu, nad którą roztaczało się najczulszą opiekę i najtroskliwsze starania . Podziwiano nas i kochano, byliśmy symbolem walki i niezłomnego ducha.Sława naszego wyczynu spłynęła na wszystkich wyklętych i wydartych spod praw ludzkich przez krwawą swastykę." 1/

Zdrajca rok później poniósł zasłużoną karę – śmierć z wyroku francuskiego sądu konspiracyjnego.

Tylko to jedno wydarzenie, w którym brał udział Stpiczyński aż się prosi o scenariusz i film w stylu „Wielkiej ucieczki”, którego światowa premiera miała miejsce w Odeon Leicester Squere w londyńskim West Endzie 20 czerwca 1963. Film przez dziesięciolecia utrzymywał pamięć o 50 straconych lotnikach alianckich i sprawił, że ich historia stała się znana na całym świecie, choć w zniekształconej formie. Film nie dość, że do tej pory robi robotę propagandową na rzecz wielkości i chwały oręża brytyjsko-amerykańskiego to jeszcze przyniósł jej twórcom 11,7 miliona dolarów przy budżecie w wysokości 4 milionów dolarów.

Obawiam się, że gdybym zadzwoniła do Polskiego Instytutu Kultury Filmowej, to tam nikt by nie wiedział, o co chodzi z tym Stpiczyńskim i jego ucieczką.

Dla władz Włocławka postać i działalność Aleksandra Stpiczyńskiego też chyba jest zbyt trywialna, aby nazwać jego imieniem plac, skwer lub ulicę, nie mówiąc o nadaniu tytułu honorowego obywatela, choć taki ma Edward Śmigły-Rydz.

Dla przypomnienia Aleksander Stpiczyński urodził się 7 kwietnia 1898 roku we Włocławku a zmarł 2 września 1987 roku w Warszawie. Z charakteru był harcownikiem a duszę miał poety, co zaważyło na całym jego życiu. Przy tym świetnie władał piórem. Częściowo ocaloną spuściznę literacką zebrała i wydała Beata Majchrowska w zbiorze pod tytułem „Kurier na równiku”. Czyta się je jednym tchem.

1/ Aleksander Stpiczyński - Kurier na równiku, Verena, 2021, s. 105

A jakby ktoś nie wierzył, że Aleksander urodził się we Włocławku, to zamieszczam jego akt chrztu.

xxx

PS. Niezdecydowanych nieśmiało zachęcam do podarowania swojego 1% dla jednej z trzech poniżych organizacji:

1/ Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne „Gniazdo” z siedzibą w Gnieźnie. KRS 0000309548

2/  Stowarzyszenie Psi Głos z siedzibą w Grodztwie koło Kruszwicy. KRS: 0000702050, Cel - Car

3/ Fundacja Pomocy Dalmatyńczykom w Potrzebie z siedzibą w Warszawie. KRS 0000433147. Cel - Koty Przyjezierza

 



tagi: stpiczyński aleksander  ucieczka z obozu  włocławek 

ewa-rembikowska
18 kwietnia 2022 18:42
31     1970    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @ewa-rembikowska
18 kwietnia 2022 19:48

Ach,  Pani  Rembikowska,...

...  Pani  to  zawsze  znajdzie  takie  PERELKI,  ze  normalnie  dech  zapiera,...  a  historia  absolutnie  rewelacyjna  !!!

Chetnie  kupie  ksiazke  Pani  Majchrowskiej,  mam  nadzieje,  ze  moze  zawita  na  Targi  Ksiazki  do  Grodziska,...  ale  mnie  ta  historia  kojarzy  sie  z  filmem  "Skazani  na  Showshenk"  z  Freeman'em.  Pewnie  to  wszystko  przez  ten  przekop  choc  w  filmie  fabula  byla  zupelnie  inna,...  a  moze  scenariusz  filmowy  opieral  sie  troche  na  tamtym  zdarzeniu-projekcie  w  obozie,  kto  wie.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Paris 18 kwietnia 2022 19:48
18 kwietnia 2022 19:54

W sumie o Stpiczyńskim dowiedziałam się od pani Beaty. I jakoś ta jego ucieczka skojarzyła mi się z filmem o alianckich lotnikach. Film był tak sugestywny, że jakoś do dziś go pamiętam, choć gdy go oglądałam miałam coś 13 lat. Gdyby Stpiczyński był Amerykanem lub Brtyjczykiem nie opędził by się od wywiadów oraz kolejnych wydań swoich wspomnień.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ewa-rembikowska 18 kwietnia 2022 19:54
18 kwietnia 2022 20:27

Na  200%,  Pani  Rembikowska,...

...  robilby  za  amerykanskiego  "James'a  Bonda",  a  rodzina  oplywalaby  w  dobrobyt.  Mam  nadzieje,  ze  dzieki  Autorce  wspomnien  Stpiczynskiego  i  SN  uda  przywrocic  sie  Mu  zasluzona  pamiec...

...  i  moze  we  Wloclawku  "wadzunia"  sie  obudzi  !!!

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @ewa-rembikowska
18 kwietnia 2022 20:45

Świetna historia. Żagań ma Muzeum Obozów Jenieckich i jakoś tam próbuje promować się na temacie, ale bardzo nieśmiało.  Do tego roku nie wiedziałem, że Wielka Ucieczka działa się tam właśnie. Natomiast o Stpiczyńskim nic dotąd nie słyszałem, a we Włocławku bywam często. Szkoda, tym badziej dziękuję za przypomnienie postaci.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Zyszko 18 kwietnia 2022 20:45
18 kwietnia 2022 22:15

W sumie ja też do wczoraj nie wiedziałam, że pierwowzór Wielkiej ucieczki wykluł się w Żaganiu. Mówiąc inaczej słaby mamy lans.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ewa-rembikowska 18 kwietnia 2022 22:15
18 kwietnia 2022 22:27

Bardzo słaby  mamy lans....książkę Rawicza "Długi marsz" też zekranizowali amerykanie (tytuł filmu chyba "Niepokonani" czy jakoś tak). 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @OjciecDyrektor 18 kwietnia 2022 22:27
18 kwietnia 2022 22:37

No właśnie a przecież naprawdę mamy czym się pochwalić.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @ewa-rembikowska
18 kwietnia 2022 23:45

Dzięki, Ewo.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_ucieczka_(film)

Rzeczywiście, film pamiętam do dzisiaj. No i Steve McQueen z tą piłeczką... I ogromny smutek kończący wszystko.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @ewa-rembikowska
18 kwietnia 2022 23:51

Film "polski"??? No skąd! Tylko pokłosia, wesela i tym podobny szajs. PISF??? Raczej APISF. Znaczy - Antypolski Instytut Sztuki Filmowej. 

zaloguj się by móc komentować

BeaM @ewa-rembikowska
19 kwietnia 2022 00:13

Pani Ewo, 
ależ Pani lubi zaskoczyć :)))
Wielkie dzięki za ten wpis, nie miałam pojęcia o filmie... Aż mi wstyd :)
A propos Włocławka to dwie wiadomości. Najpierw zła - przed rocznicą urodzin Aleksandra, tak z 2-3 tygodnie temu napisałam do dwóch największych serwisów informacyjnych włocławskich - że taka monografia ich bohatera wyszła i czy byliby zainteresowani umieszczeniem choćby informacji, że jest rocznica urodzin ich czołowego ciechociemnego. Zero odpowiedzi. 
Druga lepsza - napisałam do biblioteki miejskiej. Ucieszyli się, kupili 1 egzemplarz i zorganizują mi we wrześniu wieczorek autorski z okazji 35-rocznicy śmierci Stpiczyńskiego, taki pretekst :)
A wcześniej czyli 27 maja będę robić wieczorek w Warszawie (miasto zabrało mi pierwotny termin 20-go, bo 
Tak więc coś tam ruszam w temacie, mam jeszcze grubszy pomysł w zanadrzu. 

zaloguj się by móc komentować

umami @BeaM 19 kwietnia 2022 00:13
19 kwietnia 2022 01:19

Ja także chętnie kupię tę książkę. Jak ją mogę zdobyć?

zaloguj się by móc komentować

umami @ewa-rembikowska
19 kwietnia 2022 01:29

Mi ten podkop przypomina film z tą piosenką: Chodźcie, chodźcie, mnie was tutaj potrzeba, by nie poszli hitlerowcy do nieba.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @KOSSOBOR 18 kwietnia 2022 23:45
19 kwietnia 2022 07:49

Film był dobry, swoją robotę propagandową też zrobił. 

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @BeaM 19 kwietnia 2022 00:13
19 kwietnia 2022 08:03

Gdzie będzie ten "wieczorek" w Warszawie?

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @BeaM 19 kwietnia 2022 00:13
19 kwietnia 2022 08:16

W sumie, to najpierw wydawało mi się, że Stpiczyński jest podobny (fizycznie) do kapitana z filmu "Most na rzece Kwei", potem przyszło skojarzenie z "Działami Navarony", no i klapka się otworzyła - bingo "Wielka ucieczka". I choć oba przedsięwzięcia były imponujące, to wyżej oceniam Stpiczyńskiego, bo oni dosłownie zrobili coś z niczego. Nie mieli ani zaplecza zewnętrzengo,ani osłony Czerwonego Krzyża.

Dałam link do mojego artykułu na stronie https://www.facebook.com/WloclawekMojeMiasto. Zobaczymy, czy się utrzyma.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @maria-ciszewska 19 kwietnia 2022 08:03
19 kwietnia 2022 08:18

Pałac Konopackiego, ul. Strzelecka 11/13, Praga-Północ

zaloguj się by móc komentować

atelin @ewa-rembikowska
19 kwietnia 2022 08:38

Plus. Fajna ta nasza specjalność narodowa: uciec, by walczyć.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @atelin 19 kwietnia 2022 08:38
19 kwietnia 2022 08:39

Może dzięki temu żyjemy.

zaloguj się by móc komentować


ewa-rembikowska @atelin 19 kwietnia 2022 08:52
19 kwietnia 2022 08:58

Może ktoś by napisał pracę - paradoksy naszej, polskiej egzystencji.

zaloguj się by móc komentować




Andrzej-z-Gdanska @ewa-rembikowska
19 kwietnia 2022 09:42

Fantastyczna historia!

Może kiedyś, ktoś coś zrobi...

Ważne, żeby pamiętać i przypominać.

zaloguj się by móc komentować

BeaM @ewa-rembikowska 18 kwietnia 2022 19:54
19 kwietnia 2022 12:52

Dokłądnie, a my mamy prawdziwego Jamesa Bonda i prawie nikt się nim nie interesuje. Postaramy się to zmienić :)

zaloguj się by móc komentować

BeaM @KOSSOBOR 18 kwietnia 2022 23:51
19 kwietnia 2022 12:55

Z tym APISF-em to Pan strzelił w dziesiątkę :)
I co za ironia, za komuny powstawały nie tylko lepsze filmy, ale i mniej szkodliwe społecznie, narodowo oraz psychicznie. 

zaloguj się by móc komentować

BeaM @ewa-rembikowska
19 kwietnia 2022 13:02

Uwaga, uwaga!

a propos wieczorku o Aleksandrze Stpiczyńskim, jest zmiana daty.
Odbędzie się tydzień poźniej w stosunku do wcześniejszych planów, ponieważ, jak się okazało, miasto na gwałt potrzebuje 20 maja tej dużej sali, ciekawe co to decyzja, nie omieszkam zapytać...
w każdym razie ustaliłam z Pałacem Konopackiego przesunięcie równo o tydzień, czyli
27 maja o godz. 18.00

szczegóły będą dochodzić na mojej stronie
beatamajchrowska.com

zrobię też wydarzenia na FB, choć tylko niewielu z Państwa mam wśród znajomych

jeszcze raz dziękuję za ten tekst pani Ewie i komentatorom 

 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @BeaM 19 kwietnia 2022 12:52
19 kwietnia 2022 13:57

jakby wziąć jego przygody w Ekwadorze, to by doszedł jeszcze Indiana Jones.

zaloguj się by móc komentować

ParysvelParwowski @OjciecDyrektor 18 kwietnia 2022 22:27
19 kwietnia 2022 22:02

Z tą książką to byłbym ostrożny, ja natomiast od dzieciaka wiedziałem, gdzie była wielka ucieczka (1970 rocznik). Skąd nie wiem, może dlatego że 40 km od Żagania osiedlili moją ukochaną babcię?

zaloguj się by móc komentować

ParysvelParwowski @ewa-rembikowska
19 kwietnia 2022 22:08

W 2009 zrobiłem jajd (jak te wyjazdy nazywaliśmy) odwiedziliśmy wtedy między innymi teren obózu pod Żaganiem.

o tu można zobaczyć, jak wtedy wyglądało miejsce ucieczki 18.52 minuta

https://www.youtube.com/watch?v=211WVuWtWHk&t=953s

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @ewa-rembikowska
20 kwietnia 2022 14:05

„WIELKA UCIECZKA NA PÓŁNOC” to film w reżyserii Andrzej Fadera. Głównymi bohaterami fabularyzowanego dokumentu są norwescy piloci RAF - porucznik Jens Müller / Przemysław Walich i sierżant Peter Bergsland / Paweł Niczewski , którzy uciekli przez tunel w Żaganiu, dojechali do Szczecina i przez szczeciński port uciekli do Szwecji.

Premiera filmu miała miejsce w 2014 roku – w roku 70 rocznicy Wielkiej Ucieczki.

Temat obozu z Żagania i uciekających pilotów RAF dalej jest na topie.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować