Jak kończą cyngle, czyli defensywa w działaniu...
Na początku 1925 roku w uznaniu zasług związanych ze zwalczaniem komunizmu w Polsce inspektor Józef Piątkiewicz otrzymał złoty krzyż zasługi I klasy, zaś komisarz Stefan Łęski awans na nadkomisarza.
Dzień 1 maja minął spokojnie. Podczas pochodu PPS nie padł ani jeden strzał, choć komuniści stosownie do instrukcji otrzymanych z Moskwy, zamierzali urządzić krwawe rozruchy. Prasa chwaliła policję a szczególnie kierownika ekspozytury policji warszawskiej Piątkiewicza oraz komisarza Łęskiego, że w zarodku neutralizowali zakłócenia przebiegu manifestacji. Prowodyrów oraz chorążych wraz z siedmioma sztandarami ujęto i odprowadzono do aresztu.
Jednakże tego dnia późnym wieczorem miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie, którego świadkami stali się mimowolnie mieszkańcy Rynku Starego Miasta. Nazajutrz „Express Poranny” przywitał swoich czytelników takim tytułem. „FABRYKA BOMB W WARSZAWIE. W redakcji bolszewickiej „Walki Ludu” i niezależnej partii chłopskiej na Starem Mieście NASTĄPIŁ WYBUCH PYROKSYLINY”.
Gazety sugerowały, że nie ulega wątpliwości, iż w mieszkaniu tym mieściła się fabryka bomb zorganizowana przez dywersję bolszewicką.
Sprawcą a zarazem poszkodowanym okazał się Czesław Trojanowski, ex-członek Pogotowia Bojowego PPS, który wraz z Anotnim Purtalem dnia 1 października 1918 r., zastrzelił szefa tajnej policji w Warszawie Ericha von Schultze. Niemiec był odpowiedzialny za represje i liczne aresztowania działaczy niepodległościowych. Trojanowski brał udział również w Powstaniu Śląskim. Za odwagę został odznaczony Śląską Wstęgą Waleczności i Zasługi.
Ofiara z ranami głowy oraz klatki piersiowej została odwieziona do szpitala. Przeprowadzona rewizja w zdemolowanym lokalu stwierdziła obecność silnych materiałów wybuchowych: w sypialni pod łóżkiem znaleziono puszkę metalową z dwiema bateriami, młotek, obcęgi i śrubokręt, masę „Tinol" do lutowania metali, rewolwer oraz tekę skórzaną, w której było pół kg perditu a nie pyroksyliny, 4 spłonki z rtęcią piorunującą i sznur Bickforda(lont do bomby) — długości 1 i pół metra.
Podczas procesu biegły major Stefan Rugier stwierdził, że bomba z pół kilograma perditu może spowodować wykolejenie pociągu lub zniszczenie tramwaju a rzucona w tłum szkody w promieniu 30 metrów. Gdyby bombę wypełniono 15 gramami perditu a resztę piaskiem to promień działania wynosiłby 3 metry.
Sprawa pewnie by się na tym zakończyła, nadkomisarz Łęski zaliczyłby kolejny sukces w walce z komunistami i w drodze do awansu, ale konstelacja gwiazd na jego nieszczęście ułożyła się inaczej.
Po pierwsze jeszcze w szpitalu Trojanowski zeznał, że jest konfidentem policji politycznej (defensywy) i bombę konstruował w porozumieniu i na polecenie nadkomisarza Łęskiego.
Na dodatek jeszcze jakoś pod koniec marca poseł Antoni Szapiel, który mieszkał w lokalu partii, zauważył Trojanowskiego jak wchodzi razem ze znanym mu policyjnym szpiclem do komendy na placu Teatralnym. W związku z czym zarząd partii wymówił Trojanowskiemu posadę z dniem 30 kwietnia. Jednakże Trojanowski nie zdał kluczy a do lokalu wszedł bez wiedzy i zgody ex-przełożonych. Poseł Szapiel był mocno zainteresowany przebiegiem śledztwa i nie zdziwił się, gdy Trojanowski przyznał się do roli prowokatora.
Być może i wówczas dało by radę sprawę zatuszować, gdyby nie gadatliwość jednego z ministrów, który w rozmowie z posłem PPS Markiem ujawnił mimowolnie, że Trojanowski jako tajny agent defensywy został wysłany do rozbicia od wewnątrz Niezależnej Partii Chłopskiej. Przypuszczano, że pomysł prowokacji wyszedł od wiceministra spraw wewnętrznych Karola Olpińskiego.
W Sejmie się zakotłowało.
Z jednej strony prokurator prowadził śledztwo a potem złożył akt oskarżenia do sądu a z drugiej sprawę na warsztat wzięła Sejmowa Komisja Śledcza do Badania Tajnych Organizacji, która działała od marca 1924 roku, zajmując się sprawą Pogotowia Patriotów Polskich oraz skazanymi na śmierć oficerami-komunistami (Walery Bagiński, Antoni Wieczorkiewicz) w związku z wybuchem na Cytadeli.
W Komisji tej bardzo aktywny był poseł PPS Adam Pragier i on również wziął udział w przesłuchaniu Trojanowskiego, który przyznał się, iż podjął współpracę z policją po opuszczeniu Śląska. W grudniu 1924 roku wszedł do redakcji „Walki Ludu” za zezwoleniem swoich zwierzchników w policji. Kiedy władze skonfiskowany czwarty numer pisma, komisarz Łęski interweniował w komisariacie rządu i wyrobił pozwolenie na jego dalszą edycję.
Bomba miała zostać podłożona na schodach w Pałacu Blanka przy wejściu do komisariatu policji a jako sprawców miano wskazać członków Niezależnej Partii Chłopskiej.
W związki z konstatacją, że wydarzenia które miały miejsce zawierają wszystkie cechy prowokacji organów policji politycznej poseł Pragier , zgłosił interpelację poselską skierowaną do Ministra Sprawiedliwości, w której pytał,
1) czy skłonny jest zarządzić dochodzenie sądowo-karne, które by wykryło wszystkie czynniki współdziałające przy sporządzaniu bomb i innych pocisków wybuchowych przez Czesława
Trojanowskiego i spowodowało ukaranie winnych;
2) czy skłonny jest zarządzić dochodzenie sądowo-karne przeciwko urzędnikom policji politycznej przy komisariacie rządu m. st. Warszawy, którzy dopuścili się przestępczej działalności przez współdziałnie z Trojanowskim przy sporządzaniu bomb i innych pocisków wybuchowych, jak również przeciwko kierownictwu tegoż urzędu policji politycznej, które z obowiązku służbowego winno było znać działalność Trojanowskiego będącego funkcjonariuszem policji politycznej.
Poseł Pragier kierował pytania również do ministra spraw wewnętrznych,
1) czy skłonny jest niezwłocznie zawiesić w urzędowaniu kierownika i wszystkich winnych przestępnego działania w powyższej sprawie urzędników policji politycznej przy komisariacie rządu
na m. st. Warszawę;
2) czy skłonny jest pociągnąć powyższe osoby do surowej odpowiedzialności dyscyplinarnej celem uniemożliwienia raz na zawsze uprawiania działalności prowokacyjnej przez organa policji politycznej, powołanej do przestrzegania porządku i bezpieczeństwu publicznego?
Ciekawy był finał tej historii.
Rządowi nie udało się zatuszować sprawy, więc wymienił personel w warszawskim oddziale policji politycznej.
Szefa tej instytucji inspektora Józefa Piątkiewicza zawieszono w urzędowaniu. Podczas prac komisji wyszło na jaw, że było on równiez zamieszany w sprawę wybuchu w warszawskie Cytadeli, który miał miejsce w sobotę 13 października 1923 roku o godzinie 9 rano. W wyniku eksplozji prochu zginęło 28 osób i 89 zostało rannych, a uszkodzeniu uległy wszystkie budynki w Cytadeli i w okolicy. Na Starym Mieście wyleciały szyby z okien. Według ustaleń Pragiera większość dowodów na winę oficerów-komunistów miał spreparować inspektor Piątkiewicz a jego prawą ręką był Cechnowski, który potem pojawił się również przy sprawie Trojanowskiego.
Piątkiewicz miał zostać oddelgowany do Poznania, gdzie jako piłsudczyk w środowisku endeckim nie miał by łatwego życia. Ale zadziałały różne siły i Piątkiewicz został wysłany do akademii policyjnej w Lozannie. Po zamachu majowym w 1926 roku, Józef Piątkiewicz powrócił do kraju i podjął pracę w KGPP w Warszawie, gdzie pełnił funkcję kierownika Laboratorium Kryminalistycznego Głównej Szkoły Policyjnej. W latach 1927 - 1931 był natomiast kierownikiem Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji Państwowej, a w 1936 roku powołano go na stanowisko komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach. Funkcje tę piastował do maja 1939 roku. Można rzec, że spadł na cztery łapy.
Nadinspektorowi Stefanowi Łęskiemu kazano złożyć dymisję. Przedstawiono mu zarzuty prokuratorskie, ale nie aresztowano. Przed sądem odpowiadał z wolnej stopy. Całą winę przerzucił na Trojanowskiego i wyszedł wolny. Co się z nim stało dalej, nie wiadomo.
Najgorzej powiodło się Czesławowi Trojanowskiemu. Nie dość, że stracił oko, to jeszcze trzykrotnie stawał przed sądem z trzech różnych paragrafów. W spawie o konstrukcję bomby w lutym 1926 roku sąd okręgowy skazał Czesława Trojanowskiego z art. 222 k. k. na cztery lata więzienia z pobawieniem praw. Sąd apelacyjny i sąd najwyższy wyrok potwierdziły. Wyrok odsiadywał we Wronkach. Został zwolniony na mocy amnestii w lipcu 1928 roku.
Ujawnienie prowokacji dało Niezależnej Partii Chłopskiej impuls do rozwoju. W kilka miesięcy podwoiła się ilość kół i komitetów powiatowych, z anonimowych datków od chłopów zebrano 4 tysiące złotych na fundusz pomocy. Poważnie zwiększyła się też ilość prenumeratorów gazety partyjnej.
Dla pamięci - to był okres rządów Władysława Grabskiego W skład rządu weszli reprezentanci trzech partii: Związku Ludowo-Narodowego (minister Kiedroń, prywatnie szwagier premiera), Chrześcijańskiej Demokracji (kierownik resortu Tyszka) oraz „Piasta” (minister Ludkiewicz), a także bezpartyjni specjaliści.
Ministrem spraw wewnętrznych był Władysław Sołtan, a ministrem sprawiedliwości Włodzimierz Wyganowski.
tagi: policja polityczna (defesywa) trojanowski łęski piątkiewicz pragier niezależna partia chłopska
![]() |
ewa-rembikowska |
13 lipca 2020 20:22 |
Komentarze:
![]() |
Autobus117 @ewa-rembikowska |
13 lipca 2020 21:03 |
Najbardziej śmieszy mnie wwysokość kar dla tych bandytów. Trzy paragrafy bomby itp 4 lata i amnestia. Jak dranie doszli do władzy to .... no nie patyczkowali się, szans nie dawali.
![]() |
ewa-rembikowska @Autobus117 13 lipca 2020 21:03 |
13 lipca 2020 21:21 |
On trzy razy stawał przed sądem. Były trzy wyroki. Tylko nie wiem, czy mu je zsumowane. No cóż komuniści nie patyczkowali się z wrogami ludu. Trojanowska stał się kozłem ofiarnym.
![]() |
pink-panther @ewa-rembikowska |
14 lipca 2020 02:44 |
Notka więcej niż fascynująca. To się czyta jak "sceny z życia gangu Ala Capone" a to było życie polityczne w II RP. W szkołach o tym nie uczą.Ach ci socjaliśc7.
![]() |
ewa-rembikowska @pink-panther 14 lipca 2020 02:44 |
14 lipca 2020 07:36 |
Ja opisłam tylko jedną prowokację i o drugiej wspomniałam, ale w tym okresie było ich dużo więcej z podobnym modus operandi, stąd ta komisja sejmowa.
A jeszcze dopiszę za pamięci, że był to okres rządów Władysława Grabskiego.
![]() |
atelin @ewa-rembikowska |
14 lipca 2020 09:11 |
Plus. To tylko u nas takie cuda, czy cały świat na to cierpi?
![]() |
atelin @ewa-rembikowska |
14 lipca 2020 09:15 |
Plus. To tylko u nas takie cuda, czy cały świat na to cierpi?
![]() |
ewa-rembikowska @atelin 14 lipca 2020 09:11 |
14 lipca 2020 09:35 |
Stare dobre metody francusko-carskie sprawdzają się wszędzie i zawsze.
![]() |
gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska |
14 lipca 2020 09:47 |
4 tysiące od chłopów, to jest coś fantastycznego. Jak zroganizowano miting Reymontowi, to w czasie całego dnia chłopi kupili 8 egz. powieści "Chłopi".
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 14 lipca 2020 09:47 |
14 lipca 2020 10:01 |
Kupiłam wspomnienia Alfreda Fiderkiewicza. Dobre czasy 1922-1927. Afera im posłużyła.
Tego się nie dokopiemy, ale trzeba by zadać pytanie, kto miał takie świetne pomysły, aby Cytadelę wysadzić, podłozyć bombę w domu profesora Natansona w Krakowie oraz na Uniwerytecie Warszawskim oraz inne incydenty, których było dość sporo. Jakoś tropy szły do defensywy.
![]() |
atelin @gabriel-maciejewski 14 lipca 2020 09:47 |
14 lipca 2020 10:10 |
Chcieli się dowiedzieć, co u nich słychać.
![]() |
atelin @gabriel-maciejewski 14 lipca 2020 09:47 |
14 lipca 2020 10:13 |
Ośmiu wspaniałych, którzy umieli czytać.
![]() |
S80 @ewa-rembikowska |
14 lipca 2020 15:48 |
Wbrew swoim intencjom opisała pani rozbicie polskiej defensywy przez agenturę sowiecką i pewnie wywiad/kontrwywiad sowiecki. Pani "poseł Szapiel" po 39 wypłynie jako czekista bo kto inny mógłby zajmować się kadrami pod okupacją sowiecką. aAwspomniany Józef Cechnowski zostanie zamordowany wkrótce we Lwowie przez bolszewików.
![]() |
Paris @pink-panther 14 lipca 2020 02:44 |
14 lipca 2020 15:51 |
Rzeczywiscie fascynujace...
... jak kazda notka Pani Rembikowskiej !!!
Swietne porownanie do "scen z zycia gangu Al Capone'a... i faktycznie tak to jest takze dzis. Prowodyrzy, organizatorzy dzisiejszych ANTIF czy innych ZADYM na MN czy temu podobnych PROWOKACJI, czy innych aktow terroru to sa rowniez GANGSTERZY !!!
Dobrze, ze wielu z nas juz o tym wie i ma tego swiadomosc, ze takie "wypadki" to sa dobrze wczesniej zaplanowane i wyrezyserowane USTAWKI... ze one NIGDY nie dzieja sie SAME Z SIEBIE !!!
![]() |
ewa-rembikowska @S80 14 lipca 2020 15:48 |
14 lipca 2020 17:20 |
A ja myślę, że Piątkiewicza i Łęskiego zgubił nie poseł Szapiel, ale ich nadmierne ambicje i chęć szybkiego awansu, co zaowocowało wykorzystaniem drogi na skróty.
Poza tym nie wiemy, kto był pomysłodawcą ze strony rządu, by prowokację uznać za normalą metodę działania w defensywie. Nie wiemy kto personalnie wyznaczył akurat ten cel na 3 maja 1925 roku.
Nie wiemy też, czy wydarzenie to miało jakiś związek z procesem Toeplitza.
W 1925 roku Banca Commerciale Italiana udzieliła rządowi polskiemu tzw. pożyczki tytoniowej, która miała wspomóc reformę walutową ministra Grabskiego. Niespisanym, tajnym warunkiem umowy było uwolnienie Leona i umożliwienie mu pobytu za granicą do końca wyroku. Tak też się stało.
W obu tych sprawach sędzią śledczym był Alfred Luxemburg.
Szapiel i działacze partii chłopskiej moim zdaniem wykorzystali do cna koniunkturę, która wytworzyła się w momencie kompromitacji policji i rządu.
![]() |
tomciob @ewa-rembikowska |
14 lipca 2020 21:59 |
Ten Trojanowski w 1918 roku dokonał zamachu na Ericha von Schultze w Warszawie. Pogotowie Bojowe PPS, które podobno (bo są inne wersje - POW) wydało wyrok i wykonało zamach było kierowane w tej akcji przez człowieka raz jeden wymienionego w notce - Antoniego Purtala. Został on (Antoni Purtal) za ten zamach odznaczony przez samego Piłsudskiego. O ile Trojanowskiego można nazwać cynglem o tyle Purtala raczej nazwał bym pistoletem. Ale nie jest łatwo znaleźć życiorys partyjny i zawodowy tego "bojowca." Jego związki z Piłsudskim i Sanacją każą mi ostrożnie patrzeć na "defensywę". A oto ten ciekawy życiorys Antoniego Purtala w formie PDF:
![]() |
ewa-rembikowska @tomciob 14 lipca 2020 21:59 |
14 lipca 2020 22:26 |
Trojanowski walczył w powstaniach śląskich prawdopodobnie pod dowództwem Purtala. Koło 1922 roku ich drogi się rozeszły.