Słodki problem, czyli siła reklamy
„Burak jako roślina ogrodowa, wymaga też ogrodowych warunków, ziemi urodzajnej, sypkiej, przepuszczalnej, ciepłej, głęboko wyoranej, dokładnie rozpulchnionej, wolnej od kamieni i chwastów. Klimat łagodny o ciepłym lecie najwięcej mu odpowiada, nadmiaru wilgoci nie znosi, wstrzymuje go ona we wzroście, liść żółknie a korzeń marnieje. (…) Jeżeli odpowiedni wybór ziemi, dobry stan mierzwy, staranny posiew, troskliwe pielęgnowanie buraka w czasie wzrostu są ważnymi warunkami urodzaju, to dokładna uprawa decyduje o jego udaniu się ostatecznie” /1/.
Buraki cukrowe znalazły w Wielkopolsce właściwą glebę, klimat oraz fachowców od uprawy. W drugiej połowie XIX wieku w większych majątkach ziemskich zaczęły powstawać plantacje a wraz z nimi cukrownie.
Lp Miejscowość Rok budowy cukrowni
1 Janikowo 1875
2 Mątwy 1879
3 Wierzchosławice 1880
4 Pakość 1880
5 Kruszwica 1881
6 Nakło 1881
7 Kościan 1881
8 Zduny 1881
9 Środa 1881
10 Września 1882
11 Gniezno 1882
12 Tuczno 1884
13 Opalenica 1884
14 Miejska Górka 1884
15 Żnin 1894
16 Szamotuły 1895
17 Witaszyce 1897
18 Gostyń 1897
Na podstawie S. Wykrętowicz, Przemysł cukrowniczy w zachodniej Polsce
w latach 1919–1939, Poznań 1962, Aneks I, s. 149
Wielkopolska administracyjnie należała do Rzeszy Niemieckiej. Zaborca wyznaczył dla niej rolę swojego spichlerza.
Wielka Wojna w latach 1914–1919 zmieniła wszystko. Cukrownie wyszły z niej ogołocone z urządzeń zasekwestrowanych przez władze niemieckie, bez dotychczasowych partnerów handlowych oraz rynków zbytu.
W warunkach nowej państwowości cukrownie musiały zaczynać swoją działalność nieomal od zera.
W 1921 roku 22 cukrownie (18 z województwa poznańskiego i 4 z pomorskiego) zawiązały Związek Zachodnio-Polskiego Przemysłu Cukrowniczego (dalej w skrócie ZZPCC). W tym samym roku na gruncie tej organizacji stworzono kartel cukrowniczy oraz Bank Cukrownictwa, który zajmował się techniczną stroną organizacji sprzedaży oraz obsługą eksportu.
The Chicago Tribune. Poland interpreted by Polish National Exhibition Poznań May-Sept. 1929.
Cukrownie zrzekły się prawa do sprzedaży własnych wyrobów na rzecz kartelu. Zbyt cukru został scentralizowany. ZZPCC ustalał odgórnie wielkość produkcji w poszczególnych zakładach.
Właściciele majątków ziemskich – plantatorzy – byli jednocześnie udziałowcami cukrowni. Cena buraka zależała od wyniku finansowego cukrowni. Plantatorzy otrzymywali ponadto bezpłatnie 10 kg nasion kwalifikowanych za 100 kwintali dostarczonych buraków, bezpłatnie określoną ilość wysłodków, melasy, resztę po zniżonej cenie, deputat cukrowy (50 kg) też z rabatem.
Cukrownie zrzeszone w ZZPPC wypłacały co roku dywidendę dla akcjonariuszy w wysokości od 4 do 10%. Dawały zatrudnienie prawie połowie pracowników tej gałęzi przetwórstwa.
Spożycie cukru w pierwszych latach powojennych w Polsce systematycznie rosło, pomimo stałego wzrostu cen, co obrazuje poniższa tabela.
Rok Liczba ludności w mln Spożycie na głowę w kg Spożycie na głowę w woj. poznańskim w kg
1920/21 27,00 4,31 -
1921/22 27,25 4,77 -
1922/23 28,15 6,35 -
1923/24 28,50 6,43 -
1924/25 28,90 8,66 10,30
1925/26 29,30 9,07 14,50
1926/27 29.70 10,40 15,00
1927/28 30,10 11,57 16,70
Rocznik Informacyjny o Spółkach Akcyjnych w Polsce. R. 1, 1929 oraz S. Wykrętowicz, Przemysł cukrowniczy
w zachodniej Polsce w latach 1919-1939, Poznań 1962, tablica VIII
Nasze poznańskie babcie w roku 1914 za kilogram cukru płaciły 0,79 zł, po wojnie w 1923 – 0,65 zł zaś w 1925 roku już 1,12 zł, potem było jeszcze gorzej.
Rok 1929 przyniósł Wielki Kryzys , który nie ominął również branży cukrowniczej. Na giełdach międzynarodowych pojawiło się bardzo dużo cukru, co spowodowało drastyczny spadek cen hurtowych. Liga Narodów doszła do wniosku, iż jedynym rozwiązaniem kwestii nadprodukcji cukru, byłoby podjęcie działań na rzecz ograniczenia eksportu i zwiększenia konsumpcji wewnętrznej w poszczególnych krajach.
Rada Naczelna Polskiego Przemysłu Cukrowniczego, w której pierwsze skrzypce grał Związek Zachodnio-Polskiego Przemysłu Cukrowniczego powołała do życia Biuro Propagandy Konsumpcji Cukru, które pełna parą ruszyło do działania w roku następnym.
Nie był to pomysł nowy. Już w 1909 roku Towarzystwo Cukrowników Niemieckich sugerowało właścicielom ziemskim, by rozdawali cukier robotnikom rolnym bądź w formie nagród bądź premii a to w celu przekonania ich, że dzięki temu będą mieć więcej sił fizycznych i będą zdrowsi. Biuro Propagandy postanowiło jednak użyć wyłącznie metod perswazyjnych.
W prasie pojawiły się ogłoszenia o plebiscycie na najbardziej trafny slogan reklamujący spożycie cukru.
Wielkopolska Ilustracja”, 1930, nr 52, s.14.
Zwyciężyło hasło „cukier krzepi” i ono stało się głównym motywem kampanii roku 1931. Gazeta Cukrownicza w numerze 18 z 1931 roku tak podsumowała kampanię. „(…) poświęcono cukrowi 1964 ogłoszeń o łącznej długości 358 500 mm, oraz 931 artykułów w prasie o łącznej długości 212 500 mm (…). (…) powyższa kampania prasowa była poparta 413 765 barwnemi afiszami, rozplakatowanemi we wszystkich większych wsiach, miastach i miasteczkach.”
„Ilustracja Polska” 1930, nr 11, s. 27.
„Ilustracja Polska” 1930, nr 12, s. 17.
„Ilustracja Polska” 1931, nr 36, s. 8
Tysiąc dworców w całej Polsce otrzymało do zawieszenia tablice blaszane o wymiarach 2,10x60 cm z najsłynniejszym sloganem II RP.
Biuro za cel główny postanowiło dotrzeć do czterech zdefiniowanych grup odbiorców: sportowców, piekarzy, gospodyń domowych oraz uczniów i wśród nich organizowało konkursy, plebiscyty, odczyty i pogadanki na temat zdrowotnych zalet cukru.
Hasło „cukier krzepi” stało się dobrym gruntem pod parafrazy jak chociażby w przypadku tej reklamy znanego producenta karmelków - leszczyńskiej Spółki Akcyjnej "Kanold”.
„Rekord Polski 1932, nr 6, s. 4.
Slogan twórczo zaczęli wykorzystywać również satyrycy.
„Mucha” 1931, nr 42, s.7.
Na początku 1932 roku do akcji propagandowej włączył się monopol solny. W związku z tym leitmotivem stało się hasło: „szczypta soli – szczypta cukru”.
„Ilustracja Polska” 1932, nr 8, s. 17.
Specjaliści od marketingu pracowali, a tymczasem cena cukru rosła dochodząc w 1932 roku w Poznaniu do 1,52 zł. We Lwowie była wyższa o 16 groszy, czemu nie należy się dziwić, gdyż cena detaliczna była wyznaczana loco Poznań. Cenę cukru ustalał minister skarbu w porozumieniu z ministrami przemysłu i handlu oraz rolnictwa i dóbr państwowych a tak naprawdę to akceptował propozycje w tej materii zasugerowane przez ZZPCC.
Zaporowa cena cukru obróciła w niwecz działania Biura Propagandy. W roku 1932 spożycie cukru na głowę spadło do 9,1 kg, zaś dno osiągnęło rok później – 8,6 kg.
Przyczyn takiego obrotu sprawy było kilka. Ten biały słodki proszek bardziej niż obywateli krzepił Skarb Państwa, gdyż obłożony był akcyzą. W latach 1927–1934 podatek ten wynosił 38,5 złotego za 100 kilogramów towaru wychodzącego za bramę cukrowni.
Na co były potrzebne te środki? Poza zasileniem budżetu również jako zabezpieczenie amerykańskiego kredytu.
W roku 1925 rząd zaciągnął w USA 25 Letnią 8% zewnętrzną pożyczka amortyzacyjną, tzw. złotą Udało się z niej zrealizować pierwszą transzę w wysokości nominalnej 35.000.000 dolarów.
Zgodnie z rozporządzeniem upoważniającym do zaciągnięcia tej pożyczki, wpływy z niej w kwocie 40.000.000 złotych były przeznaczone na budowę linii kolejowych, zaś reszta na utworzony w tym okresie Państwowy Fundusz Gospodarczy, który miał stanowić źródło kredytu na cele budowlane i produkcyjne. Spłata pożyczki była zabezpieczona wszystkimi dochodami z kolei państwowych oraz z podatku akcyzowego na cukier /2/.
Skarb Państwa przez wszystkie lata powojenne rozpaczliwie poszukiwał dewiz, które były niezbędne do utrzymania rezerwy emisyjnej, na której opierał się system walutowy państwa. Dlatego też za wszelką cenę forsował eksport, nawet ten dumpingowy. W przypadku cukru minister skarbu ustalał corocznie kontyngent towaru, który mógł trafić na rynek wewnętrzy i który miał zasilić rezerwę zapasową a reszta musiała zostać wyeksportowana. Cukier z kontyngentu wywozowego, jeśli trafiał na rynek wewnętrzy zostawał obłożony podwójną akcyzą.
Ceny osiągane za cukier eksportowy w poszczególnych latach nie przedstawiały się imponująco.
Lata Wywóz w tonach Wartość wywozu Za 1 tonę Za 1 kg
1928 186 000 102 000 000,00 zł 548,39 zł 0,55 zł
1929 299 000 134 000 000,00 zł 448,16 zł 0,45 zł
1930 395 000 138 000 000,00 zł 349,37 zł 0,35 zł
1931 345 000 80 000 000,00 zł 231,88 zł 0,23 zł
1932 185 000 34 000 000,00 zł 183,78 zł 0,18 zł
1934 101 000 13 000 000,00 zł 128,71 zł 0,13 zł
1935 107 000 12 000 000,00 zł 112,15 zł 0,11 zł
1936 52 000 7 000 000,00 zł 134,62 zł 0,13 zł
1937 52 000 9 000 000,00 zł 173,08 zł 0,17 zł
1938 85 000 13 000 000,00 zł 152,94 zł 0,15 zł
Na podstawie: Mały rocznik statystyczny 1930, 1931, 1932, 1933, 1934, 1935, 1936, 1937, 1938.
Za różnicę pomiędzy ceną fabryczną a ceną eksportową musiał zapłacić odbiorca krajowy.
Eksport forsował nie tylko Skarb Państwa, ale również zagraniczni kredytodawcy cukrowni. Na przykład kredyt holenderski spłacany był cukrem surowym, wysyłanym do Holandii.
Wysoką ceną cukru krajowego zainteresowani byli także zagraniczni akcjonariusze. Największe zaangażowanie ich kapitałów miało miejsce w latach 1926–1931. Dominowali Holendrzy. Koncern Internationale Suikermaatschappij N. N. wykupił większość akcji cukrowni: Janikowo, Pakość, Środa, Tuczno, Wierzchosławice i Opalenica. Kontrolował 30% produkcji ZZPCC /3/.
Kapitał angielski z kolei poprzez The British Oversea’s Bank udzielał cukrowniom pożyczek zabezpieczonych hipotecznie na nieruchomościach, tym sposobem stając się faktycznym właścicielem tych zakładów, co też nawet nieformalnie, ale musiało się odbić na polityce zarządów /4/.
The Chicago Tribune. Poland interpreted by Polish National Exhibition Poznań May-Sept. 1929.
Poznańska gazeta „Nowy Kurier” kierowana do drobnych rzemieślników i kupców w dniu 13 maja 1931 roku w artykule „Panama cukrowa” przypuściła ostry atak na Bank Cukrownictwa, cukrownie i ich politykę cenową oraz bezsensowną akcję propagandową. Redaktor grzmiał:
Twierdzimy, więc, że reklama, której jesteśmy obecnie świadkami, nie powiększy spożycia nawet o jeden kilogram, i że tylko wtenczas przemysł cukrowniczy może liczyć na większy zbyt cukru wewnątrz kraju , jeżeli zwróci się twarzą do spożywców. Żadne reklamy , chociażby najbardziej pomysłowe, tutaj nie pomogą. Najpierw musi być obniżona cena cukru, a to idzie w parze z gruntowną reorganizacją całego, dzisiaj już zupełnie zgniłego przemysłu cukrowniczego; najpierw muszą zniknąć kosztowne rady nadzorcze, komisje rewizyjne i wyjazdy zagranicę, a przede wszystkiem musi się raz skończyć familijna gospodarka na terenie Banku Cukrownictwa i kartelu (…).
Gazeta uważała, że ma prawo i obowiązek zajmować się tym tematem, gdyż społeczeństwo województwa poznańskiego stanowiące 7% ogółu ludności konsumuje 22% całej produkcji a więc ponosi największe ciężary z powodu zawyżonej ceny cukru. W artykule „Cukier może być tańszy!” (Nowy Kurier , nr 206, 8.08.1931) autor wykazał, że gdyby zrezygnować z nieopłacalnego eksportu, a całą produkcję 561 tysięcy ton skierować na rynek wewnętrzny, wówczas nawet przy zachowaniu poziomu dotychczasowych tantiem dyrektorów cukrowni i banku, cenę cukru można by ustalić na 90 groszy.
Czytelników gazet najbardziej oburzały dwie sprawy. Informacja, iż farmerzy angielscy masowo karmią świnie polskim cukrem oraz zarobki zarządów cukrowni.
W skartelizowanych cukrowniach polskich było 450 dygnitarzy (prezesów, dyrektorów, członków zarządów), których wynagrodzenie wynosiło 8 milionów 200 tysięcy zł rocznie W roku 1934 takie samo wynagrodzenie otrzymało 34 i pół tysiąca robotników dniówkowych /5/.
Akcja „Nowego Kuriera” okazała się sukcesem. Od roku 1933 władze zaczęły powoli obniżać cenę, co dodatnio wpłynęło na spożycie.
Rok Cena za 1 kg cukru w Poznaniu Spożycie cukru na 1 mieszkańca zachodniej Polski
1932 1,52 zł 13,21
1933 1,40 zł 13,78
1934 1,37 zł 13,33
1935 1,28 zł 14,48
1936 1,00 zł 15,27
1937 1,00 zł 16,58
Na podstawie: Mały rocznik statystyczny 1932, 1933, 1934, 1935, 1936, 1937, 1938
A jak sobie radziły gospodynie domowe? Te z miasta prawdopodobnie robiły przetwory owocowe, smażyły powidła śliwkowe bez cukru i podawały do herbaty. Na wsi masowo kupowano sacharynę, czyli sztuczny słodzik, 300% tańszy i dużo słodszy.
Tu zaczynał się kolejny problem, gdyż rząd – przewidując taką sytuację - w obawie o dochody z akcyzy po prostu objął sacharynę monopolem państwowym, czyli doprowadził do tego, że wyrób, sprzedaż i używanie sztucznych substancji słodkich wymagało odpowiednich urzędowych pozwoleń.
Prohibicja ucieszyła niezmiernie władze niemiecki, które objęły patronat nad hurtowym przemytem.
Süßstoff Syndikat in Berlin (wytwórnia słodziku) zawarł z trzema gangsterami z Bytomia umowę, na mocy której grupa przestępcza zobowiązała się szmuglować do Polski kwartalnie 10 000 kilogramów sacharyny. Sacharynę przewożono do Bytomia, skąd rzesze mrówek przenosiły ją przez granicę do Polski. Działalność grupy podlegała kontroli niemieckich władz skarbowych i celnych, które prowadziły dokładną ewidencję wywożonego towaru. Za rok 1930 i 1931 było tego 87 400 kg /6/.
Poza dobrze zorganizowanymi gangami była cała masa amatorów łatwego zarobku, z którymi straż graniczna prowadziła nieustającą codzienną walkę. Nierzadko krwawą. Ofiary padały z obydwu stron.
Niektóre akcje przypominały scenariusze filmowe z zasadzkami, pościgiem ulicami miasta i strzelaniną.
Jednak większość towaru docierała do obiorców, zwłaszcza wiejskich. Ci chronili swoich stałych dostawców. Niewielu konsumentów sacharyny dało się skusić na wynagrodzenie w wysokości 25 zł za wskazanie handlarza i 75 zł za wskazanie składu /7/.
Biuro Propagandy Konsumpcji Cukru, pomimo spektakularnej porażki działało do września 1939 roku, zajmując się głównie statystyką przemytu sacharyny. Kapitał holenderski wycofał się z finansowania cukrowni na początku lat trzydziestych, gdy uznał iż nie będzie w stanie osiągać takich zysków jak do tej pory.
Kilku dyrektorów cukrowni stało się posiadaczami majątków ziemskich. Kilku przemytników zbiło fortuny.
Reszta, czyli plantatorzy, pracownicy cukrowni, gospodynie domowe w różny sposób wyrażała swoje niezadowolenie z polityki prowadzonej zarówno przez kartel cukrowniczy jak i władze państwowe.
Natomiast nam z tego smutnego okresu pozostał najsłynniejszy slogan okresu międzywojennego - „cukier krzepi”- autorstwa samego Melchiora Wańkowicza, którego starszy brat Witold był członkiem Rady Nadzorczej Cukrowni „Kościańskiej” S.A., a ponadto mieszkańcem Jerki i dzierżawcą domeny państwowej.
P.S. Artykuł pochodzi z Rocznika Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego za 2016 rok.
1/ Kilka uwag o plantacji buraków cukrowych i o korzyściach jakie cukrownie przemysłowi i rolnictwu ukraińskiemu przyniosły – rozprawa odczytana przez Joachima Jarochowskiego na Walnym Zebraniu Towarzystwa Rolniczego Poznańsko-Szamotulskiego 20 lutego br., „Ziemianin” 1880, nr 9, s. 65.
2/ P. Bykowski, Polskie obligacje państwowe 1918–1939, Warszawa 2004, s. 32.
3/ S. Wykrętowicz, Przemysł cukrowniczy w zachodniej Polsce w latach 1919–1939, Poznań 1962, s. 64.
4/ Tamże, s. 66.
5/ „Orędownik na Powiat Wolsztyński” 1935, nr 100, s. 3.
6/„Lech. Gazeta Gnieźnieńska” 1932, nr 287, s. 6.
7/ „Goniec Wielkopolski” 1931 nr 90, s. 3.
tagi: wielkopolska cukier przemysł cukrowniczy wańkowicz bank cukrownictwa cukier krzepi
ewa-rembikowska | |
2 marca 2018 19:31 |
Komentarze:
Shork @ewa-rembikowska | |
2 marca 2018 19:41 |
U Cystersów w Lubiąrzu jest muzeum buraka, gdzie widać jak z czegoś wielkości rzodkiewki, po wielu latach, udało się uzsykać kilkukilogramowe bulwy.
Warto wspomnieć też o obrońcach polskich cukrowni, w tym o Janowskim, któremu tylko dosypano czegoś do herbatki.
Na terenie wrocławskiej cukrowni, która swego czasu była tak bogata, że otwożyła prężny bank, rośnie osiedle.
A ja w dupie mam i cukru praktycznie nie używam. Napojów nie słodzę, a owoce rodzą mi się na działce słodkie z natury. Z pomidorami włącznie. Do marchewkowca daję najwyżej 100g.
ewa-rembikowska @Shork 2 marca 2018 19:41 | |
2 marca 2018 19:51 |
Tak, nie wiem jak dziś, ale niegdyś od kultury buraka zależała kultura rolna, bo przecież wysłodkami karmiłone były zwierzęta, które dawały nawóz... itd.
Cukrownie były też czynnikiem integrującym społeczność wiejską, każda cukrownia miała chór, bibliotekę itd.
ewa-rembikowska @valser 2 marca 2018 19:52 | |
2 marca 2018 19:54 |
Kartelizacja to przedsionek socjalizmu. II RP była na wskroś socjalistyczna.
Shork @valser 2 marca 2018 19:52 | |
2 marca 2018 20:02 |
No i oczywiście okazuje się że kreowanie rynku i hodowanie konsumenta na skalę globalną nie jest wynalazkiem końca 20 wieku, co usiłował nam wmówić Balcerowicz
Shork @ewa-rembikowska 2 marca 2018 19:54 | |
2 marca 2018 20:03 |
oczywiście, bo jak wiadomo kto nie był socjalistą za młodu....
ainolatak @ewa-rembikowska | |
2 marca 2018 20:37 |
Palkaty reklamowe i satyryczne rewelacja, szczególnie ten z "Muchy" :))
ale łopatologiczna reklama jest słabą propagandą, szczególnie zastosowana jako jedyna
A Niemcy jak zawsze: gangsterska polityka eksportowa. Oni tam chyba mają w tych pokojach opracowujących strategie na najwyższym szczeblu jeden specjalny, z tabliczką "mrówki", nic się nie zmienia, niestety, teraz swoiste mrówki siedzą po fundacjach i trochę inną sacharynę sprzedają
Cukierek śmietankowy z mojego dzieciństwa był niedościgniony ;)
ewa-rembikowska @ainolatak 2 marca 2018 20:37 | |
2 marca 2018 20:53 |
Faktycznie z tymi dzisiejszymi mrówkami - trafna uwaga. W sumie nic się nie zmieniło.
Rozalia @Shork 2 marca 2018 19:41 | |
2 marca 2018 21:36 |
A ĘDLINKI jesz? To jesz cukier, wszędzie go pchają, bo uzależnia. Gdyby nie był oczyszczony, tylko razem z tym co zawiera melasa, wtedy inna rozmowa. Zresztą teraz i tak czesto słodzą syropem glukozowo fruktozowym, albo aspartamem i innymi tego typu wynalazkami. Szkoda gadać.
Rozalia @ainolatak 2 marca 2018 20:37 | |
2 marca 2018 21:55 |
Mordoklejki domowe.
Shork @Rozalia 2 marca 2018 21:36 | |
2 marca 2018 23:41 |
takie które je mój kot. A ten worek futra wybredny jest szalenie
glicek @ewa-rembikowska | |
3 marca 2018 02:18 |
Dziękuję za notkę. Jako uzupełnienie dodam fotkę:
marek-natusiewicz @ewa-rembikowska | |
3 marca 2018 05:57 |
A tego co mówiło się w mojej rodzinie cukrowników, Wankowicz za to hasło dostał honorarium, z które kupił samochód o nazwie "Polski Fiat"... To było chyba 10 000 zł.
ewa-rembikowska @marek-natusiewicz 3 marca 2018 05:57 | |
3 marca 2018 09:01 |
nie 5 tysięcy złotych - fortuna - na samochód wystarczyło
ewa-rembikowska @glicek 3 marca 2018 02:18 | |
3 marca 2018 09:03 |
nawet nie wiedziałam, że brtyyjczycy jeszcze po wojnie mieszali w polskim cukrze, ciekawa jest też historia banku Overseas.
ewa-rembikowska @ewa-rembikowska | |
3 marca 2018 09:20 |
Jeszcze zdjęcie cukrowni w Witaszycach. Cukrownia w Witaszycach powstała w roku 1897. Sprawiła, że o tej małej miejscowości położonej nieopodal Jarocina mówiło się, że jest to najbardziej uprzemysłowiona wieś w Wielkopolsce. Do obsługi cukrowni uruchomiono w roku 1902 linię kolejki wąskotorowej , która połączyła Witaszyce z odległym o 29 kilometrów Komorzem. Kolejką tą dostarczano buraki do przerobu.
Wokół cukrowni koncentrowało się życie okolicznych wsi oraz pobliskiego Jarocina.
Z jednej strony tworzył się komplikowany system powiązań społecznych, ekonomicznych, finansowych miejscowej ludności, z drugiej cukrownie dawały impuls rozwoju przemysłu metalurgicznego, maszynowego, elektrycznego, chemicznego. Doskonalono technologie produkcji i nasiennictwo, kształcono kadry, rozwijały się usługi asekuracyjne i bankowość.
parasolnikov @ewa-rembikowska | |
3 marca 2018 10:37 |
Muszę powiedzieć, że czego jak czego, ale niemieckich państwowych gangsterówi strzelanin to się nie spodziewałem. Dziękuję. ... Materiał na świetny film, szkoda, że możemy tylko pomarzyć.
Tytus @ewa-rembikowska | |
3 marca 2018 10:51 |
Świetny artykuł, dziękuję!
Mój Dziadek wiele razy wspominał mi, jak to podczas II RP przemycali sacharynę właśnie z Czechosłowacji. To była wyższa szkoła jazdy.
Ta sacharyna zapewne była niemiecka, ale nie jestem pewien.
ewa-rembikowska @parasolnikov 3 marca 2018 10:37 | |
3 marca 2018 12:34 |
ba, nawet psy policyjne po kursach w szkole na Cytadelii w Poznaniu pomagały pogranicznikom
ewa-rembikowska @Tytus 3 marca 2018 10:51 | |
3 marca 2018 12:38 |
była fabryka sacharyny w Bohuminie/Boguminie przy granica na Olzie, więc na pewno stamtąd
Paris @ewa-rembikowska 3 marca 2018 12:38 | |
3 marca 2018 21:23 |
Pamietam te sacharyne...
... bo od czasu do czasu rodzice uzywali jej do slodzenia... a to herbaty, a to platkow owsianych na mleku... bo cukier byl na kartki. Ta sacharyna to bylo obrzydlistwo... jako dzieci grymasilismy strasznie.
Piekny wpis jak zawsze... a fotka zamieszczona przez Glicka - w swej wymowie - wstrza-sa-ja-ca !!!
Jak ta ZONdzONca banda mogla tak zniszczyc i rozkrasc caly przemysl cukrowy... to sie nie miesci w glowie !!!
ainolatak @Rozalia 2 marca 2018 21:55 | |
3 marca 2018 21:28 |
w poście taki post powinien być zakazany ;))
ewa-rembikowska @Paris 3 marca 2018 21:23 | |
3 marca 2018 21:42 |
Chyba nigdy nie próbowałam sacharyny, ale czytam, że używa się jej do tej pory w przemyśle, jako środek słodzący do wyrobu napojów bezalkoholowych, gum do żucia oraz wyrobów cukierniczych.
Paskudztwo!!!
Ciekawy byłby przegląd historyczny, kto gdzie najwięcej produkował i używał?
ewa-rembikowska @ewa-rembikowska | |
3 marca 2018 21:47 |
Fabryki znajdujące się nad akwenami, posiadały swoje statki transportowe. Rok 1909 - załadunek cukru na barkę w cukrowni Mątwy.
http://fordon.bydgoski.pl/324175,Jedyne-slodkie-miasto-rzecz-o-kujawskich-cukrowniach.html
ainolatak @ewa-rembikowska 3 marca 2018 21:47 | |
3 marca 2018 21:54 |
no właśnie i nie było problemu ze skorzystaniem z żeglugi śródlądowej...a teraz cukrownie w zaniku, żegluga śródlądowa zniknięta, bo planów ponownej odbudowy na razie nie ma co uwzględniać
ainolatak @ewa-rembikowska 3 marca 2018 21:47 | |
3 marca 2018 21:54 |
no właśnie i nie było problemu ze skorzystaniem z żeglugi śródlądowej...a teraz cukrownie w zaniku, żegluga śródlądowa zniknięta, bo planów ponownej odbudowy na razie nie ma co uwzględniać
ewa-rembikowska @ainolatak 3 marca 2018 21:54 | |
3 marca 2018 21:57 |
była żegluga, były kolejki wąskotorowe... i wszystko szlag trafił... nic się nie opłaca...podobno... a cukier szkodzi...
Paris @ewa-rembikowska 3 marca 2018 21:42 | |
3 marca 2018 21:57 |
To dobrze, ze Pani dane bylo nie spozywac tego goovna...
... ja do dzis z siostra mamy wstret i uraz do sacharyny, glukozy czy innych wynalazkow slodzikow. Zawsze liczyl sie tylko cukier... i to polski cukier... juz zafundowalam sobie metr cukru na zapas, na tegoroczne konfitury... i dobry swoj bimberek...
... jak bylam we Francji to tez slodzilam herbate i kawe cukrem z Polski... wiozlam ze soba zgrzewke 10-kilowa cukru i to wlasciwie na rok mi starczalo, a jak zabraklo to kupowalam od Polakow... nasz cukier byl troche grubszy i slodszy... tego francuskiego, rudego cukru z trzciny nie moglam pic... byl za malo slodki i do tego strasznie mialki... inne cukry w kostkach albo w jakichs innych wymyslnych ksztaltach nie wchodzily w gre, bo to byla sama chemia...
... tak wiec nasz cukier byl najlepszy !!!
Paris @ewa-rembikowska 3 marca 2018 21:42 | |
3 marca 2018 21:59 |
To dobrze, ze Pani dane bylo nie spozywac tego goovna...
... ja do dzis z siostra mamy wstret i uraz do sacharyny, glukozy czy innych wynalazkow slodzikow. Zawsze liczyl sie tylko cukier... i to polski cukier... juz zafundowalam sobie metr cukru na zapas, na tegoroczne konfitury... i dobry swoj bimberek...
... jak bylam we Francji to tez slodzilam herbate i kawe cukrem z Polski... wiozlam ze soba zgrzewke 10-kilowa cukru i to wlasciwie na rok mi starczalo, a jak zabraklo to kupowalam od Polakow... nasz cukier byl troche grubszy i slodszy... tego francuskiego, rudego cukru z trzciny nie moglam pic... byl za malo slodki i do tego strasznie mialki... inne cukry w kostkach albo w jakichs innych wymyslnych ksztaltach nie wchodzily w gre, bo to byla sama chemia...
... tak wiec nasz cukier byl najlepszy !!!
ewa-rembikowska @Paris 3 marca 2018 21:57 | |
3 marca 2018 22:01 |
najzdrowsza to jest melasa, ale do konfitur to jednak musi być cukier a polski cukier jest dobry.
Swego czasu jak pracowałam w firmie transportowej to sporo cukru szło do Włoch, do fabryk czekoladek i tic taków.
ainolatak @ewa-rembikowska 3 marca 2018 22:01 | |
3 marca 2018 22:03 |
do ciasta też :) drożdżowe na ksylitolu i melasie nie wyrośnie
Paris @ewa-rembikowska 3 marca 2018 21:42 | |
3 marca 2018 22:04 |
Tak...
... sacharyna ciagle jest w uzyciu... czytalam o tym na opakowaniach produktow, ktore czesto rozdawane sa "emigrantom i uchodzcom" przez te rozne placUFki pomocowe !!!
ewa-rembikowska @Paris 3 marca 2018 22:04 | |
3 marca 2018 22:20 |
u nas też, fuj!!!
qwerty @Paris 3 marca 2018 21:23 | |
3 marca 2018 22:22 |
A ile fortun chłopaki z WSI na cukrowniach ztobili to tylko w Szwajcarii wiedzą banki
Paris @qwerty 3 marca 2018 22:22 | |
3 marca 2018 22:42 |
To fakt...
... tak na moje oko... to jak sie uchowalo ze 20% stanu liczebnego cukrowni w 2013 roku - to PIEKNIE !!!
Stad nie dziwota, ze "nasi" lideZy i rozne takie presstytutki... zalegEdowane w Paryzu przez Kostka Geberta jak sHorowany senior Wildstein polecieli do TA nowelizacje ustawy o IPN ustalac PONAD GLOWA NARODU...
... taki no TRAKTAT TELAWIWSKI !!!