Tyłkiem do klienta, czyli w trosce o najwyższą jakość świadczonych usług
Wczoraj z rana stoję sobie przy kuchni i coś tam pichcę a tu trach wszystkie kontrolki się zapalają a potem gasną. Rzucam okiem na skrzynkę rozdzielczą. Jedna kontrolka wysiadła, zapalam światło – świeci się jakoś ciemno. Pomyślałam, że wywaliło korki w skrzynce, która wraz z licznikiem jest na zewnątrz domu a ja nie mam do niej klucza a tym bardziej korka.
No to loguję się do eBOK Enei i szukam telefonu, aby zgłosić awarię. Nie ma. Uff! Jest na fakturze. Dzwonię i słyszę, „twoim administratorem danych jest... bla, bla, bla a najlepiej skontaktuj się z nami przez stronę internetową. Zanim wszystkiego wysłuchałam, wklepałam PESEL i numer klienta i dotarłam do punktu – zgłaszanie braku prądu to minęło dobre 10 minut. Już wprowadzałam cyferkę, już mi się wydaje, że mogę porozmawiać z żywą osobą a tu kicha. Zegarynka informuje mnie, że może nie zapłaciłam, potem prosi o wprowadzenie kolejnej cyferki i znów słyszę automat, że faktura zero, stan płatności zero, no ale jeśli dalej chcę rozmawiać z konsultantem, to proszę czekać. Czas – 20 minut a w tle jakiś marsz i co dwie minuty info – jeśli się śpieszysz skontaktuj się z nami przez stronę internetową. Zaczyna mnie powoli szlag trafiać. Mija 30 minut jak sterczę ze słuchawką przy uchu i wysłuchuję dziarskiego marsza. W końcu jest połączenie z konsultantką. Tłumaczę o co mi chodzi a ona, ależ jeśli to awaria musi pani zadzwonić pod numer 991.
Dobrze, że chociaż pod tym numerem jakoś szybko udało mi się połączyć z konsultantką. Panowie energetycy też w miarę szybko dotarli i okazało się, że coś się sfajczyło w transformatorze i pół osiedla nie miało fazy.
I tak się zastanawiam, dlaczego żadnemu marketingowcowi do głowy nie przyszło, by tego numeru pogotowia energetycznego nie wpisać na fakturze i w widocznym miejscu na stronie internetowej? Czyżby mieli prowizję od operatorów telefonicznych?
Dzisiaj jeszcze raz na spokojnie przeklikałam ich stronę internetową i dopiero po dobrych kilku minutach znalazłam informację, która powinna być dostępna na pierwszy rzut oka.
https://www.enea.pl/pl/dladomu/obsluga-klienta-i-kontakt/kontakt
Zastanawiam się , czy w takiej trosce o najwyższy standard usług, kiedy firma wychodząc na przeciw oczekiwaniom klientów, wszystko robi, by nie można się do niej efektywnie dodzwonić, chodzi o ich wygodę, czy o wygodę pracowników?
Aż by się prosiło o dysertacje na temat - infolinia jako celowa bariera komunikacyjna.
tagi: standard obsługi klienta enea
ewa-rembikowska | |
27 maja 2021 11:45 |
Komentarze:
peter15k @ewa-rembikowska | |
27 maja 2021 18:02 |
Gdyby firma miała jakąś konkurencję to być może zainwestowała by w obsługę klienta. Jak dzwonię to pizzerii to po drugim sygnale odbierają telefon. Ponieważ nie ma konkurencji to nic nie musi. W urzędach jest dokładnie to samo... Pandemicznie nikogo nie wpuszczają i dezynfekują klamki i blaty. Pensja i tak wpłynie. Urząd bez petentów jest spokojniejszy. Chociaż trzeba się wynudzić 8 godzin.
ewa-rembikowska @peter15k 27 maja 2021 18:02 | |
27 maja 2021 18:56 |
Oczywiście im mniej klientów zawraca głowę tym przyjemniej się pracuje.
Można powiedzieć technika w służbie ochrony urzędników przed namolnymi petentami.
W każdym razie pozwoliłam sobie złożyć reklamację w Enei i z ciekawością będę czekała na odpowiedź.
Maginiu @ewa-rembikowska | |
27 maja 2021 19:24 |
Aż by się prosiło o dysertacje na temat - infolinia jako celowa bariera komunikacyjna.
Niedawno spotkało mnie - jak się okazało - straszne nieszczęście, bo sprzedałem samochód i kupiłem inny. To czego Pani doznała, to jest mały pikuś w porównaniu do tego, co ja przeżyłem. Były to wielokrotne bezowocne próby dodzwonienia się i umówienie wizyt w urzędzie dzielnicowym, w wydziale komunikacji - trzykrotnie (wyrejestrowanie, zarejestrowanie tymczasowe, zarejestrowanie docelowe) , powiązane z interwencyjnym dzwonieniem na warszawską infolinię urzędu mista (Jest pan/pani na czterdziestej drugiej pozycji w kolejce). Petenci stoją od piątej rano w kolejce przed wejściem do urzędu, o ósmej kiedy jest już kilkadziesiąt osób, strażnicy otwieraja przedsionek, gdzie stoi automat do pobrania numerków do określonego okienka - pierwszy i drugi raz się nie załapałem, bo kiedy juz wszedłem do świątyni-przedsionka automatu, na ekranie była tylko aktywna jedna opcja - dowody osobiste. Pierwszy raz - o naiwny! - byłem tuż przed ósmą, za drugim razem o wpół do siódmej - też pudło... Więc zawziąłem się i dzwoniłem ze dwie godziny na telefon interwencyjny miasta stołecznego - konsultantka nie chciała wierzyć, ze ludzie stoją pod urzędem od piątej - a ja na to, że przecież urząd postawił ogrzewany namiot ze stołami i krzesłami, bo przecież jeszcze niedawno rano były przymrozki - więc chyba wiedzą, dla kogo go stawiają... . A ona na to ze nie wierzy i zgłosi to interwencyjnie gdzieś tam. No i zrobiła sie jakaś afera, dostałem specjalnego maila i sms-a z indywidualnym zaproszeniem na wybraną przeze mnie godzinę. Nie bedę opisywał innych szczegółów, bo mi żyłka strzeli.
Potem były nieudane próby dodzwonienia się do urzędu skarbowego i wizyta tamże, wizyta także nieudana, bo okazało się, że trzeba się umawiać na złożenie w okienku deklaracji o podatku od nabycia samochodu. Umawiać się można tylko mailowo. Maila do umawiania się na stronie urzędu nie ma. Próby mailowego przesłania deklaracji podatkowej także były nieudane, bo w programie urzędu był błąd - program upierał się, że skoro składam deklarację w U.S. Bemowo, to muszę mieszkać w Piasecznie. Nie dałem jednak temu wiary, udałem na pocztę, odstałem w maseczce w kolejce na deszczu godzinę i nadałem deklarację do urzędu poleconym.
Potem było trzykrotne dzwonienie po różnych towarzystwach ubezpieczeniowych, bo pan od którego kupiłem samochód, był ubezpieczony nie tam gdzie ja, w dodatku zapłacił tylko część sumy, za pół roku. Dodzwonienie się do prawidłowego konsultanta i wyjaśnienie mu o co chodzi to - proszę mi wierzyć - duża sztuka. A przecież powinni ułatwiać kontakt, bo to... pieniadze są.
Podsumować doświadczenia w kontaktach z infoliniami można krótko - lepiej byłoby łyżką w kaloryfer zastukać, niż próbować cokolwiek załatwić poprzez jakąkolwiek infolinię. I tyle...
ewa-rembikowska @Maginiu 27 maja 2021 19:24 | |
27 maja 2021 20:13 |
Współczuję. Przedwczoraj musiałam zadzwonić do III US w Warszawie i można powiedzieć też lecą w kulki, bo nawet nie ma opcji rozmowy z telefonistką, tylko zegarynka po kolei wymienia, co nacisnąć, aby połączyć się poszczególnymi działami. Problem tylko polegał na tym, że nie wymienili rachuby, do której miałam sprawę. Normalny żywopłot indyjski albo okopy.
No i proszę, w trosce o zdrowie urzędnicy wyrzucają petentów na mróz i konieczność stania co najmniej 3 godziny przed urzędem. Jeszcze brakuje społecznych list kolejkowych, ale może i do tego wrócimy.
Ten covid to im z nieba spadł.
SalomonH @ewa-rembikowska | |
27 maja 2021 23:03 |
Oczywiście jest to filtr, te formułki o nagrywaniu, te muzyczki i zapowiedzi o zajętych konsultantach mają na celu zniechęcenie osób, które nie są wystarczająco zdesperowane, żeby czekać 30 minut, podobnie "ukryty" numer pogotowia, który na zdrowy rozum powibueb widnieć po prawej na górze strony. Te działania powodują, że operatorów trzeba zatrudnić na przykład stu, a nie dwustu, a informacje o awariach i tak dotrą wielokrotnie, szczególnie, że informacje o awariach na bieżąco automatycznie dostarczane są z systemu. Obecnie większość liczników to smart meters, które przez sieć energetyczną wysyłają informacje o statusie, podobnie są wyposażone w większości podstacje i inna infrastruktura. Oni tych zgłoszeń tak naprawdę nie potrzebują, to klienci chcą się dowiedzieć, o co chodzi.
Oczywiście można zorganizować taki kontakt dobrze i skutecznie, jak się ma po co, proszę zadzwonić do banku, firmy ubezpieczeniowej, windykacyjnej, czy handlowej, wszędzie tam, gdzie jest szansa zostawić pieniądze. Odbiorą, oddzwonią i jeszcze będą nękać. Ale Enea nie sprzeda pani dodatkowego abonamentu, czy oferty, usługę kupuje się raz i na długo, a jest to praktycznie monopol. Więc oczywiście, kontakt jest, ale utrudniony :)
Pioterrr @ewa-rembikowska | |
28 maja 2021 10:06 |
" dopiero po dobrych kilku minutach znalazłam informację, która powinna być dostępna na pierwszy rzut oka. "
Wszedłem na stronę enea.pl i od razu rzucił mi się oczy napis "Skontaktuj się". Klikam, przewijam i co widzę? Awarie i wyłączenia 971 (czynne całą dobę).
A Pani dobrych kilka minut tego szukała? SERIO??
ewa-rembikowska @Pioterrr 28 maja 2021 10:06 | |
28 maja 2021 10:27 |
Gratulacje jest Pan bardzo zdolny.
Niestety jestem stara, ślepa i głucha i nie było to takie oczywiste. Oczywiście bardzo mi wstyd z tego powodu.
Pioterrr @ewa-rembikowska 28 maja 2021 10:27 | |
28 maja 2021 11:36 |
Gorzej. Te strony są właśnie projektowane pod osoby stare, ślepe i głuche. Więc... :-)
PS. Pudelkowy temat....
ewa-rembikowska @Pioterrr 28 maja 2021 11:36 | |
28 maja 2021 11:40 |
Skoro Pan wie lepiej...
maria-ciszewska @Pioterrr 28 maja 2021 11:36 | |
28 maja 2021 13:32 |
Nie grzeszy Pan nadmiarem kultury.
gabriel-maciejewski @Pioterrr 28 maja 2021 11:36 | |
28 maja 2021 13:34 |
Czy może pan się trochę wyciszyć? Tak tylko pytam.
Maginiu @Pioterrr 28 maja 2021 10:06 | |
28 maja 2021 14:06 |
Klikam, przewijam i co widzę? Awarie i wyłączenia 971 (czynne całą dobę). No, niestety proszę pana, życie nie jest takie proste jak pan myśli. Bowiem każdy widzi co innego. Ja zobaczyłem numer telefonu nie 971, ale 991. I kiedy zadzwoniłem tam, usłyszałem, że usługa jest... niedostępna na tym obszarze. Taki już głupi jestem, że dzwoniąc z Antarktydy myślałem, że mi ENEA prąd włączy...
BTWSelena @Maginiu 28 maja 2021 14:06 | |
28 maja 2021 14:27 |
Nie będę dolewała zbytnio oliwy,ale w okresie covidka to cud Boski ,połączyć się z numerami jak np.ze służbą zdrowia.Ja w pewnym m-cu straciłam 2 dni bezowocnie.W końcu musiałm taksówką pojechać,aby się zrejestrować do kontroli.Papuga głośno mnie informowała,że numer dobry i nie zajęty,tylko moja głupota i upartość nie miały granic. Kosztowało to mnie stówkę te nędzne 3 minuty ...ech te numery..........
Szczodrocha33 @ewa-rembikowska | |
28 maja 2021 16:27 |
Czytalem kiedys, jakies 8-10 lat temu, ciekawy tekst o biurokracji w Polsce w tygodniku "The Economist".
Pamietam tytul - "One day in Warsaw".
Pisali wtedy ze formalnosci zwiazane z przeniesieniem firmy na nowy adres w stolicy trwaja ...prawie miesiac.
Nie wiem czy cos sie od tamtego czasu zmienilo.
Zreszta, moze to tylko wroga propaganda.
ewa-rembikowska @Szczodrocha33 28 maja 2021 16:27 | |
28 maja 2021 16:36 |
No cóż w nowym wspaniałym świecie mają być tylko firmy państwowe oraz korporacje, więc jest pole do popisu w zakresie nowych technik obsługi klienta.
Jeszcze chwila a zaserwują nam nawet nie teleporadę a wirtualnego medyka. Wpisz dolegliwości - dostaniesz diagnozę. Jak u dobrego wojaka Szwejka - olej rycynowy i lewatywa.
stanislaw-orda @ewa-rembikowska 27 maja 2021 20:13 | |
28 maja 2021 17:08 |
ja wciskam nr pierwszego lepszego działu/wydziału, a gdy odbiorą połączenie, proszę aby mnie przełączyli (na nr wewnętrzny) do właściwego.
Szczodrocha33 @ewa-rembikowska 28 maja 2021 16:36 | |
28 maja 2021 17:11 |
Ludzie ludziom zgotowali ten los.
ewa-rembikowska @stanislaw-orda 28 maja 2021 17:08 | |
28 maja 2021 17:39 |
Dobry patent.
Dafi @ewa-rembikowska | |
28 maja 2021 18:05 |
Za pierwszej komuny człowiek sam sobie wymieniał "korki" a jak wywaliło w pionie (czyli przed licznikiem ) dzwonił na tzw.placówkę czyli posterunek energetyczny bo wówczas telefon był do tej najbliższej w książce telefonicznej.Gdy był to po 15.00 albo wieczorem to dyżurujący z reguły rzucał "A niech se pan sam wymieni tylko nie za mocny,rano podjedziemy i założymy plombę" .Wiadomo gadka z człowiekiem to co innego niż automatem.Dzisiaj dzwonilem do ZUS oczywiście pierwsze gawędy automatu o RODO,o bonie wakacje plus,o zaletach rejestracji zdalnej itd.A potem standard- jakieś muzyczne popisy,melodyjne uspokajające z przerwą na komunikat -Jesteś 37 w kolejce czas oczekiwania ....
ewa-rembikowska @Dafi 28 maja 2021 18:05 | |
28 maja 2021 18:28 |
Najlepsze jest to n końcu - 20, 30, 40 minut oczekiwania na połączenie z konsultantem albo jesteś N-ty w kolejce.
Maginiu @stanislaw-orda 28 maja 2021 17:08 | |
28 maja 2021 18:42 |
No tak, ja też czasami tak robię, ale najczęściej znowu jest się skazanym na muzyczkę przez dziesięć minut przeplataną beznadziejnymi komunikatami. Nie wiem, czy nie natknęliście się podczas słuchania tych komunikatów na lektorkę z charakterystycznym przeraźliwie poważnym i ponurym, głosem - od razu petent jest prawidłowo ustawiony i dopiero po chwili rozumie i cieszy się, że nie zadzwonił do KGB. Ta lektorka chyba w jakiś (ponury) sposób zdobyła szeroki monopol na prezentowanie tych korporadyjnych wypocin...
peter15k @ewa-rembikowska | |
28 maja 2021 18:45 |
Mam wrażenie że administracja funkcjonowała lepiej kilka lat temu. Infolinie mają na celu zniechęcenie petenta do załatwiania sprawy. Call center przenoszone są tam gdzie taniej. Kiedyś firma w Polsce połączyła mnie z call center w Budapeszcie co udało mi się wyciągnąć od konsultantki. Podobno korporacje sa bogate a nie są w stanie utrzymać głupiego call center ? No chyba że klient nie jest im w zasadzie do niczego potrzebny a już na pewno detaliczny.
Niedzwiedzica @ewa-rembikowska | |
2 czerwca 2021 15:32 |
Dzisiaj Kafka musialby sie mocno nameczyc, zanim by ciut przegonil rzeczywistosc.
Mam pomysl.
Kiedy mamy mus cos zalatwic gdziekolwiek, zaczynamy od polozenia telefonu blisko siebie. Nic nie robimy, nie wykrecamy zadnych numerow, czekamy, az zadzwoni.
Dzwoni. Numer nic nam nie mowi, to znaczy, ze telemarketing. Swietnie, odbieramy.
I informujemy telemarketingowca, ze damy mu szansze na wcisniecie sobie jego kitu, jesli sie w naszym imieniu dodzwoni do potrzebnego nam urzedu.
Telefony to jego robota, w sumie.
No?...
klon @Niedzwiedzica 2 czerwca 2021 15:32 | |
2 czerwca 2021 16:48 |
Może próba "przeskoczenia" scenariusza filmu "Żądło".?
Mogę się mylić ale obstawiam duuuże szansę :D