Z procesu Toeplitza przez Zaleszczyki do katowni bezpieki
W połowie marca 1923 roku miały miejsce dwa wydarzenia z pozoru zupełnie ze sobą nie związane.
Pierwsze omawiane było na czołówkach codziennych dzienników a drugie w formie pewnej sensacji – na końcu numeru. W obu wypadkach dziennikarze odtrąbili ogromny sukces odniesiony z jednej strony przez polską dyplomację, z drugiej – przez wymiar sprawiedliwości. O tym jak bardzo się mylili dowiedzieli się 16 lat później, gdy dwóch sąsiadów zaatakowało Polskę a sojusznicy zapomnieli, co podpisywali w traktatach o wzajemnej pomocy na wypadek działań wojennych oraz po wojnie, gdy rządy objęli komuniści.
Marszałek Piłsudski w dniu 15 marca 1923 roku w Sejmie z dumą ogłosił decyzję rady ambasadorów w sprawie oficjalnego usankcjonowania wschodnich granic Polski, w tym uznania granicy polsko-rosyjskiej ustalonej przez traktat ryski, co miało wzmocnić pozycję państwa na arenie międzynardowej. Decyzja mocarstw oznaczała w praktyce, że na byłych terenach I RP Sowieci mogą grabić majątki i mordować obywateli polskich już całkiem oficjalnie, bo za przyzwoleniem państw, które wygrały wojnę. Natomiast w przypadku komunistycznych działań dywersyjnych na terenie Polski socjalistyczny aparat państwa jest zbyt słaby, by skutecznie je wyeliminować.
Gdy ogłaszano decyzję rady ambasadorów od 3 dni trwał proces sądowy siatki komunistyczno-szpiegowskiej studenta prawa Leona Toeplitza i 11 jego towarzyszy.
Leon Toeplitz miał 20 lat i był synem Teodora – żydowskiego przemysłowca i radnego miasta Warszawy – działacza PPS, spółdzielczości a od sierpnia do września 1920 komisarza sekcji kwaterunkowej działającej w ramach Rady Obrony Stolicy oraz właściciela majątku Otrębusy koło Warszawy.
Drugim przywódcą siatki był Antoni Piwowarczyk, lat 20, student – kierownik biura Towarzystwa Rosyjskiego Czerwonego Krzyża, którego przedstawicielstwo mieściło się w mieszkaniu Stefanii Sempołowskiej przy ulicy Smolnej 7 i było subsydiowane przez Międzynarodową Organizację Pomocy Rewolucjonistom (MOPR) i KPP.
Pozostali oskarżeni to: Jan Pomorski - student, Julia Heflichówna – słuchaczka Wolnej Wszechnicy, Ignacy Tom – sudent uniwersytetu, Salomon Garfinkiel - student, Klemens Noga- szeregowiec, Jan Des – szeregowiec, Edmund Szeller – podoficer, Henryk Fryc – kapral, Jankiel Sobelman – szeregowiec.
Rozprawie przewodniczył sędzia Grzybowski przy udziale sędziów Kozakowskiego i Skawińskiego. Oskarżenie popierał przedstawiciel urzędu publicznego prokurator Michałowski.
Jako obrońcy wystąpili: za oskarżonym Toeplitzem — adwokaci: Śmiarowski i Szumański; za pozostaymi adwokaci: Izydor Landy, Stefan Perzyński , Teodor Duracz , Ludwik Honnigwil, Stanisław Bielenia , Kazimierz Sterling.
Eugeniusz Śmiarowski to crème de la crème palestry warszawskiej, polityk (w 1922 roku został posłem na Sejm z w PSL „Wyzwolenie”), mason ( „Wielkia Loża Narodowa” i „444”). Podejmował się wyłącznie obron w sprawach z pierwszych stron gazet. Jego towarzysz Wacław Szumański należał do tej samej partii politycznej i bronił w sprawach o działalność komunistyczną. Na marginesie można dodać, że jego wnukiem jest Jan Gross.
Pozostali kandydaci na obrońców też nie zostawi dobrani przypadkowo. Wszyscy byli związani z ruchem socjalistycznym. Kazimierz Sterling był adwokatem Bogdana Jaksy-Ronikiera w sprawie o zabójstwo młodego szwagra Stanisława Chrzanowskiego. Kancelaria Teodora Duracza, agenta NKWD na Polskę, zajmowała się koordynacją obrony komunistycznych działaczy i osób prowadzących działalność szpiegowską na rzecz ZSRR.
Akt oskarżenia zarzucał Toeplitzowi, Heflichównie, Pomorskiemu, Piwowarczykowi, Tomowi i Garfinkielowi przynależność do związku młodzieży komunistycznej, która za cel postawiła sobie zamach na ustalony w drodze praw zasadniczych ustrój państwowy, przetrzymywanie i rozpowszechnienie literatury komunistycznej wśród studentów i żołnierzy.
Ponadto Piwowarczyk, Pomorski i Toeplitz zostali oskarżeni o to, że w 1922 roku w Warszawie i Zegrzu prowadzili działalność szpiegowską na rzecz Rosji sowieckiej zbierając wiadomości o liczebności oddziałów wojskowych i nastroju żołnierzy, oficerów, a zatem w zbieraniu wiadomości, dotyczących zewnętrznego bezpieczeństwa Polski. Heflichównie postawiono zarzut zbierania informacji o defensywie politycznej.
Kapitan sztabu generalnego Mieczysław Bratkowski w swojej ekspertyzie orzekł „zbieranie materiałów co do faktycznej liczebności pułków, nastroju oficerów i żołnierzy, wreszcie ustalenie nazwisk i personaliów oficerów stanowi bezwzględnie akcję wywiadowczą. Ustalenie liczebności poszczególnych oddziałów na stopie pokojowej, pozwala się orientować sztabowi ościennego mocarstwa w przybliżonej liczebności całej armii i wyciągać wnioski, jak się ta armia będzie rozwijała w momencie mobilizacji. Dane dotyczące nastroju żołnierzy i oficerów pozwalają kwalifikować wartość bojową armii, ewentualnie wskazują, czy praca w celu zdemoralizowania oddziału ma szanse powodzenia i czy dany oddział podczas działań wojennych będzie dość odpornym i spoistym moralnie, aby zachować niezbędną dyscyplinę. Suma tego rodzaju informacji pozwala sztabowi zorientować się z czasem dokładnie co do wartości materialnej i moralnej armii sąsiada i wyciągnąć odpowiednie wnioski, niezbędne dla utrzymania na odpowiednim poziomie własnych sił. ( „ Kurier Warszawski, Nr 71, z 12.03.1923 roku, s.10)
Moc oskarżenia nie robiła najmniejszego wrażenia na pierwszym rzędzie ławy oskarżonych. Toeplitz i jego towarzysze zachowywali się z ogromną swobodą, głośno rozmawiali między sobą, gestykulowali, rzucali dowcipy w kierunku sali szczelnie zapełnionej widzami, w sposób nonszalancki odnosili się do prowadzących proces. Zupełnie tak jakby byli przekonani, że tak naprawdę nic im się złego stać nie może, że jest to tylko uciążliwy epizod przez który muszą przejść, by zahartować się jak stal wytapiana w wielkich piecach Magnitogorska.
Mieli rację. Grupa trafiła do aresztu 1 lipca 1922 roku. Od razu liczna grupa wpływowych posłów żydowskich i socjalistycznych interweniowała u Wiktora Hoszowskiego - komendanta głównego Policji Państwowej i Władysława Kiernika - Ministra Spraw Wewnętrznych o natychmiastowe umorzenie tej sprawy. Na ratunek przybiegła ideowa i bezkompromisowa Stefania Sempołowska, która niczym furia z kopa otwierała wszystkie drzwi, by chronić wszystkie brzydkie kaczątka z lewej strony sceny politycznej. Na dodatek Leon był jej wychowankiem, gdyż przed I wojną jakiś czas piastowała funkcję nauczycielki domowej w rodzinie Toeplitzów. Jej protegowanym był też Antoni Piwowarczyk oraz Julia Heflichówna.
Niestety komuś puściły nerwy i informacja dostała się do prasy, więc na tym etapie nie dało rady już „zapudrować” afery. Sprawa została skierowana przez policję do prokuratury, a stąd do sędziego śledczego. Tym niemniej jakieś dobre duchy trzymały wciąż rękę na pulsie, gdyż dokumenty trafiły do Alfreda Luxemburga – sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie. Po dwóch miesiącach ktoś odkrył, że sędzia jest zięciem rodzonej ciotki Leona. Gazety nieco dziwiły się takiej niefrasobliwości prezesa Sądu Okręgowego, niestety nie podały jego nazwiska a internet jest w tej materii też dyskretny. Czas ten wystarczył, by z jednej strony adwokaci oskarżonych przygotowali odpowiednią linię obrony, z drugiej zaś, by ustalić nazwiska osób, które należy zaproszać na niedzielne obiady do Otrębusów.
Świadek obrony generał Leon Berbecki, członek PPS, znajomy Toeplitzów z Charkowa, ujawnił, iż spotykał w domu ojca oskarżonego przedstawicieli wojska i prokuratury, w tym prokuratora Skokowskiego, tym niemniej uważa, iż ta cała sprawa o komunizm młodego Leona wydaje się być jakimś nieporozumieniem. Tenże sam Berbecki kilka lat później jako dowódca Okręgu Korpusu Nr VIII w Toruniu wydał wszystkim wojskowym zakaz wstępu do kawiarni, w których trzymany był endecki dziennik „Słowo Pomorskie”.
Jako drugi świadek obrony wystąpił Tadeusz Hołówko, który do 1925 roku był członkiem Rady Naczelnej PPS.
Linia obrony szła w kierunku zmarginalizowania akcji szpiegowskiej, przedstawienia jej jako prowokacji defensywy, której ofiarą stali się nieświadomi młodzi ludzie, którzy być może nieco pobłądzili, ale przed nimi jeszcze jest całe życie na naprawę błędów a także spisku endeckiego wymierzonego w radnego miasta Warszawy – Teodora Toeplitza, by wyeliminować go z władz miejskich. Ponadto ustalono, że oskarżeni mają nie przyznawać się do winy, jedynie do przynależności do związku młodziezy komunistycznej.
Zarówno adwokaci jak i świadkowie obrony podkreślali przed sądem czystość intencji młodych ludzi, oskarżonych na podstawie niepewnych lub spreparowanych dowodów.
Sprawa potoczyła się po myśli obrony i wszyscy oskarżeni zostali uwolnieni z zarzutu szpiegostwa na rzecz obcego państwa. Sześciu oskarżonych (w tym wszystkich żołnierzy) sąd uniewinnił, natomiast Antoniego Piwowarczyka skazał na 7 lat, Leona Toeplitza na 6 lat, Jana Pomorskiego, Klemensa Nogę i Edmunda Szellera – na 4 lata ciężkiego więzienia, Julię Helflichównę na 3 lata twierdzy.
Wśród uwolnionych całkowicie od winy znalazł się znakomicie zakonspirowany sowiecki agent Ignacy Tom (pseudonim Janusz Lasocki)- od 1918 członek grupy młodzieżowej Polskiej Partii Socjalistycznej – lewica, członek Komunistycznej Partii Polski i sekretarz Centralnego Komitetu Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. W 1922 był jednym z założycieli Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, do której niebawem dołączył Teodor Topelitz. Na początku lat trzydziestych przedostał się do ideowej ojczyzny, gdzie objął posadę kierownika działu polskiego wydawnictwa partyjnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Ponadto był redaktorem radzieckiej gazety w języku polskim „Sierp” w Kijowie. Potem przekonał się jak trafne jest powiedzenie, że rewolucja pożera własne dzieci. Po aresztowaniu w 1935 roku władze sowieckie wywiozły rewolucjonistę do kopalni miedzi na Półwyspie Kołymskim na rehabilitację. Tam po dwóch latach skosiła go gruźlica.
Piwowrczyk i Toeplitz odbywali karę w Łomży, gdzie uprawiali ogród więzienny a flance dostarczał majątek w Otrębusach. Jednocześnie trwały zakulisowe działania mające na celu uwolnienie Leona z więzienia.
Po tym jak sąd apelacyjny zmniejszył Leonowi karę do 4 lat na scenę wkroczyła najważniejsza osoba dramtu – Józef Toeplitz dyrektor Banca Commerciale Italiana, prywatnie brat Teodora.
Do tej pory Józef był w cieniu, aczkolwiek według wychodzącej w Belgradzie gazety „Nowoje Wremja” przytoczonej przez Gazetę Bydgoską w dniu 2 maja 1923 roku intryga była bardziej skomplikowana.
Po zakończeniu I wojny powstał we Włoszech wielki międzynarodowy syndykat finansowy dla eksploatacji bogactw naturalnych Rosji. Na czele tego syndykatu stanał Toeplitz z Mediolanu,bogaty bankier i jednocześnie gorliwy obrońca interesów niemieckich. Syndykat ten miał zorganizować w portach rosyjskich Morza Czarnego centralę towarów rosyjskich i przewozić je do portów na wybrzeżu tureckim. Miało to być olbrzymie przedsiębiorstwo na wzór kampanii indyjskiej. Twórcy spodziewali się owładnąć całym zbożem, węglem i żelazem Rosji, naftą Kaukazu i Rumunii. Wybuch wojny grecko-tureckiej i rewolucja faszystów we Włoszech uniemożliwła ten plan. Jednakże skoro dla wielkich kapitalistów żydowsko-niemieckich droga do bogactw Rosji została zamknięta od Morza Czarnego, więc postanowili dostać się tam przez Polskę
Rewolucja komunistyczna w Polsce finansowana przez banki via organizacje komunistyczne Rosji miała ziemie polskie przyłączyć do Sowietów,oczywiście bez terenów byłego zaboru pruskiego. Powstałby wówczas jeden olbrzymi organizm polityczny i gospodarczy od Renu do Władywostoku. Ten plan w tym momencie też nie wypalił.
W 1925 roku Banca Commerciale Italiana udzieliła rządowi polskiemu tzw. pożyczki tytoniowej, która miała wspomóc reformę walutową ministra Grabskiego. Niespisanym, tajnym warunkiem umowy było uwolnienie Leona i umożliwienie mu pobytu za granicą do końca wyroku. Tak też się stało. Młody komunista został ciupasem odstawiony pod strażą do granicy zachodniej, tak że nie miał nawet możliwości pożegnania się z rodziną, która uznała to za ogromną szykanę ze strony władz. Wyjechał do Belgii, gdzie zapisał się do szkoły agrotechnicznej a potem przeniósł się do USA. Tu studiował mechanizację rolnictwa. Na początku 1930 roku wrócił do Polski.
Dziewięć lat później aparat wojskowy i urzędniczy państwa, które „przymknęło oko” na wywrotową działalność młodych komunistów, bo znajmości po linii PPS były ważniejsze, uciekał w popłochu przed nawałnicą niemiecką i sowiecką przez Zaleszczyki do Rumunii.
Wiele postaci przewijających się podczas procesu Toeplitza odnalazło się całkiem przytomnie w nowej powojennej rzeczywistości gwarantowanej przez tanki sowieckie oraz NKWD.
Leon Teoplitz wraz z rodziną przeżył wojnę w Warszawie poza murami getta. Działał w urbanistyce. Dożył 89 lat.
Generał Berbecki w 1946 powrócił do kraju z Francjii. Nie dostał kuli w łeb tylko posadę nauczyciela w szkołach technicznych w Zabrzu i Sławięcicach. Zmarł w 1963 roku.
Władysław Kiernik z ramienia ruchu ludowego brał udział w konferencji moskiewskiej, która doprowadziła do utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej w dniu 28 czerwca 1945. W rządzie tym Kiernik pełnił obowiązki ministra administracji publicznej. Był także dwukrotnie członkiem polskiej delegacji na sesje Organizacji Narodów Zjednoczonych w Londynie w 1946 oraz w Nowym Jorku w 1956. Zmarł w wieku 92 lat.
Ludwik Honnigwil wyjechał przed wojną do USA, żył do 1977 roku.
Antoni Piwowarczyk jako Władysław Wolski od 1945 roku był związany z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego. Pełnił funkcję szefa Państwowego Urzędu Reaptriacyjnego, potem ministra administracji publicznej w rządzie Józefa Cyrankiewicza. Zmarł w 1976 roku w Krakowie.
Julia Helflichówa po odbyciu skróconej kary stała się Hilarową Mincową i razem z mężem najpierw budowała komunizm we Francji a po wydaleniu wrócili oboje w 1930 roku do Polski, by ją opuścić po wybuchu wojny, którą spędzili w Samarkandzie. Julia Mincowa w 1945 roku została naczelnym redaktorem Polskiej Agencji Prasowej. Stała na straży propagandy następne dziewięć lat. Po październiku 1956 została wysłana na emeryturę. Zmarła jako 87 letnia staruszka.
Ludzi tych w warunkach nowego ustroju ogarnęła kompletna amnezja. Jedni zapomnieli jak sąd patrzył na nich przez palce, drudzy – usprawiedliwali się koniecznością dziejową, by zagłuszyć swoją winę i być może wyrzuty sumienia. Zamienili serce w głaz. I choć te słowa nie zostały jeszcze publicznie wypowiedziane, były realizowane z całą bezwzględnością. W interesie dalszej demokratyzacji odrąbywali rękę każdemu, kto odważył się ją podnieść przeciw władzy ludowej. Nawet jeśli miał tylko 20 lat, bo dla nich nie był to młody zagubiony człowiek tylko „karzeł reakcji” - cyniczny wróg ludu pracującego miast i wsi. Działali szybko – bez sądu i więzienia z ogródkiem. Areszt – katownia – bezimienny dół. Znajomości też nie były w stanie pomóc.
Ksiądz infułat Franciszek Mączyński - przed wojną sekretarz biskupa włocławskiego stanął na głowie, by wydobyć z aresztu na Rakowieckiej dwudziestoletnia bratanicę Helenę Trzcińska, która działała strukturach wywiadu WiN. Pomagał mu w tym Ojciec Święty Pius XII, który skontaktował go z mieszkającą w Szwajcarii królewską rodziną di Savoia, która panowała we Włoszech.
Przez tę rodzinę ksiądz infułat nawiązał kontakt z władzami w Moskwie, a później w Warszawie i uzyskał formalną zgodę na zabranie Halszki Trzcińskiej z więzienia i wywiezienie jej z Polski. Oficjalnie, bo nieoficjalnie padł rozkaz, by zgładzić dziewczynę. Uczyniono to w sposób trudno zrozumiały dla normalnego człowieka. Zjadły ją na żywca szczury wodne. Nikt stryjowi nie wyjaśnił, dlaczego walka o lepsze jutro robotników i chłopów wymagała takiej ofiary. Halszkę pochowano w bezimiennym dole na cmentrzu przy ulicy Wałbrzyskiej w Warszawie, podobnie jak 2 tysiące innych zamordowanych w mokotowskim więzieniu. Ksiądz infuat za dnia dokonał oficjalnej ekshumacji i przeniósł ciało swojej bratanicy do normalnego imiennego grobu. Tylko tyle mógł zrobić.
Nazwisk decydentów i katów nie znamy do dnia dzisiejszego.
tagi: wywiad historia proces toeplitza
ewa-rembikowska | |
18 czerwca 2017 23:35 |
Komentarze:
gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska | |
18 czerwca 2017 23:57 |
Myślę, że z tymi szczurami to jest bajka, one nikogo nie zjedzą. Może zwykłe szczury ją pogryzły i zmarła z ran. To już bardziej prawdopodobne. No, ale wszystko jasno wskazuje na to, że o żadnej zgodzie narodowej nie może być mowy
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 18 czerwca 2017 23:57 | |
19 czerwca 2017 00:02 |
szczury wodne, wkładali ją do korytka z wodą. Jest to opowieść księdza Maja z parafii św. Katarzyny
ewa-rembikowska @Stalagmit 19 czerwca 2017 11:53 | |
19 czerwca 2017 12:03 |
Dziękuję, tylko szkoda, że nikt nie chce niczego dodać do tekstu tak jak Pan - a przypuszczam - że można by dodać jeszcze wiecej ciekawostek. Po wykryciu siatki Toeplitza aresztowano w róznych miastach Polski jeszcze kilkadziesiąt osób. Wszyscy byli ze sobą jakoś powiązani. Prasa pisała, że na ławie oskarżonych powinno zasiąć koło 80 osób a skończyło się klapą.
Drugą sprawą są powiązania znanych osób. Nie przypuszczałam, że Stefania Sempołowska prowadziła komplety dla dzieci Topelitzów i jego znajomych. A już zupełnym szokiem był fakt, że Julia Helflich to po mężu Minc. Koniecznie takie fakty trzeba wyciągać na światło dzienne.
No i pokazywać, że z komunistami nie ma negocjacji, oni nie będą przestrzegać żadnych umów.
ewa-rembikowska @ewa-rembikowska | |
19 czerwca 2017 12:17 |
Samuel Fogelson awansował na rezydenta wywiadu sowieckiego i odtąd utrzymywał własną siatkę agentów, wśród nich byli Alfred Jaroszewicz i Włodzimierz Lechowicz, którzy przeniknęli do polskiej służby wywiadowczo-kontrwywiadowczej, oraz ppor. Stanisław Paweł Nienałtowski z Samodzielnego Referatu Informacyjnego Dowództwa Okręgu Korpusu Nr I w Warszawie oraz Henryk Buczyński. Straszne!!!
gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 12:03 | |
19 czerwca 2017 13:32 |
To są rzeczy całkowicie wstrząsające, bo one pokazują, że państwa socjalistyczne są państwami fikcyjnymi, ludzie zaś je zamieszkujący i pokładający ufność w ogranach takiego państwa, są w pułapce
Czepiak1966 @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 12:03 | |
19 czerwca 2017 15:18 |
Czytam Państwa artykuły od dawna i z każdym dniem jestem bardziej nieszczęśliwy.
Przecież te fakty powinne być ogólnie znane od 1989 roku.
Zadziorny-Mietek @ewa-rembikowska | |
19 czerwca 2017 16:04 |
Na górze był Teodor, przed nim gięły się kolana towarzyszy. Obecna ekipa będących u władzy socjalistycznych zbawców ojczyzny realizuje m.in. jego pomysły i czyni to pełnym oddaniem sprawie. Były one aktualne oraz wdrażane w PRL i są dziś. Więcej na temat polityczno-ekonomiczno-personalnych powiązań II RP-PRL-III RP nie piszę, bo tak obiecałem Coryllusowi.
ewa-rembikowska @Czepiak1966 19 czerwca 2017 15:18 | |
19 czerwca 2017 16:08 |
Teoretycznie tak, a praktycznie, co zmienił ten 1989 rok? W sumie nic! na miejsce dziadków i ojców, przyśli synowie i wnuki w ładniejszych garniturach - trzon rodzinny został ten sam.
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 19 czerwca 2017 13:32 | |
19 czerwca 2017 16:09 |
Żeby ludzie jeszcze zechcieli to zrozumieć.
Zadziorny-Mietek @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 16:09 | |
19 czerwca 2017 16:23 |
Nie rozumieją, gdyż w powszechnym mniemaniu początkiem socjalizmu w Polsce jest 1944-1945 rok. Przekonanie to jest wbijane w umysły i utrwalane od dziecka z całą propagandową mocą, bez przerwy.
ewa-rembikowska @Zadziorny-Mietek 19 czerwca 2017 16:23 | |
19 czerwca 2017 16:36 |
No tak, ciężko to będzie odkręcić. A dlaczego Pan nie chce pisać o powiązaniach wszelakich pomiędzy II RP - PRL - III RP?
Czepiak1966 @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 16:08 | |
19 czerwca 2017 21:08 |
To prawda, ale chodzi mi oto, że powinien zmienić.
ewa-rembikowska @ewa-rembikowska | |
19 czerwca 2017 21:35 |
Taka była nadzieja, wszyscy tego oczekiwali. Któż mógł z normalnych ludzi przypuszczać, że będzie to przekręt tysiąclecia, na zasadzie dużo trzeba zmienić, aby wszystko pozostało takie samo, tylko w innym opakowaniu.
ainolatak @ewa-rembikowska | |
19 czerwca 2017 21:38 |
Tekst wgniatający w fotel, choć jeszcze bardziej poraża brak chęci rozumienia co się stało, a w wielu przypadkach już nawet niemożność zrozumienia
ewa-rembikowska @ainolatak 19 czerwca 2017 21:38 | |
19 czerwca 2017 22:01 |
Fakt, jak pisałam też mnie wgniatało i spać nie mogłam. Trzeba ludziom takie teksty podsuwać pod nos, może niektórzy cośkolwiek zaskoczą. Sama nie wiem, choć mam taką nadzieję.
Zadziorny-Mietek @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 16:36 | |
19 czerwca 2017 22:08 |
Te powiązania mają być tematem trzeciego tomu BS i chodzi o to, by Coryllusowi ich nie palić.
ewa-rembikowska @Zadziorny-Mietek 19 czerwca 2017 22:08 | |
19 czerwca 2017 22:49 |
super - poczekamy zatem
Paris @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 22:01 | |
19 czerwca 2017 23:06 |
Fantastyczny wpis !!!
Rzeczywiscie az sie prosi podsuwac takie teksty pod nos... i mysle, ze bardzo duzo ludzi by zaskoczylo... co bylo grane 100 lat temu i czego mamy kontynuacje dzis... ta wiedza absolutnie jest do ogarniecia przez tzw. przecietnego, inteligentnego Polaka... nie ma potrzeby konczenia specjalnych "stypediuf" jak "nadpremier" Morawiecki i jego koledzy "stypedysci" z Wrocka !!!
Historia sie powtarza... wtedy byl proces Leona Toeplitz'a... a dzis mamy afere AmberGold'u... w kolejce czeka Gronkiewicz-Waltz... Adamowicz... afera z Wrocka "Magda Zuk" zamordowana w Egipcie... i wiele innych... no i zobaczymy jak sobie "palestra" poradzi... i co i jak bedzie... sciemniac !!!
Jeszcze raz wielkie dzieki za ten tekst... sprzed prawie 100 lat !!!
ewa-rembikowska @Paris 19 czerwca 2017 23:06 | |
19 czerwca 2017 23:11 |
No właśnie, wczoraj czy dzisiaj gdzieś przeczytałam, że przyczyną katastrofy wrześniowej było to, że rząd stanowił emanację ambicji ziemiaństwa. Taki mem chodzi. Aż mną zatrzęsło. A o socjalistach, którzy podcięli gałąź, na której siedzieli to cicho sza!
KOSSOBOR @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 22:49 | |
19 czerwca 2017 23:26 |
Ale tym możemy uzupełnić:
http://niezalezna.pl/73312-duracz-wiecznie-zywy
Mój śp. stryj, znakomity prawnik, robił sobie jadowite żarty z "duraczówki" i "dwutygodniowych kursów prawniczych w Jelitkowie". On z tym dziadostwem miał do czynienia w sądach. Gardził nimi publicznie. Na jego obrony przychodziła do sądu publiczność. Na starość nieco przygłuchł, więc swoje opinie o dziadostwie wypowiadał głośno, w hallu głównym naszego sądu. Zemścili się potem na starym już człowieku - pobito Go na śmierć. W kazamatch komendy milicji, do której Go porwano. Lata 70-te.
KOSSOBOR @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 23:11 | |
19 czerwca 2017 23:28 |
Co za sqr..el to napisał??? No proszę, Jurgiel o obszarnikach, a tu do "kompletu"...
ewa-rembikowska @KOSSOBOR 19 czerwca 2017 23:26 | |
19 czerwca 2017 23:32 |
Tak się zastanawiałam, czy Duracz nie został wystawiony Gestapo przez swoje rodzone NKWD?
Z której strony by nie patrzeć, socjalizm roznosi śmierć. Oni inaczej nie potrafią. Zemścić się, zakatować, sterroryzować.
ewa-rembikowska @KOSSOBOR 19 czerwca 2017 23:28 | |
19 czerwca 2017 23:34 |
albo przygłup - ofiara szkolnictwa a la Sempołowska, albo - cyniczny gracz.
KOSSOBOR @ewa-rembikowska 19 czerwca 2017 23:34 | |
19 czerwca 2017 23:53 |
A wiesz co? Może jest tak, że ten socjalizm - wraz z jego historią - jest coraz bardziej na wierzchu /w sensie wiedzy rzeczywistej o tym/ i oni "zawrzeszczają" aktualną politykę? Bo coraz więcej przymusu, coraz więcej ograniczeń własności etc., koncepcje się kończą w sensie wiary ludzi/wyborców w te durnoty kontrproduktywne i inne stratupy, więc muszą opluskwiać to dobro narodowe, które programowo zniszczyli? By ludzie/wyborcy nie pomysleli o starych, dobrych wzorcach? By nie zapytali o prawdziwe elity? By olali te małpiszony polityczne na państwowym cycku, wraz z ich bandyckim rodowodem? A co gorsza, by nie kazali zapłacić im za nieszcześcia, jakie nam zgotowali?
Właśnie czytam u Zdzisława Morawskiego, wnuka księcia Zdzisława Lubomirskiego, że w 1905 roku plagą były napady na bogate dwory. I to w samym sercu, koło Warszawy nawet. /Opowieśc tyczyła Małejwsi, własności Lubomirskich i Morawskich./ Czyli było przyzwolenie... Plan zniszczenia ziemiaństwa polskiego realizowany konsekwentnie i przykrawany do okoliczności. Potem II RP i Poniatowski. Potem Ruscy i Niemcy. Potem komuchy w PRL. Potem III RP bez reprywatyzacji. Potem Jurgiel i inni "patrioci" od dobrej zmiany...
ewa-rembikowska @KOSSOBOR 19 czerwca 2017 23:53 | |
20 czerwca 2017 00:06 |
Bez wątpienia to opluwanie jest jedną z metod zarządzania emocjami wyborców. Ja to z kolei mam takie wrażenie, że życie społeczne przypomina nieco wahadło zegara, jak za bardzo wychyli się w lewo, to znów powraca na prawą stronę. I to idzie jakoś tak generacjami. Dzisiejsi młodzi ludzie raczej nie wiedzą kim był Frasyniuk, a raczej - naznaczeni piętnem korporacyjnym (czyli czystym socjalizmem) - szukają trwalszych wartości, harmonii, przewidywalności.
Zadziorny-Mietek @KOSSOBOR 19 czerwca 2017 23:53 | |
20 czerwca 2017 00:56 |
Nie ma kogo pytać, bo wymarły pokolenia, w których ludzie dorośli mieli jeszcze jakiś styk z prawdziwymi polskimi elitami wywodzącymi się głównie z ziemiaństwa. Polacy urodzeni w latach 20. ubiegłego wieku byli poddawani obróbce w II RP, a ci z lat 30. już w tzw. Polsce Ludowej.
Zadziorny-Mietek @ewa-rembikowska 20 czerwca 2017 00:06 | |
20 czerwca 2017 01:38 |
Od 1905 r. w Polsce prawica praktycznie nie wywiera żadnego istotnego wpływu na życie polityczno-ekonomiczne i społeczne narodu. Frasyniuk i Kaczyński należą do jednej socjalistycznej rodziny, a walka frakcyjna to normalna sprawa. Lenin z Trockim też się kłócili, wyzywali od najgorszych i brali za łby, aż mury się trzęsły.
ewa-rembikowska @Zadziorny-Mietek 20 czerwca 2017 01:38 | |
20 czerwca 2017 06:45 |
Też prawda, u nas piłsudczycy i endecja - czego odprysk dałam w tym tekście. Generał Berbecki - legionista zakazał podwładnym wstępu do kawiarń, gdzie wyłożone było endeckie "Słowo Pomorskie". A to był wart Pałac Paca a Pac pałaca.
pink-panther @ewa-rembikowska | |
20 czerwca 2017 11:05 |
Wspaniała notka i straszna prawda. Ci przeklętnicy działali jak oprycznina i żadne bezeceństwa nie były im obce. Może czerpali z tego przewrotną przyjemność, bo dokonywane bezkarnie zbrodnie dawały im poczucie nieograniczonej siły. A "siły" mieli tyle, co im enkawede dało.
PS. Jaką zbrodnią i bezdenną głupotą był traktat ryski to widać, kiedy się czyta II tom "Ogniem i mieczem" - końcówkę. Kiedy pan Wołodyjowski z Zagłobą i Rzędzianem wiozą Helenę Kurcewiczównę przez Płoskirów (gdzie pan Zagłoba niemal "nadział się" na Bohuna) i Latyczów. Kiedy czyta się historię tych miast położonych w rejonie Dniepru, to okazuje się, że były to miasta królewskie jeszcze z XV-XVI w. nadawane zasłużonym wojskowym i rozbudowywane. Płoskirów - od 1616 własność hetmana Stanisława Lanckorońskiego z Brzezia (ród wielki od XIII w.) , który wycinał Chmielnickiego na tamtych terenach. Płoskirów był dwadzieścia kilka lat w granicach Imperium Osmańskiego i kiedy w XVIII w. po Turkach przejął je w dzierżawę Klemens Potocki to musiał sprowadzić Mazurów, żeby rozpocząć gospodarkę rolną. Oni tam mieszkają do dzisiaj. Pod Płoskirowem jest wieś Szaróweczka, w której nadal jest silna katolicka czyli polska parafia: z ministrantami, chrztami, kościołem i księżmi. Takich parafii jest w Płoskirowie jeszcze 3-4. A to miasto i okolice zostało wydane w Traktacie Ryskim - sowietom. Jeszcze gorzej jest z Latyczowe, które od XV w. było drugim miastem po Kamieńcu Podolskim i odbywały się w nim sądy szlacheckie: ziemski i grodzki no i Potoccy wybudowali zamek obronny a dominikanie w 1606 klasztor, gdzie był obraz cudami słynący : Matka Boska Latyczowska. Dzięki traktatowi Ryskiemu w 1935 r. sowieci dokonywali w klasztorze masowych morderstw a obraz Matki Boskiej Latyczowskiej musiał ewakuować się do Lublina.
No a Płoskirów od 1954 r. nazywa się Chmielnicki. Obecna narracja historyczna Zachodu i "nowej Ukrainy" oraz III RP nie uznaje żadnej obecności Rzeczpospolitej na tamtych terenach jak tylko w formie "najazdów". Czyżby Sienkiewicz pisał SF? A pan Gowin chce dawać "szybko" obywatelstwo Ukraińcom, którego nie chciał dawać Polakom z Szaróweczki.
Oj, senatorskie głowy nami rządziły i rządzą.
ewa-rembikowska @pink-panther 20 czerwca 2017 11:05 | |
20 czerwca 2017 11:53 |
Dzięki. W tej chwili przeczytałam coś co mnie powaliło z krzesła. Rok 1947. NKWD szaleje, kaci pracują bez odpoczynku światek, piątek i niedzielę a tu 14 letni Krzysio Teoplitz syn Leona wyjeżdża na wakacje do Włoch na zaproszenie rodziny.
Gowin to tylko konsekwencja traktatu ryskiego i tego, by zaorać na wieki polskość tych ziem.
KOSSOBOR @pink-panther 20 czerwca 2017 11:05 | |
20 czerwca 2017 11:57 |
Wspaniały koment!
No i bolesna, ale w punkt, konkluzja:
"Obecna narracja historyczna Zachodu i "nowej Ukrainy" oraz III RP nie uznaje żadnej obecności Rzeczpospolitej na tamtych terenach jak tylko w formie "najazdów"."
KOSSOBOR @ewa-rembikowska 20 czerwca 2017 11:53 | |
20 czerwca 2017 12:10 |
Bardzo polecam:
http://naszeblogi.pl/49017-goscie-nieborowa
"Sama słyszałam jak pewna zażywna jejmość powiedziała przy stole w sali weneckiej zwanej jadalną: „ tutaj czuję się naprawdę jak u siebie w domu”."
Krzysio Teodor to po prostu efekt gwałtownej i krwawej zmiany elit. Z opanowaniem siedzib elit polskich włącznie.
KOSSOBOR @pink-panther 20 czerwca 2017 11:05 | |
20 czerwca 2017 12:20 |
Polecam nieprawdopodobną pracę Romana Aftanazego:
Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej – dzieło Romana Aftanazego, opisujące w 11 tomach historię około 1500 polskich pałaców i dworów oraz ich właścicieli na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej w granicach sprzed 1772 roku. Pierwsze wydanie pod tytułem Materiały do dziejów rezydencji ukazało się w latach 1986-1993 nakładem Instytutu Sztuki PAN. Drugie, rozszerzone i pod zmienionym tytułem Dzieje rezydencji na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, opublikowane zostało w latach 1991-1997 przez Ossolineum.
- za wiki.
Pisałam o tym kilkakrotnie, ale to DZIEŁO jest dziwnie zamilczane. Kiedyś, gdy jeszcze myślałam, że PiS jest rzeczywiście polski, przyniosłam kilka tomów Aftanazego na zebranie PiSu, gdzie mówiłam o reprywatyzacji i koniecznośći restytucji polskiego ziemiaństwa. Oglądano te księgo Z NIEDOWIERZANIEM. Ludzie, chcący zajmować się polityka polską, byli w szoku. Zero - "słownie 0" - wiedzy... Ale, jak ktoś chrzani o Kresach i "najazdach" polskich tamże, należy natychmiast przywoływać Aftanzaego, uważam.
ewa-rembikowska @KOSSOBOR 20 czerwca 2017 12:20 | |
20 czerwca 2017 12:37 |
Nie na darmo pasem transmisyjnym ideałów rewolucjnych byli nauczyciele. Czytałaś życiorys Sempołowskiej?
http://ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/stefania-aniela-sempolowska
KOSSOBOR @ewa-rembikowska 20 czerwca 2017 12:37 | |
20 czerwca 2017 13:18 |
Mnie najbardziej podobał się ten "partner" - w tamtych czasach! No i jaką karireę ten "stan" zrobił dzisiaj :)))
pink-panther @KOSSOBOR 19 czerwca 2017 23:53 | |
20 czerwca 2017 14:22 |
Napady na dwory dokonywane przez "towarzyszy z partyzantki" były dokonywane masowo i w czasie II WW. Chyba częściej na dwory niż na posterunki niemieckie.
pink-panther @KOSSOBOR 20 czerwca 2017 12:10 | |
20 czerwca 2017 14:23 |
Jaka "zmiana elit"???!!! Od kiedy to Krzysio Teodor i jego przodki to jakieś "elity". Takie same "elity" jak te francuskie praczki i inne markietanki w pałacach francuskich po roku 1789.
szafran @KOSSOBOR 20 czerwca 2017 12:20 | |
20 czerwca 2017 14:55 |
- Роман Афтаназы. Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 1
- Роман Афтаназы. Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 2
- Роман Афтаназы. Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 3
- Роман Афтаназы. Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 4
- Роман Афтаназы. Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5
ewa-rembikowska @pink-panther 20 czerwca 2017 14:23 | |
20 czerwca 2017 17:18 |
przodka Krzysia do Warszawy sprowadził sam Stary Fryc, nadając mu różnych przywilejów moc, aby miejscowych nieco przytłamsił.
KOSSOBOR @pink-panther 20 czerwca 2017 14:22 | |
20 czerwca 2017 21:44 |
No tak, ale że w 1905 roku - to dla mnie novum. Rewolucja...
KOSSOBOR @pink-panther 20 czerwca 2017 14:23 | |
20 czerwca 2017 21:49 |
Madame Sans-Gene /co się wykłada Pani Bez Żenady/ to słynna praczka... :)
KOSSOBOR @szafran 20 czerwca 2017 14:55 | |
20 czerwca 2017 21:51 |
No proszę!!! I ten plac im. Woyniłłowicza.
ewa-rembikowska @KOSSOBOR 20 czerwca 2017 21:51 | |
20 czerwca 2017 23:37 |
A w Bydgoszczy jest plac im. Woyniłłowicza?
KOSSOBOR @ewa-rembikowska 20 czerwca 2017 23:37 | |
20 czerwca 2017 23:55 |
Nie wiem. Ktoś podał, że w Mińsku /bodaj/.
ewa-rembikowska @KOSSOBOR 20 czerwca 2017 23:55 | |
21 czerwca 2017 16:31 |
No więc w Bydgoszczy od 2012 roku istnieje skwer Edwarda Woyniłłowicza. Dobre i tyle.
Brzoza @ewa-rembikowska | |
25 czerwca 2017 09:09 |
Dziękuję Pani Ewo i Państwu za duży blok wiedzy o ogromnym rabunku, wyrzuceniu klejnotu przez RP-ver2
i pużniejszych osobników o których "te damy z awansu społecznego były dla mnie nieodróżnialne" z ich ciulowym potomstwem
i osobników chodzących w mgle, ale za to na etacie z RP-ver3.