-

ewa-rembikowska : Wczoraj Warszawianka, dziś Kujawianka.

Genealogiczna hagada o pradziadku, czyli gdzie on pracował w tej Warszawie?

Odwieczny problem genealoga, ile da rady wycisnąć informacji z metryk, gdy brak innych dokumentów i czy zatrzymać się tylko na skonstatowaniu faktu, urodził się, ożenił, spłodził dzieci i umarł? Mam przed sobą akt chrztu, ślubu, zgonu Józefa Buleńskiego/Bulińskiego oraz akty chrztu jego dwojga dzieci i spróbuję je sfabularyzować.

Zapowiadało się, że chłopak będzie mieć od początku przechlapane. Jego matka zapomniała się w którąś z gorących nocy sierpniowych 1862 roku i owoc tego zapomnienia został przedstawiony w kancelarii parafialnej Nasielska w niedzielę 13 kwietnia następnego roku. Tu na chrzcie świętym synek otrzymał imię Józef a po niezamężnej 22 letniej matce Ewie jej nazwisko Buleński, potem pisane jako Buliński. Znając życie to i tak we wsi/folwarku/dobrach Słustowo nad rzeką Turka, gdzie się urodził, wszyscy wiedzieli lub podejrzewali, kim jest jego ojciec. Wieś liczyła raptem kilkanaście chałup a właścicielką dóbr i folwarku była Teresa Sołkiewicz.

Mały Józio pisać ani czytać się nie nauczył, bo szkoły nie było. Jak inne dzieci wypasał gęsi, krowy i konie. Gdy miał trzy lata jego matka wyszła za mąż za Wojciecha Kalinowskiego - służącego w Świeszewku – majątku sąsiadującym ze Słustowem. Rodzina wkrótce powiększyła się o dwóch synów.

Józek chował się zdrowo. Nie powaliła go siejąca spustoszenie wśród dzieci dezynteria, dyfteryt, krup, zpalenie płuc. Gdy przyszedł czas, upomniała się o niego armia. Służył w 17 Wołyńskim Pułku Dragonów w Łomży. Z końmi był zawsze za pan brat. Po przeniesieniu do rezerwy w 1889 roku Józef wrócił do rodziny, która mieszkała wówczas w Modzelach, gdzie jego ojczym pracował jako służący. Tu oświadczył się Józefie Kujawskiej córce również służących. Po ślubie 2 lutego 1890 roku młoda para wróciła w rodzinne strony, tym razem do majątku Cieksyn, gdzie wyrobiono mu posadę służącego. W 1893 roku urodził się syn Adam. Przez teściową poznał rodzinę Piłatowiczów z pobliskiego Popielżyna Zawadów, którym zaczęło się robić za ciasno we wsi i ruszyli przetrzeć szlak do Warszawy.

W mieście zaczął się boom budowlany. Miasto inwestowało w wodociągi i kanalizację, obiekty użyteczności publicznej, zaczęto budowę soboru. Inwestorzy prywatni budowali kamienice na wynajem. Варшавская Полицейская Газета no 156 z 1896 roku podawała, że

 

Miasto rozrastało się, na południowym zachodzie od ścisłego centrum powstał cyrkuł Mokotowski. Na ulicy Wspólnej pod numerem hipotecznym 1600P a numerem policyjnym 50 urodziło się w 1896 roku drugie dziecko małżonków Bulińskich – dziewczynka Maria, czyli moja babcia. Józef zapisany jest w akcie jako furman/woźnica. Babcia w nagranych przez mnie wiele lat temu wspomnieniach, powiedziała, że było to mieszkanie służbowe.

Nie pozostało mi zatem nic innego jak sprawdzić, kto był właścicielem nieruchomości, by dowiedzieć się, gdzie pracował pradziadek. Otóż w 1893 roku Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego miasta Warszawy wystawiła kamienice na licytację w związku z brakiem spłaty rat kredytu ze strony Marii Bodisko. Nieruchomość nabyła w 1895 roku spółka Stefan Mikoszewski i Stanisław Nagórka.

Spółka ta powstała 1 stycznia 1892 roku na czas nieograniczony i zajmowała się wszelkimi robotami technicznymi i hydraulicznymi, w tym zakładaniem w obiektach mieszkalnych i użytkowych wodociągów i kanalizacji. Każdy wspólnik wniósł po 4 tysiące rubli srebrnych kapitału.

Spółka należała do jednej z 13 firm warszawskim, którym magistrat dał upoważnienie do prowadzenia tego rodzaju robót. Byli zapraszani również do przetargów organizowanych przez miasto.

Z prac odnotowanych przez prasę można wymienić roboty na polu wyścigowym oraz współudział przy budowie „Tanich Mieszkań” fundacji małżeństwa Wawelbergów.

 

Kurier Poranny 321 1895

Tak dobrze im szło, że w 1897 roku Stanisław Nagórka oraz bracia Stefan i Józef Mikoszewscy zawiązali spółkę na 6 lat do eksloatacji złóż wapnia w Jaworznie. Każdy wspólnik wniósł wkład 8250 rubli srebrnych. Trzy lata później przekształcili ją w spółkę akcyjną z kapitałem 200 tysięcy rubli.

Wracając do Józefa to cieszył się, że jego dzieci mają zupełnie inne dzieciństwo niż on. Zamiast świtem wypędzać gadzinę na pastwisko, chodzą do szkoły a po południu z matką na spacer do pobliskiego Ogrodu Pomologicznego. I choć kran i kibelek były w korytarzu, to w porównaniu do wiejskiej, mazowieckiej chałupy nawet ten jeden niewielki pokój z drewnianą podłogą i piecem na węgiel był skokiem cywilizacyjnym. Po kilku latach rodzina przeniosła się kamienicę obok do mieszkania większego. Józef przestał furmanić a zaczał pracować jako ślusarz, nie znano jeszcze określenia monter urządzeń sanitarnych i kanalizacyjnych. Syn poszedł do terminu ślusarskiego a córka do szkoły krawieckiej. Kiedy ją ukończyła, dostała od ojca w prezencie nożną maszynę do szycia Singera. Maszyna ta przetrwała Powstanie Warszawskie, nikt jej nie ukradł i potem wszystkie wnuczki uczyły się na niej szyć.

Niestety wkrótce nadszedł rok 1914, wraz z nim wojna, która przewróciła świat do góry nogami.

Józef Buliński zmarł 29 grudnia 1917 roku w mieszkaniu przy Emilii Plater 35.

 

 

 



tagi: genealogia  warszawa  józef buliński  mikoszewski i nagórski  boom budowlany  migracje ze wsi do miast 

ewa-rembikowska
14 lutego 2021 18:51
46     2282    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

m8 @ewa-rembikowska
14 lutego 2021 21:07

Fajnie się czyta. 

 

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @ewa-rembikowska
14 lutego 2021 21:43

Pani Ewo znakomite !

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @ewa-rembikowska
14 lutego 2021 22:12

Te wycinki z gazet.

Inny świat !

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @MarekBielany 14 lutego 2021 22:12
14 lutego 2021 22:22

Inny, dobre na niedzielny wieczór.

zaloguj się by móc komentować


ewa-rembikowska @MarekBielany 14 lutego 2021 22:29
14 lutego 2021 22:33

Na niedzielny wieczór i dobry tydzień. Czasem trzeba się odprężyć czymś lżejszym.

zaloguj się by móc komentować


pink-panther @ewa-rembikowska
14 lutego 2021 22:45

Zupełnie zapomniany a wtedy popularny zawód - służący. Wbrew pozorom życie małych pastuszków nie musiało być udręką. Zwłaszcza jeśli miało oboje rodziców i było co jeść. Wyraźnie był zdolny: miał talent do koni a jak trzeba, wyuczył się ślusarstwa. I rodzinę założył. Gdyby nie wojna może pożyłby dłużej.

Bardzo ciekawe są te historie naszych przodków sięgające XIX w. To XX w. był koszmarem.

zaloguj się by móc komentować

Mathias92 @ewa-rembikowska
14 lutego 2021 22:55

Piękna notka. Ogólnie Warszawa przed I wojną światową rozwijała się bardzo dynamicznie, była trzecim pod względem wielkości miastem Imperium za Petersburgiem i Moskwą, z ogromnym rynkiem zbytu na rynki wschodnie. Szkoda że z tamtej architektury np. Ul Marszałkowskiej zachowało się tak niewiele kamienic. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @pink-panther 14 lutego 2021 22:45
14 lutego 2021 22:58

Jego śmierć była następstwem wypadku. Po prostu wanna przygniotła mu nogę i błyskawicznie zrobiła się zgorzel. 

A pastuszek - według myśliwych - to był gorszy szkodnik niż kot. Pastuszkowie wybierali jaja z gniazd a potem raczyli się jajecznicą, wybierali młode zajączki i na ruszt.

Jak ktoś dostał posadę służącego we dworze to faktycznie chyba  uznawano, że jest to awans społeczny.

 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Mathias92 14 lutego 2021 22:55
14 lutego 2021 23:00

Że tak powiem, grzebiąc w tej chwili w historii przodków, dowiaduję się o całej gamie spraw i tematów warszawskich, o których nie miałam zielonego pojęcia. Dynamika była imponująca. I komu to przeszkadzało.

zaloguj się by móc komentować

humbelina @ewa-rembikowska
15 lutego 2021 01:10

To wpaniałe, ze potrafi Pani "przywracać" ich i ich świat do życia.

Z jaka czułością muszą patrzeć tam z nieba na Panią. 

Dziekuję za wszystkie świetne tematy.

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @ewa-rembikowska
15 lutego 2021 01:23

A mogłoby się żyć jak np w Paryżu, gdzie mini miszkanka w mansardach i wspólne sanitariaty przypominają o standardach tamtych czasów. 

Warto wracać do wspomnień przypominających, że ludzie sobie żyli zanim nadeszła tv, komórki, postkomuna... a mini mniejszości zaczęły się bezkarnie panoszyć.

zaloguj się by móc komentować


ewa-rembikowska @adamo21 15 lutego 2021 01:23
15 lutego 2021 07:45

Być może zaczniemy wracać do tych czasów...jeszcze kilka pandemii.

zaloguj się by móc komentować

atelin @ewa-rembikowska
15 lutego 2021 09:23

Oczywisty plus i fajka na balkonie - i mnie naszło z dzisiejszej obserwacji, że Pani teksty i Pani Pantery to są cholernie podobne do bardzo drobnego, drobniusiętego śniegu. Widać ten śnieg tylko patrząc pod słońce.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska
15 lutego 2021 09:35

Zawód "służący" przydałby sie i dzisiaj. Ja bym chętnie kogoś takiego wynajął.

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski 15 lutego 2021 09:35
15 lutego 2021 09:51

Skąd wzięła się Barbara Marek na drugim tomie Stalagmita?

zaloguj się by móc komentować


sigma1830 @ewa-rembikowska
15 lutego 2021 14:29

Świetne wspomnienia. Mam już spory zbiór memuarów; z przyjemnością bym do nich dołączyła i Pani. Nie planuje Pani napisania większej całości?

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @sigma1830 15 lutego 2021 14:29
15 lutego 2021 15:00

Planuję, ale na razie kopię fundamenty. Stąd na blogu w ostatnim czasie pojawiają się materiały źródłowe o zarządzaniu Warszawą w 19 wieku.

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @ewa-rembikowska
15 lutego 2021 15:20

Przyswajam je na bieżąco; nic nie daje lepszego pojęcia o tym, jak to drzewiej było. 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @ewa-rembikowska
15 lutego 2021 20:03

Dziekuje Pani. Bardzo lubie sie zaglebiac w takie historie. 

Juz "pochodzilam" po mapie Warszawy:)  Czytam, ze ulica Emilii Plater zyskala swa nazwe w 1916 roku, wczesniej byla to ulica Leopoldyny (na czesc zony owczesnego prezydenta Warszawy, Witkowskiego).

No i Ogrodu Pomologicznego zal...

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @jestnadzieja 15 lutego 2021 20:03
15 lutego 2021 20:15

Zgadza się.

Faktycznie najbardziej żal Ogrodu Pomologicznego, wiosną zapach był oszałamiający. Tam rosło 12 tysięcy drzew owocowych - głównie jabłoni i śliwek. Jesienią owoce sprzedawano za jakieś tanie pieniądze okolicznym mieszkańcom.

Niemcy w Powstaniu rozpirzyli w pył cały ogród. Tyle pracy, tyle nakładów.

Z drugiej strony jest poniekąd zrozumiałe, że nie odtworzono po wojnie ogrodu owocowego, bo to już jednak zrobiło się centrum Warszawy a nie peryferie za folwarkiem świętokrzyskim jak to było, gdy ogród zakładano.

 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @ewa-rembikowska
15 lutego 2021 21:11

Z tamtych czasow swietnosci, na ulicy Emilii Plater pozostal jedynie ten pofabryczny budynek, i kamienica od frontu. Tez ciekawa historia dosc sporej fabryki nalezacej do rodziny Wittow. Moze szanowny Pradziadek znal te rodzine? :-)

https://miastojestnasze.org/interweniujemy-ws-zabytkowego-budynku-pofabrycznego-przy-ul-emilii-plater/

A najciekawsza notke o fabryce znalazlam po angielsku:)

https://www.vintagefrenchcopper.com/2019/10/20cm-adolph-witt-saucepan-1896/

zaloguj się by móc komentować


ewa-rembikowska @jestnadzieja 15 lutego 2021 21:11
15 lutego 2021 21:17

Józef Buliński to raczej nie. Pradziadek od strony dziadka Jan Piłatowicz oraz jego syn Bolesław byli dorożkarzami, więc kto wie, może i wozili rodzinę Wittów, albo kogoś z biura.

zaloguj się by móc komentować

Paris @adamo21 15 lutego 2021 01:23
16 lutego 2021 00:18

Bardzo  warto  wracac  do  wspomnien...

...  czesto  wracam  i  nawet  "zyje"  wspomnieniami...  to  cudowne  uczucie  !!!   Brakuje  mi  tamtego  czasu  i  tych  ludzi,  co  ich  juz  tu  nie  ma,...  ale  licze,  ze  kiedys  ich  spotkam.  

zaloguj się by móc komentować

Paris @ewa-rembikowska 15 lutego 2021 21:17
16 lutego 2021 00:37

Zazdroszcze  Pani,  Pani  Rembikowska,  ze...

...  zna  Pani  historie  swojej  rodziny.  Dziadkow  ze  strony  mamy  pamietam  bardzo  dobrze,  nawet  zachowalo  mi  sie  kilka  zdjec...  natomiast  dziadkow  ze  strony  taty  nie  znam  absolutnie,  umarli  jeszcze  przed  moimi  urodzinami...  nawet  nie  wiem  jak  wygladali.  Z  przekazow  rodzinnych  wiem,  ze  rodzenstwo  moich  obojga  dziadkow  bylo  bardzo  liczne...  tylko  tyle.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Paris 16 lutego 2021 00:37
16 lutego 2021 08:11

No właśnie, problem polega na tym, że nie znam historii rodziny ze strony mamy. Jeszcze pół roku temu nie miałam pojęcia jak mają na imię moi pradziadkowie. Nie wiem, gdzie został pochowany Józef. Nie wiedziałam też, że dziadkowie mieli wspólnego praparadziadka i że ich rodzinna wieś nazywa się Popielżyn Zawady. Dopiero usiłuję się zorientować co nieco w tym galimatiasie. Nie mam dostępu do zdjęć, choć wiem, że babcia miała album.  Nie wiem, czy te zdjęcia nawet dotrwały do dzisiaj, czy znalazły się na śmietniku. Pozostaje mi szukanie w archiwach metryk oraz prasa.

Szczęśliwie w przebłysku geniuszu jakieś 40 lat temu nagrałam 20 minutowy wywiad z babcią, którego - co za pech  - nie spisałam od razu na papier. I teraz mam taśmę magnetofonową i dwa popsute magnetofony. Co prawda udało się ją przegrać na CD, ale jakość dźwięku jest fatalna, więc znowu szukam kogoś od renowacji dźwięku. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @ewa-rembikowska 16 lutego 2021 08:11
16 lutego 2021 17:38

Ach,  czyli  nie  jestem  sama  taka  "sierota"...

...  ja  juz  nie  mam  glowy  do  poszukiwan...  korzystam  tylko  z  opowiadan  mojej  mamy,  poki  jeszcze  mi  szczesliwie  zyje...  te  jej  opowiadania  -  choc  w  przewazajacej  mierze  bardzo  trudne,  bo  rodzina  duzo  wycierpiala  -  to  sa  tez  nieprawdopodobnie  poplatane...

...  taki  wlasnie  niesamowity  galimatias  z  losow  ludzkich,  ale  bardzo  lubie  sluchac  tych  opowiadan...  czesto  przy  nich  placzemy,  bo  takie  sa  smutne  te  losy...  czesto  mama  nawet  nie  wie  gdzie  krewni  sa  pochowani  albo  czy  w  ogole  maja  mogily. 

Teraz,  jakies  2  lata  temu  moj  charyzmatyczny  proboszcz  postawil  na  parafialnym  cmentarzu  w  centralnym  jego  miejscu  taka  skromna  figure  pieknego,  bialego  Aniola  z  rozpostartymi  ramionami,  a  pod  nim  napis  "Niech  Aniolowie  zawioda  was  do  Niebios  Bram",...  jest  to  miejsce  przy  ktorym  modlimy  sie  za  wszystkich  pomarlych,  ktorzy  nie  maja  swoich  mogil  albo  nie  wiadomo  gdzie  one  sa...

...  od  samego  poczatku  bardzo  mi  sie  ten  pomysl  proboszcza  spodobal,  ale  to  naprawde  bardzo.

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @ewa-rembikowska 16 lutego 2021 08:11
16 lutego 2021 17:39

Ja oprócz najbliższych, nie znam rodziny po mieczu. Tylko dziadek, babcia, stryjenki, stryj i ich dzieci. Kiedyś, w przypływie ciekawości i głupoty, zapisałam się do MyHaritage. Całkiem sporo danych tam umieściłam, ok 30 osób. Wreszcie przyjrzałam się co to za firma. Siedziba Tel Aviv. No to ten tego, dowidzenia się z państwem. Oto jak można łatwym sposobem zdobyć historie nie tylko dla ludzi, ale nawet dla botów. Wypisałam się.

Mijały lata i znowu zaczęły przychodzić na e-mail propozycje kontaktów. Po którymś razie zajrzałam. Skłoniło mnie do tego zdjęcie faceta podobnego do mojego stryja, ale z wyższym IQ. Poczytałam sobie, przejrzałam i jeśli zamieszczone dane nie są mylne, to obie moje prababcie po mieczu, miały na imię Rozalia i po dziesięcioro dzieci. Z tego jedna, pierwszego syna pogrobowca, a dziewiątkę dzieci z drugim mężem. Prababcia po kądzieli  dziewięcioro, druga czworo. Noooo, tak to się rozumie. W kolejnych pokoleniach nastąpił proces zwijania populacji. Dwoje, jedno albo wcale.

Fascynujace dla mnie było to, ze oni w większości w jednej parafii się rodzili, na jednym cmentarzu są pochowani. Jakoś nie było za ciasno, a to pewnie byli chłopi folwarczni. Dziedzic musiał być w porządku.

W każdym razie wiem z rodzinnych opowieści, ze jak mojego dziadka (po kądzieli, ten miał swoje gospodarstwo), aresztowali Niemcy, osadzili w więzieniu w Tomaszowie Mazowieckim, to pomagał go stamtąd wydobyć właśnie dziedzic. Długo trwało, ponad rok, ale się udało. Babcia przez ten czas się ukrywała. Piątką dzieci opiekowała się kuzynka, a babcia przychodziła tylko w nocy.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Rozalia 16 lutego 2021 17:39
16 lutego 2021 19:06

Wbrew pozorom bardzo dużo dzidziczymy po przodkach, w sumie nie zdając sobie z tego sprawy.

Teraz, gdy cała masa akt metrykalnych została zdigitalizowana oraz zindeksowana dużo łatwiej jest prowadzić poszukiwania przodków choć i tak jest to zajęcie dla cierpliwych.

A losy rodzin różnie się ukladają.

Ze strony mojego ojca ta wielkopolska rodzina była bardzo mobilna, niektórych do dziś nie jestem w stanie odnaleźć.

Natomiast mazowiecko warszawska rodzina mamy to są ludzie osiadli. Jedna wieś - jedno miasto - jeden adres.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Paris 16 lutego 2021 17:38
16 lutego 2021 19:25

Nagrywaj mamę jak opowiada.

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @ewa-rembikowska 16 lutego 2021 19:06
16 lutego 2021 19:56

Oj dużo, dużo dziedziczymy po przodkach. Nawet skłonność do niektórych grzechów. A wygląd... Np. jedna z moich ciotecznych sióstr wydawała mi się całkiem do nikogo nie podobna. Do nikogo znanego z rodziny, ani naszej, ani jej ojca, aż zobaczyłam grupowe zdjęcie sprzed 60 lat, a tam cioteczna babka, całkiem młoda. Łabędzia szyja i podobno jeszcze bardziej ruda.

Fascynuje mnie mieszanina genów. Pomysłowość Boga jest nieograniczona. Oczy po tacie, uśmiech po mamie, koloryt po babci. Szkoda, że nie mam fotografii na których moi przodkowie byli młodzi. Najwcześniejsze z lat 50-tych XX wieku. Ciekawa jestem jak wyglądały młode babcie, dziadkowie, kuzyni. Dlatego też uważając, ze podobne pragnienie może mieć młodsze pokolenie, rozpowszechniłam moje zasoby wsród rodziny. Rozpowszechniłam i rozproszyłam... jakby co.

 

 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Rozalia 16 lutego 2021 19:56
16 lutego 2021 20:16

Plus dziedziczenie skłonności do chorób oraz zajęć a także charakter. I to nigdy nie idzie wprost. 

Rozpraszenie i rozpowszechnianie zdjęć jest nad wyraz słuszne. Nogdy nie wiadomo, czy nie trafi się kiedyś jakich amator genealog...

zaloguj się by móc komentować

BenekEs @ewa-rembikowska
18 lutego 2021 23:23

Mnie ulica Emili Plater kojarzy się jedynie z przeogromnym sklepem meblowym, gdzie często były dostarczane przeze meble, produkowane w Raciborzu i nie tylko... nawet nie wiem czy on jeszcze tam funkcjonuje w takim olbrzymim metrażu jak jeszcze kilkanaście lat temu...

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @BenekEs 18 lutego 2021 23:23
19 lutego 2021 07:22

Był taki. Dom Meblowy "Emilia". Pawilon rozebrany. Na tym miejscu ma być wieżowiec.

Natomiast Emilii Plater 35 wspomniane przez mnie w poście, było tam, gdzie dziś stoi hotel Marriott.  Kamienica stała na rogu Emilii Plater i al. Jerozolimskich. Została zburzona właśnie pod budowę hotelu. Nie bardzo pamiętam, czy to było w 1974, czy w 1975 roku. Babcia musiała się wyprowadzić. Dostała kawalerkę na Koszykowej. Ta kawalerka (pokój aneks kuchenny w korytarzu i łazienka) to chyba metrażowo były mniej więcej takie same a może mniejsze jak pokój na Emilii Plater. No ale była winda i nie trzeba było nosić węgla na 4 piętro. Babcia też była coraz starsza.

zaloguj się by móc komentować

mooj @ewa-rembikowska 19 lutego 2021 07:22
19 lutego 2021 13:00

Chyba przed wrześniem 1975 roku, tj przed pożarem CDT-u/Smyka były wyburzenia - w tym i to - zintensyfikowane, na większą skalę. Ale to do sprawdzenia (dopóki są księgi meldunkowe - w archiwum miejskim w Warszawie - bo to różnie z nimi bywa...)

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @mooj 19 lutego 2021 13:00
19 lutego 2021 13:12

Może i tak być. Na pewno między wyprowadzeniem się lokatorów a wyburzeniem minęło kilka miesięcy, więc niewykluczone, że babcię przeprowadzaliśmy na wiosnę 1975 roku. Zawnioskuję o kopertę dowodowa babci i zobaczymy.

zaloguj się by móc komentować

mooj @ewa-rembikowska 19 lutego 2021 13:12
19 lutego 2021 13:18

A jakieś zdjęcia z okolicy się nie zachowały czasem? Z lat sześćdziesiątych, pierwszej połowy 70?:)

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @mooj 19 lutego 2021 13:18
19 lutego 2021 15:48

U mnie nie, szukam cały czas. Pamiętam, że w Życiu Warszawy był  artykuł o tej kamienicy w serii "Warszawskie pożegnania", ale nie wiem, w którym numerze a on-line jeszcze nie ma.

Jedyne zdjęcie, które mam pochodzi z 1947 roku, ale widać tylko fragment ściany.

zaloguj się by móc komentować

KalinowskaK @ewa-rembikowska
7 lipca 2021 00:31

Pani Ewo - też jestem potomkinią Ewy Bulińskiej i Wojciecha Kalinowskiego, a dokładniej ich syna Antoniego. Wszystko się zgadza - owe Modzele również. Jeśli wie pani coś więcej o przodkini to bardzo chętnie się dowiem. Moja prababcia też wywodzi się z Kujawów jest córką Rozalii Piłat i Adama Kujawy. Proszę o kontakt na adres [email protected]

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować