O Komenskim w Tygodniku Ilustrowanym z 1862 roku z dedykacją dla Ainolatek
"...Czasem chce mi się wierzyć, ze nasi przodkowie byli rozsądniejsi, bliżej Boga, mieli większe rozpoznanie...ale chyba tam gdzie potrzeba dobrobytu zaczyna przesłaniać wszystko rozpoznanie przestaje działać..." napisała w komentarzu do artykułu http://ewa-rembikowska.szkolanawigatorow.pl/miedzy-nimi-nic-nie-byo-czyli-kto-finansowa-jana-amosa-komenskiego Ainolatek.
Wczoraj wcisnął mi się w ręce poniższy panegiryk, który może być odpowiedzią na powyższą konstatację. Napisał go Kazimierz Kaszewski (1825-1910) polski krytykyk literacki i teatralny, tłumacz, członek Towarzystwa Naukowego Warszawskiego a został opublikowany w nr 122 Tygodnika Ilustrowanego z 1862 roku. Tygodnik Ilustrowany zaś był warszawskim czasopismem kulturalno-społecznym, wydawanym w latach 1859 -1939 a założonym przez Józefa Ungra. Pismo było rozprowadzane na całym terenie Polski, popularny był również wśród mieszkających w Rosji Polaków. Utrzymywało się z prenumeraty. W 1859 roku liczba prenumeratorów wynosiła 3000, natomiast pod koniec wieku zbliżyła się do 11 000. Czytelników było oczywiści więcej, bo nietrudno się domyślić, ze czytały całe rodziny.
Oto ten artykuł.
Jan Amos Komenski
Przeznaczając pisma nasze dla rzeczy wyłącznic krajowych, odstępujemy, zdaje się, od zasady, przez wprowadzenie doń portretu cudzoziemca, ale odstąpienie to gotowiśmy powtórzyć, ilekroć postać jaka dziejowa czy spółczesna, czynami i stosunkami zwiąże się z ziemią naszą tak, iż imię jej samo obudzi w umyśle naszym krajowe wspomnienia. Tem mniej mamy narodowego skrupułu względem wybranego tu męża, iż on nie jest i nie powinien być nam tak bardzo obcym, żeby go aż cudzoziemcem mianować.
Jan - Amos Komeński (w uczonym święcie przezwany Komeniuszem), urodził się w morawskim miasteczku Komni, niedaleko Berna, dnia 28 marca 1592 r. Straciwszy rodziców w dziecinnym wieku, oddanym był przez krewnych na wychowanie do szkól wr Herbom i Heidelbergu, po skończeniu których udał się młody uczony w podroż do Anglii i Holandyi.
Zdolnościom i nauce zawdzięczał zapewne to, iż go w młodzieńczym bardzo wieku obrano rektorem w Prerowie, a następnie w Fulneck w Hollandyi. Urodził się on i wzrósł w zasadach sekty Braci Morawczyków, i zasadom tym pozostał wiernym. Kiedy więc w r. 1621 Hiszpanie plądrujący po Hollaudyi spalili Fulneck i w imieniu wiary toż samo prawdopodobnie zamierzyli uczynić z heretykami, rozproszyła się ludność niekatolicka, gościnnie podejmowana w tolerancyjnej ziemi Batawów, a nasz Morawianin, na którego gorliwość albejska bardzo pożądliwem spoglądała okiem, zrzuciwszy beret rektora, umknął i skrył się aż w górach czeskich.
Tam przyjęty przez jednego z posiadaczy ziemskich na nauczyciela domowego do syna, używał wolnego czasu na kształcenie się, i tam też rozpoczął zawód autorski.
Ztamtą po niejakim czasie wyszedł do Polski i zatrzymał się w Lesznie, gdzie współwyznawcy mianowali go zaraz rektorem szkoły, a w r. 1632 biskupem połączonych sekt braci czeskich i morawskich. Metoda nauczania języków jakiej używał w szkołach i o jakiej mieszkając w Lesznie pisał w dziele pod tytułem: „Janua linguarum reserata" w ciągu lat dziesięciu przełożona na wszystkie niemal języki europejskie, takiego nabyła rozgłosu, że autora jej wezwano do Anglii, z zaproszeniem do urządzenia szkół publicznych. Udał się on tam w r. 1611, ale przedsięwzięcie to, z powodu ówczesnej domowej wojny w Anglii, zostało zaniechane.
Próbował Komeniusz zaszczepić swój system szkolny w Szwecyi, ale i tam chęci jego rozbiły się o nieprzychylność kanclerzu Oxenstierna; dopiero w Elblągu powiodłu mu się plan swój do skutku doprowadzić. Z Elbląga wrócił Komeniusz do Leszna w r. 1648, i ztąd zrobił wycieczkę do Saros-Patak, celem urządzenia tamtejszego gimnazyum, na prośbę Zygmunta Rakoczego, po którego śmierci powrócił znowu tło Leszna. Było to w czasach wojny pomiędzy Polską a Szwecją, wynikłej z powodu najazdu Karola Gustawa. Kiedy więc w r. 1657 wojska polskie i austryjackie, pod wodzą Montekukullego, wypierając z granic polskich szczątki armii szwedzkiej, dobrze przyjmowanej w ogóle przez niekatolików, podstąpiły pod Leszno, zasiedlone heretykami - miasto uległo zniszczeniu, a w powszechnym pożarze i nasz Komeniusz utracił wiele rękopisów już wykończonych i przygotowanych do druku. Klęską tą i surowością z jaką obrócono się przeciw niekatolikom, po przywróceniu na tron Jana Kazimierza, skłoniły Komeniusza do wyjścia z kraju, w którym z małymi przerwami przebywał lat dwadzieścia siedem, udał się na stale mieszkanie znowu do Hollandyi i osiadł w Amsterdamie, zajęty pracą naukową i miłością dla niejakiej panny Antoniny Bourignon, sławnej z brzydoty i religijnych uniesień. Musiała mieć coś czarującego w sobie ta kobieta, kiedy poo urodzeniu, uznaną będąc prawie za potwór natury, shołdowała jednak kilku różnych narodowości, a znakomitych ludzi: nasz Komeniusz uważał ją za natchnioną, jeżeli nie za świętą, i rzeczywiście pisma które po niej pozostały, wydane staraniem jednego z wielbicieli, dowodzą w niej niepospolitej siły ekstatycznego ognia. Wierny uczuciu swemu aż do zgonu, umarł Komeniusz w 1671 roku; w ostatnich latach życia, widać skutkiem wpływu czarodziejki, oddany wyłącznie sprawom religijnym i mistycyzmowi.
Oprócz praktyki nauczycielskiej, pisał Komeniusz bardzo wiele i w kilku językach. Wziętość jego za życia nadzwyczajna, a przytem rzeczywista zasługa, polega na znakomitem ulepszeniu orginizacyi szkół i nauki języków, w której, jako biegły filolog, zaprowadził nader korzystne zmiany, polegające na uprzyjemnieniu sposobu nabywania języka, przez działanie na imaginacyą i uczucie, i podstawienie metody ułatwionej i zabawnej, w miejsce dotychczasowego trybu suchchej nomenklatury i nudnych wokabuł. Zwrot przez niego dokonany musiał być stanowczym, kiedy aż do dziś nazwisko jego przywiązało się do książek elemenlarno-lingwislycznych. W tym celu pisał on dzieło, które polem wyszło w Norymberdze r. 1658 podtytułem: „Orbis sensualium pictus“ czyli Świat malowniczy, i doczekało się mnóstwa edycyj, z których ostatnia wyszła w r. 1844 we Wrocławiu. Pedagogicznem również, dziełem jego jest: „Pansophiae pro-dromos,“ czyli Wstęp do wszechwiedzy, w którem podaje nowy sposób uczenia filozolii. Filozofem jednak w piawdziwem znaczeniu Komeniusz nie był, lubo, pod koniec życia mianowicie, pisał w przedmiotach filozoficznych. Dotknięty mistycyzmem, poszedł on w ślady Jakuba Boehma i Roberta Fludda, i pewnym był, że wszystkie nauki i ostatnie słowo filozofii znajdzie w księgach starego zakonu, mogących być pojmowanymi, zwyczajem sekty której był członkiem, w sposób zupełnie samowolny. Wziął on sobie mianowicie za cel pojęcie fizyki mojżeszowej, wyciągnięte z ksiąg Genezy. Podług niego trzy są pierwiastki twórcze, ogólne, chociaż przez Boga stworzono, a tymi są: materya, duch i i światło. Materya stanowi substancyą wszystkich ciał; duch jest to substancyą żywotna, niewidzialną, niedotykalną, która przebywa we wszystkich jestestwach, nadając im życie i czucie, i o takim to duchu wspomina Pismo św., mówiąc iż się unosił nad powierzchnią wód. Światło nareszcie jest pośrednikiem między duchem i materyą; ono przysposabia materyę do przyjęcia ducha, i przezeń nadaje jej kształty. Idąc dalej w swych marzeniach Komeniusz, czyni te trzy pierwiastki odpowiadajęcemi trzem osobom Trójcy św., dowodząc że stwórcą materyi jest Bóg Ojciec, światła Syn Boży, a z ducha czyli duszy świata Duch święty. Teorya powyższa w dziele Komeniusza: "Synopsis physiccs ad humen divinum reformatae" rozwinięta, pomimo pozornej logiczności, a przy najmniej dogodności, nie pociągnęła umysłów i mało musiała mieć zwolenników, kiedy z trudnością gdzie o niej wzmiankę napotkać można. W historyi filozofii Komeniusz zajmuje miejsce raczej marzyciela niż myśliciela, cała więc jego sława i zasługa polega na pracach około rozwijania umysłów młodzieży w kierunku filologicznym i humanitarnym.
Strona tytułowa Tygodnika Ilustrowanego.
Kazimierz Kaszewski
Jan Amos Komenski
tagi: historycy komenski popularyzacja historii kaszewski
![]() |
ewa-rembikowska |
26 maja 2018 16:33 |
Komentarze:
![]() |
ewa-rembikowska @Stalagmit 26 maja 2018 17:23 |
26 maja 2018 19:05 |
i tak to trwa do dziś, z małymi wyjątkami. Proszę zauważyć, że autor był członkiem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, które w 1951 roku przekształcono w Polską Akademię Nauk.
Tak więc tradycja zaciemniania obrazu rzeczywistości ma naprawdę mocne i głębokie fundamenty.
![]() |
parasolnikov @ewa-rembikowska |
26 maja 2018 20:32 |
Świetna tekst, świetnie się czyta teksty drzewiej pisane, a komeńskiego to najlepiej mieć w kieszeni:
![]() |
ewa-rembikowska @parasolnikov 26 maja 2018 20:32 |
26 maja 2018 20:52 |
na tym banknocie ma trochę bardziej szalone oczy jak na drzeworycie
![]() |
ainolatak @ewa-rembikowska |
26 maja 2018 23:32 |
Pognębiła mnie Pani ;) Słabo to rzeczywiście wygląda... tu przypomniała mi się laurka wystawiona Filipowi Sidneyowi wystawiona w "Wieczorach rodzinnych" z 1884 roku, czyli w prasie zaczęło sie pisanie nie tylko powierzchowne (jak napisał Stalagmit), ale i z zupełnie innych centrów politycznych, a najlepszymi autorami takich wypocin byli i są naukowcy...
![]() |
ainolatak @ewa-rembikowska |
26 maja 2018 23:37 |
Kurczę, ja rozumiem, ze mogli być zafascynowani metodami nauczania Komeńskiego, ale tak gładko zapominać to co napisał i antypolskie sympatie?
Takie to towarzystwa naukowe i teraz PANy...
takie patriotyzmy naukowców
![]() |
ainolatak @parasolnikov 26 maja 2018 20:32 |
26 maja 2018 23:39 |
w partfelu noszonym w tylnej kieszeni spodni ;)
![]() |
Pioter @parasolnikov 26 maja 2018 20:32 |
27 maja 2018 05:58 |
Moim zdaniem ważna jest cała symbolika tego banknotu. "Wiedza jest twierdzą"
Ale ciekawsza jest symbolika banknotu wydanego za czasów Czechosłowacji.
![]() |
ainolatak @Pioter 27 maja 2018 05:58 |
27 maja 2018 07:33 |
aż niecenzuralne słowo się wypsnęło...
no tak, drzewo poznania dobra i zła...że też wcześniej nie rozpoznałam, że Komenski jest bozsky...
ależ tupet mieli
![]() |
ewa-rembikowska @Pioter 27 maja 2018 05:58 |
27 maja 2018 09:02 |
W wyniku odbytego w 1496 roku, w celu przedyskutowania trapiących Kościół spraw, synodu w Chlu,cu wprowadzono znaczące zmiany. Bracia czescy z zamkniętej kongregacji przeistoczyli się w nowy Kościół przyjmujący wiernych bez potrzeby ponownego chrztu.
Rozwinięto również postulat nauki o potrzebie zdobywania wiedzy. Przegłosowano program o rozwoju edukacji i udzielaniu się wiernych w życiu publicznym Królestwa Czech.
Doktryna sformułowana w trzech słowach.
![]() |
ewa-rembikowska @ainolatak 26 maja 2018 23:37 |
27 maja 2018 09:08 |
No właśnie, gdyby Tygodnik Ilustrowany nie opublikował artykułu historyka Kaszewskiego, to i być może dzisiaj pani ex-Boni, miałaby trudniej. Przypomnę może, że minister Gliński idbył studia doktoranckie w Zakładzie Badań nad Stylami Życia Instytutu Filozofii i Socjologii właśnie Polskiej Akademii Nauk.
![]() |
ainolatak @ewa-rembikowska |
27 maja 2018 09:08 |
Ps. W piękne miejsce się Pani przeprowadziła :)
![]() |
ainolatak @ewa-rembikowska 27 maja 2018 09:08 |
27 maja 2018 09:10 |
czyli tam, gdzie masowo kupowało się tytuły.. o pardon stylowo kupowało ;)
![]() |
ewa-rembikowska @ainolatak 27 maja 2018 09:08 |
27 maja 2018 09:26 |
Dziękuję, czasem życie się tak układa. Jak to mądrzy ludzie mówią, nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie. Miejsce faktycznie bajecznie piękne. No a ogromne połacie lasów bardzo zróżnicowanych gatunkowo (tu nie ma monokultury świerka, czy sosny) sprawia, że powietrze jest balsamicznie czyste. Zapraszam!!!
![]() |
ainolatak @ewa-rembikowska |
27 maja 2018 11:22 |
Dziękuję bardzo, czasem jestem w Chojnicach (jakoś skradły serce), więc bliżej niż z Warszawy :) I to powietrze też mnie zachwyca.
Ciągle myślę o rozeznaniu...jak już Pani pisała elita najszybciej chwytała postępowe trendy, a odpowiednio płacona, naukowa je rozprzestrzeniała, ale w masie polskiej, chyba wiecej było bliskości ze zdrowym rozsądkiem. Teraz chyba zmienił się udział rozeznania w całej masie, a może to zmęczenie materiału? No i obecne PAN-y jakoś coraz mniej udają, że są tutaj dla nauki, polskiej nauki (przypomniał mi się przykład Rezydencji Maltańskiej przy Jazgierzewskiej)...
![]() |
saturn-9 @Pioter 27 maja 2018 05:58 |
28 maja 2018 12:03 |
Dzięki za wrzucenie tej dwudziestki. Jest 'moc' przesłania w tym małym papierze.
Gdy dawno temu pokazano mi bankowke o nominale 20 oraz 200 odrzuciło mnie od nominału większego a zafascynowało dwadzieścia.
Z perspektywy czasu i po lekturach niespokojnych wszystko nabiera innego znaczenia.
JAK z 20 koron to człek w sile wieku i zdaje się być w trakcie lat siedmiu tłustych. Podobizna na 200 aktualnych koronach, niedość, że nominał większy a dwa stoi nadal, to sprawia wrażenie osobnika po przejsciu siedmiu lat chudych.
Jest tradycja ukryta przed niesformatowanym przechodniem. W Berlinie inicjatywa oddolna postanowiła a dobrotliwa władza wspomogła zazielenić skrawek spory w okolicy, gdzie niegdyś mogli zasiedlić się wygnani bracia protestanci z Czech.
Park jak najbardziej tematyczny. Na starym pniu zaszczepić nowe. Warto, kto ma czas i ochotę, przebywając w Berlinie tam zajrzeć.
Namiar: dzielnica bardzo dynamiczna Berlin-Neukölln Comenius-Garten na terenie dawnej Czeskiej Wsi Böhmischen Dorf.
![]() |
Pioter @saturn-9 28 maja 2018 12:03 |
28 maja 2018 13:49 |
Komensky znalazł się już wcześniej na czechosłowackim banknocie
ale wtedy się specjalnie w symbolikę nie bawili.