-

ewa-rembikowska : Wczoraj Warszawianka, dziś Kujawianka.

Dwa akty, dwa imiona, jeden człowiek, czyli niespodzianki czyhające na genealoga

Z wyjątkiem zatwardziałych starych kawalerów oraz starych panien każdego cżłowieka opisują trzy akty: akt urodzenia (chrztu), akt ślubu oraz akt zgonu.

Księgi stanu cywilnego w zaborze pruskim do 1874 r. były prowadzone dla każdego wyznania przez odpowiednią parafię, mojżeszowe zaś przez magistraty, miejskie władze policyjne oraz starostów. Odpisy ksiąg odsyłane były do sądów powiatowych.

Na mocy ustawy sejmu pruskiego z dnia 9 marca 1874 r. prezesi rejencji we wszystkich prowincjach pruskich zostali zobowiązani do utworzenia na podległym sobie obszarze urzędów stanu cywilnego. Urzędy rozpoczęły działalność z dniem 1 października 1874 r. Poszczególne urzędy stanu cywilnego działały na terenie jednej lub kilku gmin. Prowadziły one trzy serie ksiąg: urodzeń, małżeństw i zgonów. Księgi prowadzono w dwóch egzemplarzach: pierwopisy i wtóropisy. Wtóropisy były przekazywane na przechowanie do wlaściwych terytorialnie sądów obwodowych (Amtsgericht).

Mówiąc inaczej, do 1874 roku genealog szuka swoich przodków w jednym miejscu, czyli na ogół w parafii, zaś po tym roku – również w urzędzie stanu cywilnego, co czasem jest bardzo użyteczne, aczkolwiek może również przysporzyć kłopotów, do czego jeszcze wrócę.

W przypadku zgonów przepisy pruskie stanowiły, że

  1. O śmierci każdej osoby trzeba zaraz na drugi dzień donieść. Zobowiązany do tego pierwszy z rodziny, lub wdowa lub gospodarz domu.
  2. Trzeba podać imię i nazwisko, religię, stan lub rzemiosło i mieszkanie zmarłego. Miejsce, dzień i godzinę śmierci. Imię i nazwisko małżonka jeżeli umarły żył w małżeństwie. Imię i nazwisko, stan lub rzemiosło i mieszkanie rodziców umarłego.
  3. Przed wpisaniem do ksiąg umarłych nie wolno nikogo pochować, chyba, że policja pozwoli na to.

Jak nie mógł przyjść nikt z rodziny, ani nie było gospodarza domu, to wysyłano sąsiada a ten często mocno konfabulował. Dotyczyło to szczególnie wieku zmarłego, imion rodziców, nazwiska panieńskiego matki. Rozpiętości w wieku sięgają w skrajnych przypadkach kilkunastu lat. Tak więc do każdego aktu zgonu genealog powinien podchodzić z takim pewnym niedowierzaniem.

Najbardziej wiarygodne są akty małżeństw. Tu przepisy prawa pruskiego postanawiały - „przy pierwszym zapisie przed ogłoszeniem nazwisk, trzeba urzędnikowi dostarczyć metrykę i pozwolenie ze strony rodziców lub opiekunów. Urzędnik może żądać przysięgi, że dokumenty są prawdziwe. Świadectwo opiekuna musi być zatwierdzone przez sąd.”

Z aktu ślubu można się dowiedzieć poza danymi dotyczącymi nowożeńców również kilku informacji na temat ich rodziców (czy żyją, gdzie mieszkają, jaki mają status społeczny).

W przypadku zgłaszania urodzin dziecka prawo pruskie stanowiło

  1. Osoby nieznane urzędnikowi zapisującemu muszą przyprowadzić innych znanych urzędnikowi, aby ich przedstawili, kim są.
  2. Narodzenie dziecka trzeba w przeciągu tygodnia kazać zapisać. Dziecka nie potrzeba przynieść do urzędnika, bo on nie daje chrztu tylko zapisuje narodzenie. Nie pyta się o to czy dziecko chrzczone czy nie. O narodzeniu dziecka winien urzędnikowi donieść ojciec, albo akuszerka, albo lekarz, albo inna osoba, która była obecna, albo gospodarz domu, (jeżeli matka była gościem u niego), albo matka skoro wyzdrowieje. Najpierwszy obowiązek ma ojciec, potem jedna z innych osób.
  3. Imię dziecka trzeba podać choćby nie było ochrzczone.
  4. Przy dzieciach nieprawego łoża wystarczy podać nazwisko albo ojca albo matki.
  5. Ksiądz może chrzcić przed zapisaniem dziecka do ksiąg cywilnych.
  6. Kiedy dziecko nie przyszło żywe na świat trzeba o tym zaraz donieść urzędnikowi na drugi dzień.

O ile w przypadku małżeństw ślub cywilny musiał poprzedzić kościelny, o tyle takiego warunku nie było przy zgłaszaniu narodzin dziecka.

Kiedy zaczęłam ładnych kilka lat temu swoją przygodę z genealogią,  przydarzyła mi się taka sytuacja związana równoległym zgłaszaniem narodzin dziecka.

Świeżo odnaleziona krewna z Niemiec podała mi datę urodzenia swojego dziadka. Ja zachwycona, że bez problemu ściągnę jego akt chrztu, aby wysłać go krewnej, napisałam do parafii i spokojnie czekam. A tu dzwoni ksiądz i mówi mi, że pod datą 21.09.1889 ma zapisanego Ludwika a nie Antoniego. No cóż pomyłki się zdarzają, więc wysyłam krewnej dokument z pytaniem, czy jej coś wiadomo na temat zmiany imienia. Okazuje się, że tak. Dziadek urodził się jako Ludwik i tego imienia używał na co dzień, ale któregoś roku, po jakiejś przeprowadzce do innego miasta stał się Antonim i jako Antoni umarł. Sprawa wydawała się być właściwie wyjaśniona.

W międzyczasie zamówiłam w Archiwum w Kaliszu przeszukanie akt stanu cywilnego gminy Kotlin. Dostałam materiały i się zamyśliłam. Dnia 21.09.1889 w Wilczy urodził się Antoni Rembikowski. Przyszło mi na myśł, czy to bliźniak Ludwika? Jeszcze raz przejrzałam dokument. Zgłoszenia dokonała osoba obca dla rodziny. Czy się pomyliła, czy sprawa była bardziej skomplikowana?

Imię Ludwik zostało nadane dziecku przez ojca, który przyniósł je do chrztu w dniu 22 września 1889 roku. Było to imię dziadka dziecka ze strony ojca.

Imię Antoni zostało zapisane w rejestrach urzędu stanu cywilnego w dniu 28 września 1889 roku a zgłoszenia dokonała akuszerka obecna przy porodzie i było to imię z kolei dziadka dziecka ze strony matki.

A zatem, powstaje pytanie, czy sytuacja ta, gdzie mamy dwie metryki, różne w nich imiona, była wynikiem sporu rodzinnego, czy kiepskiej komunikacji pomiędzy rodzicami? I dlaczego nie poszli na kompromis dając dziecku dwa imiona Ludwik Antoni?



tagi: metryki w zaborze pruskim 

ewa-rembikowska
17 kwietnia 2021 21:28
22     1509    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

wroclawski @ewa-rembikowska
18 kwietnia 2021 12:46

Miałem niezłą przygodę z księgami i to z księgami już dosyć współczesnymi. W momencie mojego wstąpienia w progi szkoły średniej (1968) potrzebny był świstek o nazwie "akt urodzenia" czy jakoś tak. Moja mama udała sie do odpowiedniego urzędu i tam okazało się, że w rubryce "dane matki" jest pusto. Zdziwienie urzędnicze było bardzo duże, albowiem do tej pory spotykali się jedynie z problemem nieznanego ojca, a o nieznanej matce nigdy nie słyszeli. Problem zrobił się duży, a do szkoły nie chcieli mnie przyjąć bez tego świstka, a urząd nie chciał wydać świstka z adnotacją: "matka nieznana". W końcu udało się wpisać moją mamę do tej księgi z nakazu sądu, który przeprowadził jakąś rozprawę. Nie znam niestety szczegółów tego procesu. W każdym bądź razie jestem chyba jedną z bardzo nielicznych osób w Polsce, która ma matkę nadaną sądownie. Oczywiście przyczyny tego stanu rzeczy bardzo szybko zostały wyjaśnione i są one nawet zabawne, ale o tym w następnym wpisie. 

zaloguj się by móc komentować

mooj @ewa-rembikowska
18 kwietnia 2021 12:51

A jak z małżeństwem / aktami małżeństw ? Też kontynuacja innych, czy to już po przeprowadzce i zunifikowane jakoś na cywilne "Antoni"?  I jak do sakramentalnego z odpisem chrztu Ludwika Antoni się stawił ?:)

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @mooj 18 kwietnia 2021 12:51
18 kwietnia 2021 13:03

Nie wiem, bo on jakoś na początku I wojny znalazł się w Reichu, którego do końca życia nie opuścił. Ożenił się z Niemką. Umarł w Hannowerze. Pochowany jest jako Antoni, a co ma w akcie małżeństwa, tego nie wiem. Choć i tu powinny być dwa dokumenty, bo z kościoła i z ichniejszego USC.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ewa-rembikowska
18 kwietnia 2021 13:04

Dlaczego nie nadano dwu imion, żeby w rodzinie pójść na kompromis? Odpowiedź jest dość prosta. Liczba imion dziecka zależała od statusu społecznego rodziców. Na wsiach zazwyczaj było to jedno imię, podobnie jak u miejskiej biedoty. Mieszczanie - czyli kupcy, rzemieślnicy, urzędnicy, itp - mieli zazwyczaj dwa imiona wpisane. U szlachty natomiast wystepują trzy i więcej (w zależności od szczebla).

Niby nic wielkiego, ale tytulatura znana z wcześniejszych wieków (szlachcic - "urodzony pan", mieszczanin - "sławetny pan") pomimo życia w porewolucyjnym społeczeństwie zostaje zachowana.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @wroclawski 18 kwietnia 2021 12:46
18 kwietnia 2021 13:04

Zdarzają się i takie przygody. Urzędnik zapomniał wpisać i potem kłopot. Wszystkie akty trzeba prostować przez sąd.

zaloguj się by móc komentować

mooj @ewa-rembikowska 18 kwietnia 2021 13:03
18 kwietnia 2021 13:08

To pewnie nawet odpisu aktu chrztu nie dostarczał (i z powrotem "ne temere" nie doszło - stąd i brak adonotacji).

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ewa-rembikowska
18 kwietnia 2021 13:09

Ja poza wypytywaniem rodziny i przeglądaniem dostępnych w sieci materiałów nie zagłębiałem się (jeszcze?) w genealogię, ale przy okazji tego ostatniego odniosłem wrażenie, że Wielkopolanie mają z tym łatwiej. Może to kwestia pruskiego prawa, lepszego dostępu do danych, czy większego zainteresowania poszukiwaniem swych korzeni, przez co wiele drzew genealogicznych jest już co najmniej częściowo odtworzona na różnych portalach, a ja przyszedłem na "gotowe". Może też to mylne wrażenie i zwykły zbieg okoliczności, bo patrzyłem tylko na kilka linii rodowych. W każdym razie bardzo pobieżne poszukiwania moich nielicznych wielkopolskich przodków posłały mnie dalej w przeszłość niż (nieco) głębsze i bliższe zainteresowanie znacznie liczniejszymi przodkami z Galicji.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Pioter 18 kwietnia 2021 13:04
18 kwietnia 2021 13:12

Generalnie to imię przychodziło ze świętym patronem na dzień urodzin. Jak przeglądam akta to faktycznie jakieś 90% dzieci ma jedno imię. To w zaborze pruskim. W rosyjskim jakoś częściej nadawano dwa imiona. 

Ale faktycznie była to bardziej tradycja mieszczańsko-urzędnicza.

 

zaloguj się by móc komentować

wroclawski @ewa-rembikowska 18 kwietnia 2021 13:04
18 kwietnia 2021 13:14

Nie całkiem on tak sobie wziął i zapomniał. To był serdeczny kumpel mojego ojca. Ojciec jak szedł do niego dokonać tego wpisu to zaopatrzył się w buteleczkę odpowiedniej mocy i wielkości. Aby uczcić narodziny pierworodnego. Ten kumpel urzędnik też miał sporą kolekcję buteleczek otrzymanych od wdzięcznych petentów. Tak sobie wypełniali te rubryczki i jednocześnie degustowali. Zanim doszli do rubryczki z danymi matki to już leżeli pod biurkiem. Poszło szybko bo mój ojciec to słabo rozrywkowy był i słabej "kondycji", a kumpel-urzednik już był "zmęczony" po kilku załatwionych podobnie sprawach.  A później to już nie mieli głowy do wypełniania rubryk.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @mooj 18 kwietnia 2021 13:08
18 kwietnia 2021 13:17

W sumie jest też ciekawe, jakie imię miał wpisane do ichniejszego dowodu osobistego. On się ożenił w czasie wojny, oczywiście pierwszej, więc może w chaosie ogólnym nie przykładano specjalnej wagi do dokumentów.

zaloguj się by móc komentować


ewa-rembikowska @tomasz-kurowski 18 kwietnia 2021 13:09
18 kwietnia 2021 13:22

Dobrze, że są dwie bazy, czyli USC i danego wyznania, czyli są 4 egzemplarze każdej księgi. W Królestwie Polskim  gorzej, bo nie dość, ze po rosyjsku, to jeszcze wszystko prowadził ksiądz, co prawda też w dwóch egzemplarzach, ale w niektórych parafiach poginęło, spaliło się, zostało zniszczone przez działania wojenne wszystko. Coś jak zbombardowanie archiwum wojskowego w Berlinie, gdzie spaliły się akta wszystkich żołnierzy 19 i 20 wieku.

zaloguj się by móc komentować

wroclawski @ewa-rembikowska 18 kwietnia 2021 13:17
18 kwietnia 2021 13:22

Niezbyt często opowiadam to znajomym, bo zawsze myślą że zmyślam.

Pozdrawiam :-)

zaloguj się by móc komentować

mooj @ewa-rembikowska 18 kwietnia 2021 13:17
18 kwietnia 2021 13:23

Cywilne, akt chrztu w Prusach nie miał znaczenia praktycznie żadnego. Akt urodzenia z cywilnego USC implikował wszystkie kolejne wpisy. Stąd pewnie po przeprowadzce (ewidencja ludności z poprzedniej ewidencji ludności, a bazowo z AU z cywilnego USC) ujednolicenie zapisów z aktem urodzenia. Ot, zwykły obieg dokumentów. A tam: papier, a nie zeznania świadków.

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @ewa-rembikowska
19 kwietnia 2021 00:29

"Akt urodzenia" 

to chyba od dawna jest w pamięci SI !

Ciekawe jest po co ganiają starszych ludzi/obywateli po ten akt ?

Ganiają po jakichś opłotkach, ale taksówkarz wiedział jak dojechać.

:)

 

P.S.

Nie masz aktu, to cię nie ma.

:)

ok

 

 

zaloguj się by móc komentować

mooj @MarekBielany 19 kwietnia 2021 00:29
19 kwietnia 2021 10:23

Swój "akt urodzenia" (odpis) możesz zamówić on-line, pocztą lub w dowolnym punkcie obsługującym USC w Polsce i w ten sam sposób odebrać po (on-line tylko elektroniczną wersję, która jest małoprzydatna).

Starszych, młodszych, średnich do pewnego czasu nie ganiają "po opłotkach:

https://www.gov.pl/web/gov/uzyskaj-odpis-aktu-stanu-cywilnego-urodzenia-malzenstwa-zgonu

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @MarekBielany 19 kwietnia 2021 00:29
19 kwietnia 2021 13:47

Kiedyś czytałam o takim przypadku, że człowiekowi przez pomyłkę wypisano akt zgonu. No i potem miał straszne problemy, aby to odkręcić, bo oficjalnie w papierach przestał istnieć.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @mooj 19 kwietnia 2021 10:23
19 kwietnia 2021 21:49

Tak wiem.

Są jednak osoby starsze, które nie są on-line, a są na tyle samodzielne, że można by to zrobić prościej.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ewa-rembikowska 19 kwietnia 2021 13:47
19 kwietnia 2021 21:51

Też gdzieś o tym czytałem. Jak pamiętam dane poszły do maszyny i nikt wobec rzeczywistości nie potrafił tego maszynie wyjaśnić.

zaloguj się by móc komentować

mooj @MarekBielany 19 kwietnia 2021 21:49
19 kwietnia 2021 23:14

Jeśli nie on-line, to w dowolnym USC w Polsce osobiście lub przez pełnomocnika lub korespondencyjnie.

Nie ma potrzeby opłotków zwiedzać.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @mooj 19 kwietnia 2021 23:14
19 kwietnia 2021 23:53

Powiało optymizmem.

Dobranoc.

 

P.S.

dziadku dobry dziadku

idę spać ...

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować