-

ewa-rembikowska : Wczoraj Warszawianka, dziś Kujawianka.

Pechowa niedziela, czyli o funkcjonariuszach, którzy zawsze są na służbie...

Straż Graniczną jako odrębną formację powołano do życia w 1928 roku. Stanowiła jednolity zorganizowany na wzór wojskowy korpus przeznaczony do ochrony granicy zachodniej i południowej. Podlegała Ministrowi Skarbu i była jego organem wykonawczym. Korpus chronił też granic pod względem wojskowym, politycznym i sanitarnym.

Zakres działania Straży Granicznej obejmował:

  • niedopuszczanie do nielegalnego przekraczania granicy i przemytu towarów, nielegalnego ruchu towarowego i osobowego na wodach granicznych;
  • śledzenie i ujawnianie przemytu oraz innych przekroczeń obowiązujących postanowień skarbowo-celnych i postanowień o granicach państwa;
  • pełnienie w urzędach celnych służby wartowniczej, konwojowej, służby posterunkowej na drogach celnych oraz współdziałanie w postępowaniu celnym;
  • strzeżenie nienaruszalności znaków i urządzeń granicznych;
  • współdziałanie z właściwymi organami na zasadzie specjalnych przepisów przy wykonywaniu zarządzeń, mających na celu bezpieczeństwo publiczne, zapobieganie szkodom, zagrażającym interesowi publicznemu;
  • współdziałanie z organami wojska w zakresie obrony państwa.

Czasy były niespokojne, przemytnicy zdeterminowani, wielu funkcjonariuszy zginęło na posterunku.

Jednym z nich był starszy strażnik graniczny Jan Giś, urodzony 08.12.1897 roku w mieście Pęckowo, powiat Czarnków. Podczas I wojny został wcielony do armii niemieckiej. W 1919 roku przystąpił do Powstania Wielkopolskiego, by potem służyć na froncie wschodnim. Wstąpił do służby granicznej 31.07.1922 roku. Służył na posterunku Miały. Mieszkał w Wieleniu.

W niedzielę 17 stycznia 1932 roku odwiedził wraz z żoną i dziećmi znajomego strażnika kolejowego Antoniego Szymandery w Głuchowcu w powiecie szamotulskim. Miłe spotkanie zostało w pewnym momencie przerwane przez obowiązki służbowe gospodarza, który musiał iść i zamknąć przejazd kolejowy. Jan Giś wraz z ośmioletnim synem poszli wraz z nim popatrzeć na przejeżdżający pociąg. Akurat pech chciał, że z naprzeciwka drogą wzdłuż torów od strony granicy jechał rowerzysta poobwieszany paczkami. Jan Giś, choć nie był tego dnia na służbie,  postanowił wylegitymować rowerzystę. Podniósł rękę i wezwał go do zatrzymania się. Rowerzysta chciał go wyminąć. Giś ściągnął go zatem z roweru i zażądał przedstawienia legitymacji oraz okazania zawartości paczek. Nieznajomy powiedział – nie. Strażnik graniczny wezwał rowerzystę do udania się wraz z nim na posterunek straży granicznej w Miałach. Giś poprosił synka, by ten przyniósł mu płaszcz. Gdy zapinał guziki, nieznajomy odwrócił się do niego i zaczął strzelać z parabellum. Strażnik odskoczył, ukrył się za sygnałem kolejowym, oddał dwa strzały z rewolweru służbowego, ale chybił. Napastnik w tym czasie strzelił dziesięć razy, trzy kule trafiły. Była godzina 16 40, bandyta rozpłynął się w mroku. Strażnik Jan Giś został przewieziony do szpitala w Szamotułach, gdzie zmarł.

Za bandytą zarządzono obławę.

Akurat w tym czasie policja niemiecka poprosiła o pomoc policję polską w ustaleniu miejsca pobytu Ericha Franke, który w 9 stycznia 1932 roku zastrzelił w pasie przygranicznym żandarma niemieckiego Hermana Krügera .

Prezydium policji w Szczecinie wydało list gończy wyznaczając nagrodę 1000 marek.

Na podstawie fotografii przesłanej przez stronę niemiecką ustalono, że Erich Franke nazywa się Walenty Frankowski. Według kartotek był hersztem bandy trudniącej się rabunkiem i przemytem. W roku 1922 zbiegł z Polski. Dalej ustalono, że żandarm niemiecki został zastrzelony z tego samego parabellum co strażnik polski.

Sieć zaczęła się zacieśniać. Policja w toku śledztwa dowiedziała się, że Frankowski zjawił się 18 stycznia u ojca, mieszkającego w Grodziszczku. Następnie 3 lutego widziano Frankowskiego z Marscholikiem (też poszukiwanym) w Brzozie, gdzie porzucili rowery. Piechotą udali się do oddalonego o 30 km Ostroroga , dokąd przybyli następnego dnia. Tu weszli do gospodarstwa Erwina Przybylskiego i poprosili o wodę. W podzięce za wodę Frankowski zaprosił gospodarza do lasu, by pomógł mu rozebrać jelenia, którego zastrzelił. Każda strona wzięła ćwiartkę i poszła w swoją stronę. Jednakże Przybylski postanowił w nocy zabrać resztę mięsa.

Przyłapał go leśniczy. W trakcie śledztwa Przybylski zeznał, że jelenia zabił Frankowski i że ma go odwiedzić w nocy z 8 na 9 lutego.

Tymczasem 6 lutego straż graniczna natknęła się w okolicy Piłki powiatu czarnkowskiego na dwóch osobników. Była 2 w nocy. Na wezwanie do zatrzymania zaczęli się ostrzeliwać i uciekać w kierunku granicy. Zatrzymali się 10 km dalej w Neu Erbach, czyli w Kawczynie. Przespali się w stogu siana a Marscholik postanowił pójść do wioski po papierosy i do fryzjera. Fryzjer dzięki rozwieszonym plakatom rozpoznał bandytę i oddał w ręce żandarma wchodzącego akurat do zakładu.

Zarządzony pościg za Frankowskim nie dał rezultatu, bo ten uciekł znów na stronę polską. Widziano go w Wartosławiu 16 km w prostej linii od Kawczyna.

Policja podjęła obserwację domu Przybylskiego w Ostrorogu. Frankowski tak jak zapowiedział pojawił się w nocy 8 lutego. Przybylski ugościł go, ale wyszedł pod jakimś pretekstem z domu i zawiadomił policjantów. Teraz to była kwestia chwili. Bandyta był tak zaskoczony, że tylko się rozpłakał. Policjanci natomiast zabezpieczyli dwa nabite parabellum oraz sporo amunicji.

Aresztanta odstawiono do aresztu w Szamotułach a potem via Wronki do Poznania.

Dnia 27 lutego 1932 roku obył się proces Walentego Frankowskiego. Po raz pierwszy w Poznaniu w trybie doraźnym.

Sądowi przewodniczył dr Cyprian w towarzystwie sędziów Kwaska i Tetzlaffa. Oskarżonego bronił adwokat dr Szust.

Przy okazji procesu przedstawiono drogę życia oskarżonego. Urodził się 26 stycznia 1899 roku we wsi Brzoza w gminie Duszniki w powiecie szamotulskim.

Ojciec Władysław był kowalem , matka Władysława z domu Obst, zajmowała się domem. Dzieci było dziewięcioro. Ojciec cieszył się opinią prawego człowieka. Czarną owca od urodzenia był właśnie Walenty. Od najmłodszych lat terroryzował rówieśników, popełniał drobne kradzieże. Koło roku 1920 zorganizował grupę zajmującą się kradzieżami i rozbojami z bronią w ręku. Policja nadała jej nazwę banda „Czarnej Ręki”. W ciągu dwóch lat policja ujęła koło 20 jej członków. Frankowski uciekł do Niemiec, gdzie przedstawiał się jako Erich Franke. Osiedlił się Mandelkov koło Szczecina. Ożenił się z Elzą, z którą dorobił się trójki dzieci. W Polsce jako Frankowski też miał żonę i córkę,z którą zresztą korespondował przez poste restante. Prawo było dla naiwnych a nie dla takich herosów jak on.

Frankowski dobrał sobie dwóch towarzyszy w osobach Jana Marscholika i Teofila Piotrowskiego. We trójkę zaczęli występy gościnne. Banda okradała składy, mieszkania, gospodarstwa, napadała na podróżnych raz po niemieckiej, raz po polskiej stronie granicy. Frankowski dla opornych nie miał litości. Traktował ich nożem albo kulą. Lasy i wszystkie przejścia graniczne znał za to jak mało kto.

W sierpniu 1931 roku Frankowski zabił pod Szczecinem żołnierza.

Jeszcze przez pół roku bawił się z policjantami niemieckimi i polskimi w kotka i myszkę. Aż w końcu i jego dosięgnęła ręka sprawiedliwości.

Podczas procesu Walenty Frankowski nie przyznał się do winy, twierdził, że przybył do Polski 19 stycznia. Zeznania świadków, w tym 8 letniego syna strażnika Gisia, zadały kłam słowom oskarżonego. Rzeczoznawca potwierdził, że strzały padły z jego broni.

Wizja lokalna na miejscu zbrodni.

Sąd skazał Frankowskiego na karę śmierci przez powieszenie.

Obrona odwołała się telefonicznie do łaski Prezydenta, który tej odmówił.

Wyrok wykonano wieczorem.

Starszy strażnik Jan Giś został pochowany na cmentarzu w Wieleniu ( powiat czarnkowsko-trzcianecki) przy ulicy Drawskiej. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Zasługi za dzielność , za czyny męstwa i odwagi z narażeniem życia przy zwalczaniu przemytnictwa.

Autorem zdjęcia jest Eugeniusz Forma, członek WTG. Serdeczne dzięki.

 

 



tagi:

ewa-rembikowska
1 października 2023 18:17
16     1611    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

KOSSOBOR @ewa-rembikowska
1 października 2023 22:36

Daję plusa tutaj, gdyż automat odrzuca moje żądnie. 

Dzięki za notkę, Ewo. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @KOSSOBOR 1 października 2023 22:36
2 października 2023 08:59

Dzięki, wartością dodaną mojej kwerendy będzie uzupełnienie danych Jana Gisia w bazie Powstańców Wlkp.- http://powstancywielkopolscy.pl/pl/. Może nawet znajdzie się tam zdjęcie mogiły. 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @ewa-rembikowska
2 października 2023 19:44

Ciekawe, że wtedy żadnym filmowcom nie przyszło do głowy kręcenie filmów o "smutnej doli uchodźców z Niemiec pod wieszającym reżymem Polskim".

PS. Świetna notka i na czasie. Warto też pamiętać

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @ewa-rembikowska
2 października 2023 20:19

Kiedyś parę latek temu,gdy ktos mi wskazał SN ,gdzieś tam skomentowałam ,że Na SN są dwie znakomite blogerki,pani Ewa Rembikowska i Panthera.Skarcono mnie abym zbytnio nie kadziła. Niesłusznie,bo naprawdę piszę od serca...

Ha! w dalszym ciągu tak uważam,a pani Ewa zawsze coś tam ciekawego wyszuka.Właśnie Panthera doszła do takiej konstatacji," o smutnej doli uchdźców z Niemiec "że aż parsknęłam herbatką na klawiaturę... Panthero wróć!...bo to bezcenne..

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @pink-panther 2 października 2023 19:44
2 października 2023 20:45

Sądy procedowały szybko. Była kara śmierci dla największych zwyrodnialców.

Przemyt był niezmiernie opłacalny, przemytnicy mieli broń, dochodziło do regularnych potyczek pomiędzy bandytami a  strażnikami granicznymi. Była to bardzo ciężka służba. Wielu poległo śmiercią bohaterską. Prawdziwych historii do sfilmowania i opisania jest co niemiara.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @BTWSelena 2 października 2023 20:19
2 października 2023 20:46

Dzięki za dobre słowo.

Mamy bardzo ciekawą historię i całą masę cichych bohaterów.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @KOSSOBOR 1 października 2023 22:36
2 października 2023 21:52

Powtórzę/doradzę jeszcze raz. Podczas logowania przy użyciubopcji "zapamiętaj hasło", gdy kliknie się i pojawi się w polu logowania nick oraz "wygwiazdkowane" hasło, to już nic więcej nie klikamy - żadnego "zaloguj sie" nie naciskać. System sam zaloguje i wtedy można dawać plusy. W przeciwnym razie pojawia się ów słynny komunikat. 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @ewa-rembikowska 2 października 2023 08:59
2 października 2023 21:58

Po przeczytaniu Twojej notki szukałam czegoś tam w necie i natknęłam się na historię... słynnego kata Maciejowskiego /... a kat Maciejowski tam pod szubienicą na Antosia czeka już.../. Najwyraźniej nie ma przypadków, z przeproszeniem.

 https://wiadomosci.onet.pl/kraj/stefan-maciejewski-kim-byl-polski-kat-ktory-zabil-stu-skazancow/gd27wzy

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 2 października 2023 19:44
2 października 2023 22:00

Hola, hola! Kat Maciejowski nauki co swego rzemiosła pobierał w Niemczech! :)

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @OjciecDyrektor 2 października 2023 21:52
2 października 2023 22:02

Dzięx. I tak mi się pozajączkuje :)

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ewa-rembikowska 2 października 2023 20:45
2 października 2023 22:10

Polecam dwie książki o przemytnikach Sergiusza Piaseckiego - "Kochanek wielkiej niedzwiedzicy" oraz jak dla mnie lepszą "Bogom nocy równi". 

Ze SG na wschodniej ścianie zawsze miałem na pieńku. Zwyczajnie wmawiali mi naruszenie przepisów, choć niczego nie naruszałem. Takie tam chamskie zastraszanie. Najśmieszniejszą akcję miałem w okolicach wsi Chomintowce. Idę na wycieczkę z Bobrownik przez Ozierany do Krynek. Okolica cudna, a ty raptem na szosie haltują mnie aż dwa radiowozy. Jest rok 2004, histeria antyterorrystyczna. Każą mi otworzyć plecsk. Wyjmuję po kolei wszystko. Granicznik widzi butelję mleka i pyta się - "Skąd to mleko". Już chciałem powiedzieć, że od krowy, ale ugruzłem się w język, bo po takiej ośmieszającej go odpowiedzi na bank, po złośliwosci, zawieźliby mnie na przesłuchanie do Bobrownik lub nawet do Białegostoku. Odpowiadam więc spokojnie, że mleko ze sklepu i patrzę na twarze pozostałych jego kolegów. Widok bezcenny. W końcu mnie puścilibpo 20 minutach, ale godzinę później jeszcze jeden wariat navmotorze mnie zatrzymał i też kobtrolował z 15 minut. Ledwo zdążyłem na busa z Krynek do Białegostoku.

Ale najbardziej chamski był strażnik w Bieszczadach. Schodzę z Dziurkowca (graniczny szczyt) do Wetliny nieznakowaną ścieżka. Teren poza parkiem narodowym. Nagle podjeżdża pid górę strażnik na motorze, zatrzymuje mnie i chce mi wlepić mandat. Za co? - pytam. Przekroczył pan przepisy o pasie drogi granicznej - mówi. Odpowiadam mu - Sle przecież granicą biegnie szlak turystyczny i wtedy przepisy nie zabraniają poruszania się w pasie 30m od granicy. Nie pomogło. Upiera się, że przekroczyłem przepisy. Odmawiam przyjęcia mandatu - byłem wtedy na studiach prawniczych i akurat prawo administracyjne niedawno zdałem. Grozi mi kolegium. Wzruszam ramionami. Grozi mi zabraniem mnie do Leska na przesłychania. Mówię - ok, ale zażądam protokołu z tej czynności i bedę skarżył i żądał zadośćuczynienia za te niedogodności. Pomogło. Jeszcze trochę sie odgrażał, ale odjechał i zostawił mnie w spokoju. Oczywiście żadnego pisma z kolegium nie było. Ot chciał zarobić. Pewnie wielu tak nacięli wtedy (był rok 1998), bo bezczelny i pewny siebie na maxa był. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @KOSSOBOR 2 października 2023 21:58
2 października 2023 22:12

Czytałam o nim w Tajnym Detektywie. Ktoś musiał założyć stryczek na szyję skazańca.

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @ewa-rembikowska 2 października 2023 22:14
2 października 2023 22:21

Raczej chciał sie pochwalic, że naciął kolejnego frajera, bo wtedy wystawiający mandat otrzymywał jakiś procent kwoty tego mandatu. Taki był system motywacyjny, aby nie brano łapówek za niewystawianie mandatów. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @OjciecDyrektor 2 października 2023 22:21
2 października 2023 22:26

Chyba do tej pory tak jest. Mają plan mandatów i muszą go wykonać. Od tego zależą ich premie. Tak mi kiedyś strażnik miejski tłumaczył.

zaloguj się by móc komentować

Arte @OjciecDyrektor 2 października 2023 21:52
3 października 2023 12:27

Porada nieskuteczna, niestety. Mam hasło zapamiętane od lat i opcja "zapamietaj hasło" się nie pojawia. Jest coś takiego jak ZAPISZ i bez klikniecia nie loguje się na portal. Dziś miałam czas na przelogowanie kilkukrotne i wyszło gorzej niz zazwyczaj. Nawet ponowne logowanie nie pozwala dać plusa Pani Ewie, bo komunikat sławetny się pojawia. kilka miesięcy nie logowałam się bo szczególnie w tablecie i telefonie było/jest to uciażliwe bardziej. Mniej satysfakcji dla autorów pozbawionych tego, drobnego uhonorowania ich trudu. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować