-

ewa-rembikowska : Wczoraj Warszawianka, dziś Kujawianka.

Trup w kufrze, czyli z życia kryminalnego Warszawy

Tak na marginesie http://betacool.szkolanawigatorow.pl/o-trupie-co-jezdzi-koleja-rodowody-motywow-literackich

Варшавская Полицейская Газета. 1896, no 247

D. 13 (25) listopada r. b., o godzinie 9-ej wieczorem, do wydziału śledczego zgłosił się prokurent kantoru bankierskiego pod firmą «М. Aronowski», pod No 36 przy ulicy Swiętojerskiej, Józef Moszkowski, i zeznał, iż o godzinie 2-ej po południu powierzył swemu subjektowi, Abrahamowi Fajgelesowi, papiery procentowe na sumę 3905 r., poleciwszy mu część takowych rozmienić w kantorze wekslowym, pięć zaś akcyj na 630 r. doręczyć agentowi handlowemu, Konowi.

Fajgeles, jak się okazało z poszukiwań dokonanych przez M., doręczył Konowi akcje i pozostałe pieniądze rozmienił na gotówkę, lecz z pieniędzmi na wyznaczoną godzinę 6-tą wieczorem nie powrócił, w skutek czego Moszkowski przyszedł do przekonania, iż Fajgeles przywłaszczył sobie pieniądze i zbiegł. Oskarżywszy Fajgelesa, M. prosił wydział śledczy o zarządzenie poszukiwań.

Po spisaniu protokułu z Moszkowskiego przy zachowaniu formalności, zastrzeżonej przez art. 307 ust. post. krym., niebawem rozesłano depesze telegraficzne tak do komisarzy cyrkułowych w Warszawie, jak i na punkty pograniczne: do Mławy, Granicy, Sosnowic, Aleksandrowa, Grajewa i Sandomierza, zwrócono bowiem uwagę, iż Fajgales, przywłaszczywszy pieniądze, ucieczkę swą zapewne skierował za granicę. Jednocześnie wezwano do wydziału śledczego dozorców policyjnych S., Ż. i J., którym polecono natychmiast przystąpić do energicznych poszukiwań Fajgelesa.

Dozorcy, z uwagi, iż F., posiadając pieniądze prawdopodobnie bawi się z towarzyszami gdziekolwiek w Warszawie, całą noc spędzili na poszukiwaniach w różnych zakładach restauracyjnych, miejscach zabaw i domach publicznych, byli również u rodziców jego (Gęsia 7) i u krewnych: Wolfa Fajgelesa (Miła 36) oraz u Szlamy Fajgelesa (Pawia 9), lecz pomimo poszukiwań, tej nocy nic nie wykryli. Nazajutrz, ciż sami dozorcy, niezależnie od zorganizowania odpowiedniego nadzoru, na wypadek przybycia Fajgelesa do rodziny, w drodze pobocznych badań, wywiadywali się o sposobie życia Fajgelesa i o jego znajomych.

D. 14-go (26-go) listopada wieczorem otrzymano od rodziców Fajgelesa wiadomość, iż syn ich niekiedy bywał w cukierni na Nalewkach pod No 31 i przy pomocy jednego z subjektów Moszkowskiego przekonano się, iż Fajgeles czasem bywał w cukierni w towarzystwie niejakiego Leopolda Szczypińskiego, zamieszkałego pod No 30 na Nowolipiu, w skutek tego dozorca policyjny Ż. udał się do S. w celu wybadania go o miejscu przebywania Fajgelesa, okazało się jednak, iż Szczypiński wieczorem dnia poprzedniego wyszedł z mieszkania i jakoby powrócił o godzinie 4-ej rano, lecz zaraz wyszedł i więcej nie pokazał się. Ta okoliczność, t. j . jednoczesne wydalenie się Szczypińskiego i zniknięcie Fajgelesa naprowadziła na myśl, iż S. zapewne bawi się z F. za przywłaszczone pieniądze i dlatego śledztwo (dozorca J.) zwrócono w tym kierunku, zorganizowawszy nadzór nad powrotem S. do domu i jednocześnie przystąpiono do poszukiwań.

W tym samym czasie przekonano się, iż Szczypiński miał kochankę w domu publicznym Goldsztejna przy ulicy Towarowej, w skutek czego dozorca Ż. w nocy niespodzianie dokonał rewizyi w nadziei ujęcia Szczypińskiego, lecz to niedoprowadziło do pożądanego rezultatu. Następnie Z. dowiedział się od starszego stróża w domu pod No 30 na Nowolipiu, iż S. pozostawał w zażyłej przyjaźni z niejakim Jakóbem Klajnjudem, poprzednio zamieszkałym w tymże domu, w skutek czego powziął mniemanie, iż Klajnjuda brał w tej sprawie współudział.

Ż. dowiedział się o miejscu zamieszkania K. (Smocza 33) i tam przekonał się, iż ten jednocześnie ze Szczypińskim ulotnił się i dlatego nad mieszkaniem K. zorganizowano również baczny nadzór, (dozorca D.). O godzinie 6 wieczorem, kiedy Szczypiński powracał do domu, pilnujący dozorca B. ujął go i przyprowadził do wydziału śledczego, gdzie S. pytany o powody swojej nieobecności, początkowo utrzymywał, iż rzeczywiście poprzednie dni spędził w towarzystwie Fajgelasa i Klajnjudy i że ci dali mu 50 г., sami zaś pojechali do Paryża; następne objaśnienia jego były już niejasne i zmyślone, a na koniec zeznał, iż Klajnjuda naznaczył mu schadzkę w restauracyi pod No 3 przy ulicy Elektoralnej o godzinie 8 wieczorem, wskutek czego dozorcy Gi D. z dyżurnym urzędnikiem kancelaryjnym, G. udali się wraz ze Szczypińskim do wskazanej restauracyi, gdzie rzeczywiście Klajnjuda ujęli.

Przy zrewidowaniu ostatniego w oddzielnym gabinecie restauracyjnym, znaleziono przy nim rewolwer, naboje, przewodnik podróżny, różne nowe drobne przedmioty i pieniądze w kwocie 769 r. 27 k. i na miejscu przy badaniu, Klajnjuda zeznał, iż z Fajgelesem mają schadzkę około godziny 9 1/2 wieczorem na dworcu Wiedeńskim. Podzieliwszy się na dwie partye, dozorca D. z Klajnjudem udali się na dworzec Wiedeński, urzędnik zaś G. z dozorcą G. pozostali w restauracyi na wypadek przybycia Fajgelesa, lecz ostatni do godziny 12 w nocy ni przybył ani do restauracyi ani na dworzec, wskutek czego wszyscy powrócili do wydzału śledczego.

Przy badaniach, Szczypiński i Klajnjuda dawali różniące się wyjaśnienia o miejscu przebywania towarzysza swego i na koniec przyznali się, iż Fajgelesa zabili w mieszkaniu Szczypińskiego w celu zrabowania posiadanych przez niego pieniędzy i zwłoki włożyli w kufer wcześniej przygotowany a następnie jako bagaż odesłali do Łodzi, a stąd pociągiem towarowym do Odessy. W skutek tego, przez telefon natychmiast proszono oddział Praski Warszawskiego żandarmskiego zarządu policyjnego dróg żelaznych o wysłanie depeszy telegraficznej w celu zatrzymania kufra ze zwłokami Fajgelesa, kufer więc zatrzymano na stacyi Brześć-Litewski i zwrócono do Warszawy.

Głowa zabitego Fajgelesa była owiniętą w jego palto, w którego kieszeni znaleziono dokument na 5 akcyj Putiłowskich, wartości 630 г., niewiadomo dlaczego pozostawiony przez zabójców, szyja zaś nieszczęśliwej ofiary była ściśniętą dwoma ręcznikami. Fajgeles został zabity z floweru (pistolet jednostrzałowy), oraz przez uderzenie w głowę młotkiem szewckim. Strzał skierowany był w prawą skroń.



tagi: warszawa  xix wiek  morderstwo  śledztwo  kufer 

ewa-rembikowska
23 lutego 2021 22:32
17     1134    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @ewa-rembikowska
23 lutego 2021 23:39

Wmawiałem sobie - nie czytaj gazet przed snem - uff.

zaloguj się by móc komentować

tadman @ewa-rembikowska
24 lutego 2021 00:18

Dozorca to potęga. Ogólnie można stwierdzić, że jeśli to nie propaganda (gazeta policyjna) to policja działała w tamtym czasie bardzo sprawnie.

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @tadman 24 lutego 2021 00:18
24 lutego 2021 07:29

Z tego co zrozumiałam, w tym przypadku dozorca to funkcjonariusz policyjny, a nie cieć.

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @ewa-rembikowska
24 lutego 2021 07:30

Klajnjuda - kto wymyślał te nazwiska?

zaloguj się by móc komentować

mooj @maria-ciszewska 24 lutego 2021 07:30
24 lutego 2021 07:41

a np Ernst Theodor Wilhelm Hoffmann

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @maria-ciszewska 24 lutego 2021 07:29
24 lutego 2021 07:58

http://ewa-rembikowska.szkolanawigatorow.pl/warszawscy-stroze-domowi-czyli-oczy-i-uszy-oberpolicmajstra

Tak stróże pełnili funkcje na poły policyjne.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @maria-ciszewska 24 lutego 2021 07:30
24 lutego 2021 08:02

Jak był rabin to kupił nazwisko Teopliz (Cieplice) a jak chłaciarz to zależało od kreatywności i dobrego humoru urzędnika.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @tadman 24 lutego 2021 00:18
24 lutego 2021 08:22

Nie propaganda. Prasa rozpisywała się na ten temat. https://crispa.uw.edu.pl/object/files/269822/display/PDF?pageNumber=4

Ofiara miała 18 lat i była praktykantem w kantorze.

Morderecy - Klajnjuda 19 lat - uczeń dentystyczny, a ten drugi też 19 lat - pomocnik buchalteryjny.

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @ewa-rembikowska 24 lutego 2021 07:58
24 lutego 2021 08:52

Pamiętam. Ale: wezwano do wydziału śledczego dozorców policyjnych, którzy następnie latają po całym mieście, w dzień i w nocy. Czy stróż domowy mógł w ten sposób porzucić swoje podstawowe obowiązki?

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @mooj 24 lutego 2021 07:41
24 lutego 2021 08:54

Cóż, stoczniowiec brzmi lepiej, niż mały żyd :)

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @maria-ciszewska 24 lutego 2021 08:52
24 lutego 2021 09:03

Sorry, dozorca policyjny to nie był strróż, tylko urzędnik a na dzisiaj to chyba policjant z komisariatu.

„Ogólne założenia dotyczące kształtowania się organów porządku publicznego w zaborze rosyjskim zawierała konstytucja Królestwa Polskiego z 1815 roku. Według niej Jednym z podstawowych uprawnień urzędu municypalnego i urzędu wójta była ochrona porządku publicznego. Jednak urzędy policyjne zostały podporządkowane organom policji carskiej. W kilkunastu miastach utworzono urzędy inspektorów policji oraz policmajstrów, a w pozostałych – dozorców policyjnych i rewizorów. Natomiast w gminach za porządek odpowiedzialna była żandarmeria."

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @ewa-rembikowska
24 lutego 2021 11:21

Ciekawe,że kiedyś nie było pesela. komputerów, telefonów komórkowych a stosunkowo mała grupa niskiej rangi policjantów rozwiązywała całkiem poważną zagadkę kryminalną w kilkadziesiąt godzin. Rozeznanie w środowisku -fenomenalne: rodzice, kuzyni, znajomi, kochanki- namierzeni w kilka godzin.

Tylko że wtedy, poza silnym nadzorem policyjnym wszystkiego -społeczeństwo wyraźnie dzieliło się na ludzi uczciwych i margines a policja zdecydowanie nie mieszała się towarzysko z elementem kryminalnym. A teraz czyli od 1944 r. część "organów ścigania" wywodzi się z leśnej bandyterki i w efekcie część "tajemniczych zbrodni roku 1989" spokojnie można przypisać "organom".

Łza się w oku kręci. Piękna notka kryminalna.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ewa-rembikowska
24 lutego 2021 12:49

Ni słowa nie wierzę nic. To są opowieści Hoffmana. Moszkowski przykrył tym sposobem pranie pieniędzy. 700 r. to za mało żeby zacząć samodzielne życie w Paryżu. A to były przecież 3 bystre chłopaki, do tego z rodzin starozakonnych. Albo obiecał dwu gołowąsom, że załatwi im adwokata i zwolnienie przedterminowe, albo dozorcy byli opłaceni przez M., a dwa młokosy znalazły się w potrzasku. W końcu to był aspirujący bankier.   

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @ewa-rembikowska
24 lutego 2021 14:02

Pani Ewo - kolejny lufcik Pani otworzyła, lubię świeże powietrze...

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @pink-panther 24 lutego 2021 11:21
24 lutego 2021 14:48

Policja nie siedziała za biurkiem, tylko działała w terenie.

W 2000 roku weszłam któregoś pieknego dnia dosłownie n 5 minut do Superasmu.

Kiedy wyszłam okazało się, że tam, gdzie stał mój samochód jest pusto. Zlodzieje uwinęli się w try miga. Samochód to było nowiutkie dwutygodniowe UNO.

Zadzwoniłam na numer alarmowy, aby zgłosić kradzież a przy tym powiedziałam, że skoro stało się to dosłownie kilka minut temu, to może znajdą ten samochód. 

Ależ gdzież tam. Najpierw pani długo wypytywała się mnie, gdzie jest ten SuperSam, bo w ogóle nie kojarzyła najsłynniejszego sklepu w Warszawie. Potem powiedziała, abym udała się na komendę na Malczewskiego i zgłosiła kradzież.  Na komendzie odczekałam ze 4 godziny. Jak już usiadłam za biurkiem pan urzednik-policjant spytał się mnie, czy samochód miał Austocasco, potem poinformował mnie, jak złodzieje złamali blokadę oraz, że samochód na pewno jest już w jakiejś dziupli i rozebrany, częsci pojadą na giełdę do Słomczyna. Dał mi papier do ubezpieczyciela i już.

No i tyle, po jakimś czasie dostałam zawiadomienie od prokuratury, że śledztwo umorzono z powodu nie wykrycia sprawców. Prawdę powiedziawszy nie za bardzo mi się już chciało chodzić do prokuratury, aby przejrzeć dokumentację ze śledztwa.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Magazynier 24 lutego 2021 12:49
24 lutego 2021 14:55

Z procesu sądowego wynikało, że mamuśka Szczypińskiego była zaangażowana w sprawę. Nawet pomogła synowi wynieść kufer z ciałem do dorożki.

Szczypiński dostał 10 lat odsiadki, ten drugi 8 lat. Odsiadka na Syberii bez prawa powrotu.

A co się działo później? czy odsiedzieli, czy zostali, czy wrócili? nie wiem.

zaloguj się by móc komentować

tadman @ewa-rembikowska 24 lutego 2021 14:48
24 lutego 2021 22:52

Rok temu ktoś synowi skasował od strony ulicy tył samochodu zaparkowanego w zatoczce. Kwerenda po okolicy i namierzyliśmy 4 kamery, z czego jedna była zepsuta. Oczywiście bez policji nie można było uzyskać nagrań, a najbardziej interesująca kamera nagrywała w 11-to dniowej pętli. Zgłoszenie na policję, ogląd uszkodzenia, stwierdzenie, że są ślady lakieru pojazdu, który stuknął, podanie adresu wlaściciela kamery i sprawie ponoć nadano bieg. Sprawdzaliśmy trzykrotnie u właściciela kamery i nikt z policji się nie zjawił. Właściwie to niepotrzebnie tam się poszło, bo ubezpieczyciel nie wymagał zgłoszenia na policję i sprawę doprowadził do końca oczywiście kosztem polisy syna.

Po pewnym czasie przyszło pismo o umorzeniu sprawy. Podejrzewam, że w Pani sprawie też nie kiwnięto nawet palcem, a przecież musieli wiedzieć kto na ich terenie trudni się takim procederem.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować