-

ewa-rembikowska : Wczoraj Warszawianka, dziś Kujawianka.

Tylko do Wierzbna... na hydroterapię, czyli dzieje jednego Zakładu Leczenia Zimną Wodą.

Podobno najlepsze kasztany są na placu Pigalle, na pewno najlepsza woda do kwaszenia ogórków była w źródełku w obecnym parku Arkadia u stóp Królikarni - na skarpie warszawskiego Mokotowa a dokładniej Wierzbna. Była, bo się skończyła wraz z rozpoczęciem wykopów w Alei Niepodległości pod budowę metra.

Skoro była wspaniała woda jeszcze ze czterdzieści lat temu, to co się działo tu wcześniej?

Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego z 1893 roku przypomina nam, że tryskały tu źródła wybornej wody, które dały powód do urządzenia zakładu hydropatycznego według metody Preissnitza. Nowinka ta dotarła do Warszawy w latach trzydziestych 19 wieku a więc w tym czasie, gdy sam Vincenz Priessnitz otrzymał od władz austriackich oficjalne zezwolenie na otworzenie i prowadzenie zakładu kuracyjnego opierającego się na metodach wodoleczniczych. W Warszawie praktykowali tę metodę lekarze Sauvan, Bigel i Milo. Najbardziej z nich przebojowy Ludwig Sauvan postanowił zinstytucjonalizować lecznie  i otworzyć zakład kuracji zimną wodą, tak by jednocześnie terapii można było poddać grupę kuracjuszy a nie pojedynczego pacjenta.

Po przeanalizowaniu różnych źródeł wody jego wybór padł na wieś Wierzbno. Zakręcił się zatem za sprawami administracyjnymi i 10 kwietnia 1840 roku otrzymał patent następującej treści.

"W Imieniu Najjaśniejszego Mikołaja II, Cesarza Wszech Rosyi, Króla Polskiego, etc. etc. etc. etc. Rada Administracyjna Królestwa:

W zamiarze zabezpieczenia praw Doktora Medycyny Ludwika Sauvan, który w celu przyniesienia ulgi cierpiącej ludzkości, zamierzył urządzić w Królestwie Polskim własnym kosztem zakład leczenia zimną wodą, wymagający nie małych nakładów - Rada Administracyjna Królestwa, na przedstawienie Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych, postanowiła i postanawia:

Art. 1 . Udzielonym zostaje Panu Ludwikowi Sauvan, Doktorowi Medycyny list przyznania wyłączności przez przeciąg lat dziesięciu w całem Królestwie Polskim na założenie i utrzymywanie Instytutu do leczenia zimną wodą na wzór podobnego w Grefenbergu, w Austryi istniejącego i stosownie do opisu, w biurze Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych złożonego.

Art. 2 . Pod utratą niniejszego listu Instytut pomieniony ma być otwarty w rok od daty niniejszego postanowienia, i w całej swojej rozciągłości, stosownie do planów w Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych złożonych , urządzony.

Art. 3. Z rozporządzenia Kommissyi Rządowej , ma być zawarty z Doktorem Sauvan , odpowiedni powyższym oznaczeniom układ, z zastrzeżeniem, iż jeśli którykolwiek warunek umowy nie zostanie dopełniony, uzyskujący list przyznania utraca prawo przywileju.

Art. 4 . Przywilej niniejszy nie ścieśnia praw lekarzy wolnopraktykujących i nie zabrania im używania środków zimnej wody w leczeniu pojedynczych osób, które żadnemu ograniczeniu nie ulegają; nie tamuje także Rządowi prawa do zakładania podobnych instytucyi, przy wszystkich jakiegokolwiek bądź rodzaju szpitalach, byle nie czysto prywatnych.

Art. 5. Wykonanie niniejszego Postanowienia, ktore w Dzienniku Praw ma być zamieszczone, Rada Administracyjna Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych poleca." (Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego nr 91, 1840).

W związku ze śmiercią Karola hrabiego Grabowskiego wspólnika – współwłaściciela majątku Wierzbno o otwarciem postępowania spadkowego inauguracja przesunęła się w czasie o rok.

W numerze 80 Gazety Powszechnej  z roku 1842 ukazało się następujące ogłoszenie.

"Zakład leczenia zimną wodą na wzór istniejącego w Grefenburgu urządzony, a patentem wyłączności przez Rząd obdarzony, otworzonym zostanie bez zawodu w dniu 19 kwietnia (1 maja) r. b. we wsi Wierzbnie, między Mokotowem a Królikarnią w odległości wiorst 2 od Warszawy , w okolicy najpiękniejszej. Budowle nowe, woda źródlana, takiej temperatury jak w Grefenburgu; ilość źródeł dostarczających 2 razy więcej wody niżeli potrzeba na wszelkie kąpiele; 8 spadowych i deszczowych kąpieli, spadających z wysokości 15 stop , urządzonych jednak w takim sposobie, iż siłą uderzenia równają się tak najsłabszym jak najmocniejszym w Gerfenbergu: wszelkie wygody co do jedzenia i mieszkania, zastosowane do tego sposobu leczenia, przy pomocy lekarza biegłego mogą przynieść skutek najpożądańszy bez odbywania dalekich podroży, które oprócz kosztu inne pociągają za sobą w wyjeździe kłopoty. Koszt pojedynczego mieszkania przyzwoicie umeblowanego z łóżkiem żelaznem i materacem wraz z ceną kąpieli w wannach i spadowych, tudzież stołu, usługi i leczenia, obrachowany jest łącznie mniej więcej na rubli sr. 50 miesięcznie od jednej osoby. Urządzone są także i mieszkania z 2ch, 3ch i 4ch pokojów złożone i osobną kuchnią, tudzież piwnicą opatrzone, stajnie zaś na 40 koni i wozownie na 25 pojazdów, dla przybywających z prowincyi, są przygotowane. Znaczna już liczba mieszkań jest zamówioną; pozostałe zamówić można listownie franko, pod adresem doktora medycyny Sauvan (Sowan), mieszkającego przy ulicy Senatorskiej Nro 471, idąc do Resursy w prawym pawilonie na 1 piątrze. W Wierzbnie między Mokotowem i Królikarnią w budowlach oddzielnych od zakładu leczenia zimną wodą, są do wynajęcia mieszkania letnie rozmaite, a mianowicie złożone z 2ch, 3ch lub 4ch pokoi z osobnemi kuchniami i piwnicami. Takowe mieszkania służyć mogą nie tylko dla osób szukających przyjemnośei pobytu letniego na wsi, lecz i dla chorych na piersi, lub takich, którym użycie wód mineralnych naturalnych przepisanem zostało. Znajdą bowiem obok skutków wiejskiego pobytu pomyślnych dla zdrowia, wszelkie wygody do ich potrzeby zastosowane, mianowicie zaś stół zdrowy, mleko świeżego udoju i serwatkę, tudzież kąpiele i soki wyciśnięte ze świeżych ziół. Każdy radzić się może bądź lekarza kierującego miejscowym Instytutem zdrowia,bądź zwyczajnego swego lekarza. Znaczna część mieszkań letnich już wynajętą została: pozostające obejrzeć i wynająć można miesięcznie lub na całe lato od W. Traytiera nadzorcy Instytutu, w Wierzbnie zamieszkałego."

Zanim Zakład na dobre ruszył, to się zatrzymał. Powodem była śmierć doktora Ludwika Sauvana w dniu 11 kwietnia 1843 roku oraz otwarcie postępowania spadkowego. W 1846 roku Trybunał Cywilny Guberni Warszawskiej wydał wyrok, na mocy którego opiekunowie prawni nieletniej córki doktora mogli wystawić na publiczną licytację dobra „(...) Wierzba (...) pod Warszawą za rogatkami Mokotowskiemi przy trakcie bitym położone, obszerność których wynosi morg 137, prętów 12 miary nowo polskiej i w tej przestrzeni mieści się:

a) gruntu pszennego kl. II morgów 20

b) gruntu żytniego klassy I i II morgów 65, prętów 244,

c) łąk oddzielnych morgów 21, prętów 149,

d) ogrodów spacerowych morgów 2 prętów 241,

e) ogrodów fruktowych morgów 5 prętów 104,

f) pod zabudowaniem morgów 5 prętów 59,

g) na drogi, wody i nieużytki przypada morgów 7 prętów 15,

h) na pastwiska morgów 9 prętów 100,

zaś zabudowań w dobrach tych są:

  1. Pałac murowany;
  2. Kuchnia oddzielna;
  3. Pałacyk zwany Grabowski;
  4. Kuchnia;
  5. Kloaka;
  6. Kloaka druga;
  7. Kloaka trzecia
  8. Studnia z pompą;
  9. Pałacyk Angielski;
  10. Dom Gotycki;
  11. Dom o parterze;
  12. Dom Szwajcarski;
  13. Rezerwuar dawniej teraz piwnica;
  14. Lodownia;
  15. Dom dla męzkich kąpieli;
  16. Dom dla damskich kąpieli;
  17. Dom urządzenia dla wody na sposób Prysznic;
  18. Kloaka;
  19. Kloaka 2-ga;
  20. Fontanna;
  21. Most;
  22. Oranżeria;
  23. Piwnica murowana;
  24. Studnia;
  25. Folwark;
  26. Szopa;
  27. Dom dla czeladzi;
  28. Chlewy;
  29. Kloaka;
  30. Obora;
  31. Dom drugi dla czeladzi;
  32. Stajenka;
  33. Stodoła;
  34. Szopa;
  35. Piwnica;
  36. Karczma;
  37. Officyna;
  38. Kloaka;
  39. Szopa;
  40. Komórki;
  41. Szlachtus;
  42. Jatki;
  43. Studnia;
  44. Buda, prócz tego znaczna ilość muru i bram.

Podatki opłacają się rocznie około rs. 75.

Biegli powyższe dobra na rs. 25 500 oszacowali. (...). (Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego, nr 114/1846).

Z ogłoszenia z roku 1853 nr 151 z Kuriera Warszawskiego dowiadujemy się, że zakład leczniczy znów ruszył.

O fakcie tym przypomniał również  Tygodnik Lekarski (nr 52/1853).

„(...) Mówiąc o wodzie, nie możemy pominąć otworzonego w tym roku zakładu hydroterapeutycznego w Wierzbnie pod Warszawą. Piękne Wierzbno nad Wisłą na wzgórku położone, ma czyste piękne powietrze i czystą a smaczną zimną wodę. Tu téż w miejscu, jakby z natur przeznaczoném, przed dwudziestą laty założył Dr. Sauvan instytut wodnego leczenia, który późniéj niesprzyjającemi okolicznościami zamknięty został. Teraz p. Matecki na nowo zakład otworzył. Troskliwy o dobro powszechne Zarząd lekarski Królestwa, położył za warunek istnienia zakładu, ażeby oddany został pod dozór jednego z praktycznych lekarzy, i tym sposobem położył tamę szarlatanizmowi i użyteczny z wielu względów instytut może w właściwych granicach nieść pomoc cierpiącym , których lekarz miejscowy sam do kuracyi kwalifikuje.(...)”.

Dziennik Warszawski w numerze 95  z 1854 roku anonsował

„Wody mineralne otwierają się nie długo, i zaszumią wkrótce tłumem swoich zwykłych gości, z których jedni kuracji w rozrywce, drudzy rozrywki w kuracji szukają. Instytut Greffenbergski w Wierzbnie przygotowuje mieszkania, odświeża źródła i wszelkie maszyny, pompy, wanny, konwie, prześcieradła, dery itd. do pożądanego przyprowadza stanu.”

A marketing robił znów Tygodnik Lekarski ( Nr 9, 1854).

(...) W roku zeszłym, przybyły z Graefenberga p. Matecki na nowo zakład ten otworzył. Niemożna było lepszego na podobny zakład obrać miejsca. Na wysokim lewym brzegu Wisły, około 3 wiorst od Warszawy położone Wierzbno, oddawna już u Warszawian słynie świeżém i zdrowém powietrzem. Każdego lata znaczna liczba mieszkańców wynosi się tu z miasta, aby używać tego daru natury, zepsutego w mieście kurzem ulic i wyziewami ścieków i kanałów. Sam pobyt letni w Wierzbnie, wystarczał często do uleczenia wielu chorób nerwowych i piersiowych, opierających się lekarstwom, z powodu ciągłego zgubnych przyczyn działania. Kto w mieście sypiał do południa, czuwał do godziny 2. lub 3. popółnocy, ten w Wierzbnie wstawał o 5 z rana, a udawał się na spoczynek po zmierzchu. Kto za jedyną przechadzkę miał stereotypowąy włóczęgę po flizach Nowego-Świata, przy duszącym pyle makadamizowanéj ulicy, ten swobodnie bujał po wzgórzach i zacienionych dolinach Wierzbna, połykając pełną piersią wonne ożywcze, czyste powietrze wiślanego nadbrzeża. Takie powietrze inaczej ukwasoradnia krew, inaczéj ożywia cały układ nerwowy. To téż żołądek wkrótce dopomina się obfitszego i bardziéj substancyalnego posiłku, jak rosołki i herbatki miejskie, to téż ciało staje się krzepkiém, nerwy silniejszemi, i cera, przygorzała cokolwiek dobroczynnemi słońca promieniami, staje się czerstwiejszą.

Ale czego dawniéj nie wiedziano, a co odkrył Dr. Sauvan, to, że Wierzbno posiada źródło, którego woda jest typem naturalnego napoju, naturalném na rozmaite choroby lekarstwem. Woda ta, stałą temperaturę od 7 do 8 stopni ciepła utrzymująca, jest nadzwyczajnie czysta, smak ma bardzo przyjemny, ożywiający, z powodu znacznéj ilości rozpuszczonego w niej powietrza.

W nadzwyczajnéj nawet ilości wypijana, nigdy nie obciąża żołądka, ale szybko się absorbując, również szybko wydziela się przez skórę i nerki.

Nie masz rzeczywiście zakładu hydroterapeutyczne go w Europie , któryby w równie korzystnym stopniu przestawiał oba główne materyalne warunki skuteczności, to jest dobrą wodę i dobre powietrze.

Hydroterapia dla tego tak obszerne, w tak rozmaitych chorobach ma zastosowanie, że jednym i tym samym środkiem może różne osiągać cele, co zależy jedynie od sposobu użycia tego środka. Woda wzmacnia, woda osłabia, woda alteruje, to jest zmienia mieszaninę soków organicznych. Tłusty schudnie, chudy utyje, słaby nabierze sił, zbytnio wygórowane czynności jakiegokolwiek organu, zostaną sprowadzone do normalnej miary, stosownie do sposobu prowadzenia kuracyi. Woda zimna swą temperaturą głównie podniecając w skórze i w żołądku reakcyą, podnosi ich czynność.

Zawiędła i nieczynna skóra nabiera sprężystości i czerstwości, jéj pory się otwierają, a razem z obfitym przeziewem uchodzą szkodliwe krwi przymieszki, oznaczające swe przejście przez ten organ zadrażnieniem, wyrzutami i wrzodami. Ruch konieczny poświeżem powietrzu, bodziec na końce czułych nerwów wywarty, wzmacnia mięśnie, których tęgość i siła z każdym dniem przybierają. W zakładzie hydroterapeutycznym w Mariaberg nad Renem, ważą każdego przybywającego i odjeżdżającego, różnica na wadze wskazuje przybyt miąższu muskularnego lub ubytek zawadzającego chorobliwego nadmiaru tłuszczu. Ale po co tu waga, gdzie samo wejrzenie, albo lepiej jeszcze samo uczucie chorego, a raczej uzdrowionego przemawia.

To téż kuracya zimną wodą fanatyzuje chorych. Kto raz rozpoczął to leczenie, żałuje, kiedy musi instytut opuszczać, przyrzeka sobie na całe życie używać tego najprzyjemniejszego ze wszystkich lekarstw, słowem staje się duszą i ciałem zwolennikiem zimnej Najady.

Ten wpływ wody, więcéj aniżeli jego geniusz, zjednał Priessnitzowi taki rozgłos, i tak upowszechnił hydroterapią.

Woda osłabia, jeżeli połączona jest z poceniem. Wiadomo, że nie ma środka tak silnie pobudzającego poty, jak zewnętrzne zimnéj wody zastosowanie. W tym celu obwija się chorego w prześcieradła w zimnéj wodzie maczane i wyżęte, następnie w wełnianą kołdrę i przykrywa ęię go ciepło. Wkrótce ciało się rozgrzewa a pot leje się strumieniem. Ten sposób zastosowania wody wskazany jest w tych przypadkach, w których celem leczenia jest wydalić z ciała nieczystości, materye chorobliwe, utrzymujące dyskrazyą, skrotuliczną, artrytyczną, reumatyczną, syfilityczną, kołtunową i t. p. Nie można go zaś użyć w tych przypadkach, w których znaczne osłabienie lub wyniszczenie, tak często chorobom dyskrazyjnym towarzyszące, nie dozwala znacznych wypróżnień. Są jednak przypadki, w których dopiéro po wyprowadzeniu na zewnątrz szkodliwych materyj, proces żywienia energiczniéj się odbywa, a zwątlałe ciało świeżych nabiera sił. Zbytecznemu téż osłabieniu przez pocenie, zapobiega w części, w części je równoważy, oblewanie zimną wodą lub zanurzenie w zimnéj wodzie tuż po odjęciu zawinięcia.

Nie podobna tu wyszczególniać wszystkich form użycia zimnéj wody i wyłożyć ich wskazania i przeciwskazania. Formy te są bardzo rozmaite i zastosowane do szczególnych celów; rozcierania zimnowilgotném prześcieradłem, kąpiele siedzeniowe, oblewania, wodotryski różnego rodzaju, okłady, kąpiele ogólne i częściowe, używane bywają stosownie do wymagań szczegółowych przypadków.

Jak każdy silnie na organizm działający środek, tak i zimna woda może stać się szkodliwą i niebezpieczną. Choroby płucne, mianowicie rozwinięte do pewnego stopnia gruzełki płucne, cierpienia sercowe, usposobienie do napływów krwi do głowy, są najczęściéj bezpośredniém przeciwwskazaniem do użycia zimnowodnéj kuracyi. W innych przypadkach niektóre formy leczenia są przeciwskazane, a bardzo często należy stopniowo i racyonalnie postępowo przechodzić od jednychsposobów do drugich, od łagodniejszych do silniéj działających.

Bardzo liczne doświadczenia wskazały tu pewne prawidła i oznaczyły rutynę w postępowaniu.

Z tego względu Wierzbno posiada niepospolitą gwarancyą w wielkiém doświadczeniu p.Mateckiego, który jako pomocnik Priessnitza, przez kilkanaście lat obserwował i uczył się w samym Graefenbergu, a następnie na własną rękę prowadził zakład hydroterapentycżny w Dębnie w W. Ks. Poznańskiem. Wprawni do manipulacyj pomocnicy, odbywają posługę przy chorych. Dla zupełnego zabezpieczenia chorych, również jak dla udzielania pomocy w przypadkach chorób, podczas kuracyi zdarzyć się mogących, Zarząd lekarski Królestwa Polskiego włożył na p.Mateckiego obowiązek oddania zakładu pod nadzór jednego z lekarzy wolnopraktykujących w Warszawie. Obowiązkiem lekarza Instytutu jest kwalifikować chorych mających pobierać kuracyą, po zbadaniu ich choroby i zapewnieniu się, czy kuracya dla tejże choroby jest odpowiednią, czuwać nad przebiegiem choroby w czasie kuracyi i wskazywać sposoby użycia zimnéj wody dla szczególnego przypadku stosowne. Dodać tu jednak należy, iż w ciągu kuracyi bardzo rzadko, wyjątkowo tylko, i w nagłych przypadkach, używane bywają inne środki lekarskie. Z pomocniczych dla kuracyi zimnowodnéj warunków, najważniejsze są: stosowna dyeta i ruch na otwartém powietrzu. Dyeta, tak jak początkowo w Graeffenbergu, tak i w innych zakładach i w Wierzbnie jest nadzwyczajnie prosta. Nie potrzeba tu było wyszukiwać owych bardzo lekkich cienkich potraw, bo podczas zimnowodnéj kuracyi, żołądek dużo żąda i dobrze trawi, ale unikać należało owéj sztucznéj kuchni i sztucznych nawyknień do pobudzających napojów i przypraw. Mleko słodkie i zsiadłe , chléb czarny lub razowy, mięso, masło, potrawy mączne i jarzyny w umiarkowanéj ilości, są dostatecznym i bardzo posilnym pokarmem. Za napój służy wyłącznie zimna woda. Rozumie się, że kawa, herbata, napoje wysko kowe, wszelkie korzenie są tu wyłączone, jedném słowem, chory usuwa się od sztucznych, niepotrzebnych w czasie kuracyi, a nawet szkodliwych podnieceń, a wraca do dyety, którąby można nazwać naturalną.

Dla ruchu poświęca się dzień cały, i dla tego wszelkie zajęcia stolikowe, przy biórku lub przy zieloném suknie, są tu wzbronione, bo szkodliwe. Kurujący się zimną wodą nie zważa na niepogodę, leczenie to chroni od wpływów niepogody.

Najgłówniejszym na koniec warunkiem udania się kuracyi ze strony samych chorych, jest cierpliwość. „Patienta” powinnaby być zapisana na wszystkich zewnętrznych i wewnętrznych ścianach zabudowań instytutu. Zimna woda trzyma się zasady: festina lente, przez największych mędrców zalecanéj. Ale nie ma się o co troszczyć pod tym względem, bo po przełamaniu pierwszych trudności, kuracya staje się tak przyjemną , że najniecierpliwsi chętnie długo jéj się poddają. Wewnętrzne zadowolenie, dobry humor i wzmagające się codzień siły są najlepszą perswazyą.”

W 1862 roku doktora Mateckiego zastąpił pan Zieliński a nadzór sprawował dr Pawlikowski.

Gazeta Polska nr 162, 1862

W ciągu tych paru lat dołożono również kąpiele ciepłe.

Kurier Codzienny nr 160, 1870

Zakład ostatnich gości przyjął w 1872 roku.

Dwie próby restytucji zakładu w latach 80 i 90 nie powiodły się. Warszawiacy zapomnieli.

W 1904 roku w numerze 380 Goniec Poranny przypominał.

"Od lat trzydziestu przestał egzystować zakład leczenia zimną wodą, założony w roku 1840 przez doktora Ludwika Saiuvana w Wierzbnie, pod Warszawą.

Zakład ten, przez lat kilka po śmierci swego fundatora zaniedbany, wznowiono w r. 1853, skasowano zaś w 7-ym dziesiątku zeszł. stulecia. Od tego czasu z modnej i ulubionej przez warszawian miejscowości Wierzbno zmieniło się na cichy zakątek, odwiedzany jedynie przez amatorów wyśmienitej wody źródlanej, drzew cienistych, wspaniałego parku i cudnych widoków na dolinę Wisły. Pałacyk, mający stanowić piękną rezydencję, stoi w zupełnem opuszczeniu i niema nawet ryzykownego restauratora, któryby chciał go wyeksploatować na miejsce uciech zamiejskich.

Od lat kilku  Wierzbno stanowi własność kółka warszawskich kapitalistów, którzy, sporządziwszy na razie parcele gruntów, położonych po prawej stronie szosy, naprost parku, nie znaleźli jednak na nie nabywców i wobec krachu, placowego musieli z zamiarów spekulacyjnych zrezygnować.

A jednak Wierzbno, z sąsiednią Królikarnią z jednej a Henrykowem z drugiej strony, przy ułatwionej dziś komunikacji kolejki grójeckiej, mogłoby stać się dla Warszawy miejscem uprzywilejowanem, zwłaszcza przy tak ogromnym wzroście miasta i znacznej stosunkowo odległości innych punktów, wabiących ludność, spragnioną świeżego powietrza.

Wyrzekają u nas na brak interesów. Wierzbno— to interes miljonowy, potrzeba tylko rzutkości, stu tysięcy wkładu i energji, a z dzisiejszej siedziby letniej niewybrednych rodzin, z Wierzbna, przy pomocy rzutkości myśli i przedsiębiorczości, możnaby wytworzyć co najmniej drugi Konstancin, tem pożądańszy, że położony zaledwie o trzy wiorsty od miasta.”



tagi: wierzbno  zakład leczenia zimną wodą  sauvan  matecki 

ewa-rembikowska
22 listopada 2020 23:22
22     1607    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @ewa-rembikowska
23 listopada 2020 00:00

Dawno tam nie zaszedłem.

 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @MarekBielany 23 listopada 2020 00:00
23 listopada 2020 00:05

Pętli tramwajowej, która była na przeciwko gimnazjum Giżyckiego, który ulokował szkołę w bydynkach byłego zakładu, od kilku lat już nie ma. Apartamentowiec tam stoi.

zaloguj się by móc komentować

BeaM @ewa-rembikowska
23 listopada 2020 00:07

Jakże znakomicie opracowany materiał, ile smaczków! Ciekawam bardzo, gdzie dokładnie te wszystkie zabudowania się mieściły, gdzie te Domy Szwajcarski czy Gotycki stały... 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ewa-rembikowska 23 listopada 2020 00:05
23 listopada 2020 00:17

tak

To ostanie źródełko to było przy schodach ze skarpy - tak w pół drogi pomiędzy Królikarnią a zjeżdżającymi schodami klubu Warszawianka.

Tak to pamiętam.

Nie jestem morsem, ale dwie lodowe kąpiele zaliczyłem w rowie i gliniance.

:)

P.S.

zarwanie lodu wiosną

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @BeaM 23 listopada 2020 00:07
23 listopada 2020 00:25

Tam, gdzie jest teraz osiedle Żywnego i park po prawej stronie do niego przylegający. Przypuszczam, że pałac był na wysokości apartamentowca Puławska 111A, tylko oczywiście w głębi parku.

Tu pozostałość z okresu międzywojennego.

http://moko.waw.pl/d7/wczoraj_i_dzis/pa%C5%82acyk-mittona-1962-i-2015

Szkoda, że nie zachował się żaden rysunek zabudowań... albo nie udało mi się znaleźć.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @MarekBielany 23 listopada 2020 00:17
23 listopada 2020 00:26

Dwa źródełka były -  jedno jak się schodziło schodami przy osiedlu na Żywnego do Piaseczyńśkiej, drugie przy pierwszym stawie u stóp Królikarni.

 

zaloguj się by móc komentować

BeaM @MarekBielany 23 listopada 2020 00:17
23 listopada 2020 00:26

Ech, żal, dziś możemy co najwyżej "stereotypową włóczęgę po flizach Nowego-Świata, przy duszącym pyle makadamizowanéj ulicy" odbyć :)
P.S. Ja będąc młodą łyżwiarką, też przeżyłam zarwanie lodu, ale nie wiosną tylko zimą, na wiosce innej niż Wierzbno, no i powrót do domu był prawdziwą terapią według metody Preissnitza 

zaloguj się by móc komentować

BeaM @ewa-rembikowska 23 listopada 2020 00:25
23 listopada 2020 00:30

Dokładnie, może kiedyś wypłynie jakiś rysunek kuracjusza... :)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ewa-rembikowska
23 listopada 2020 00:33

Pocieszające jest to, że niedaleko coś niecoś się zachowało.

Tam też będą szklane domy na kurzej stopce.

To jest niepocieszające.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @ewa-rembikowska
23 listopada 2020 07:35

Zakład wodoleczniczy w Bilza,Kneippa kuracyja- oblew całkowity i mięsienie kolan , i człowiek zdrowy!

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ewa-rembikowska
23 listopada 2020 09:22

Wirtualnie PLUSY gorące i zimne jak wodne praktyki bawarczyka Kneippa.  

 

Powodem była śmierć doktora Ludwika Sauvana w dniu 11 kwietnia 1843 roku...

czy wiadomo w jakim wieku zszedł z tego padołu bowiem pozostawił nieletnią córkę?

 

Jednoznaczne wektory:

Kto w mieście sypiał do południa, czuwał do godziny 2. lub 3. popółnocy, ten w Wierzbnie wstawał o 5 z rana, a udawał się na spoczynek po zmierzchu. 

...oznaczające swe przejście przez ten organ zadrażnieniem, wyrzutami i wrzodami. 

...celem leczenia jest wydalić z ciała nieczystości, materye chorobliwe, utrzymujące dyskrazyą, skrotuliczną, artrytyczną, reumatyczną, syfilityczną, kołtunową i t. p. 

 

Osobliwe, nic o wszechpotężnych i wszechobecnych wirusach? Jaka spokojna epoka ale miała uciążliwe materye chorobliwe ! Pokoleniowa podmianka materii chorobliwych na wirusy wątpliwej wartości.

No i pojawili się spekulanci co działki dzielili, eh...  Spekulanci są, byli i będą.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @ewa-rembikowska
23 listopada 2020 09:39

Piękna historia. Jeszcze śp.Mama mojej Koleżanki gorąco zalecała metody dr Kneippa, m.in. wędrowanie o poranku po rosie boso oczywiście a z braku łąki i rosy -"wędrowanie" po płytkiej zimnej wodzie w wannie. Zasada naprzemiennych pryszniców zimnej i ciepłej wody to "sekret" długiej młodości podobno:))

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @saturn-9 23 listopada 2020 09:22
23 listopada 2020 09:48

Sauvan Ludwik (1798–1843), lekarz, hydroterapeuta. Ur. w Warszawie, był synem Dawida, emigranta francuskiego i Marii z Danielskich.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @pink-panther 23 listopada 2020 09:39
23 listopada 2020 09:53

Kto by pomyślał - 60 lat mieszkałam na Wierzbnie a dopiero niedawno dowiedziałam się, że była to miejscowość uzdrowiskowa dla skołatanych zdrowotnie Warszawiaków. 

A chodzenie po rosie i naprzemienne prysznice są po prostu zdrowe.

zaloguj się by móc komentować

BeaM @ewa-rembikowska
23 listopada 2020 11:13

Warto dodać, że pan Priessnitz był samoukiem, a metodę leczenia zimną wodą podpatrzył u postrzelonej w nogę sarny, która codziennie moczyła ją w zimnym stumieniu. Potem uległ wypadkowi i kiedy lekarze rozkładali ręce, że nie mogą mu pomóc, zaczął leczyć się sam metodą okładów z mokrej koszuli. Przez rok. No i wyszedł z tego i postanowił szerzyć metodę. Jakże sprawdzoną na sobie :)

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @BeaM 23 listopada 2020 11:13
23 listopada 2020 12:34

Pochodził wielodzietnej biednej rodziny, nie umiał pisać, ani czytać, ale miał dar obserwacji i zmysł do robienia interesów, no i jakieś poparcie władz, które pozwoliły mu otworzyć zakład hydroleczniczy. 

Monitor Warszawski. 1828, nr 115

zaloguj się by móc komentować

mooj @ewa-rembikowska 23 listopada 2020 12:34
23 listopada 2020 14:17

ale to homeopata, 

co prawda to to samo (albo prawie to samo) co leczenie wodą, ale wewnętrznie podawana nie kąpiele;)

zaloguj się by móc komentować

BeaM @ewa-rembikowska 23 listopada 2020 12:34
23 listopada 2020 14:42

Kto pochodził z wielodzietnej rodziny  Marenzellerem czt Priessnitz?
Natomiast ten pietwszy to była dopiero postać ciekawa, sprtytnie powszedł cesarza
http://homeoint.org/seror/biograph/marenzeller.htm

Homepotaria to wielka i poważna nauka... Długo by o tym można prawić :)

Dzięki za przywołanie

zaloguj się by móc komentować

BeaM @BeaM 23 listopada 2020 14:42
23 listopada 2020 14:43

Przepraszam ze te wszystkie literówki, piszę za szybko, a tutaj niestety nie można edytować komentarzy... Bardzo nad tym ubolewam :)

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @BeaM 23 listopada 2020 14:42
23 listopada 2020 15:20

Vincenz Priessnitz (Vincenz Prisnitz, Vincenz Prißnitz, czes. Vincent Priessnitz), (ur. 4 października 1799 w Lázně Jeseník k. Jesionika, zm. 28 listopada 1851 tamże) – samouk w zakresie medycyny niekonwencjonalnej i naturalnej pochodzący z ówczesnego Śląska Austriackiego.

 

Vincenz Prießnitz był najmłodszym z sześciorga rodzeństwa. Jego rodzicami byli gospodarz Franz Prießnitz i jego żona Theresia Kappel. Po śmierci najstarszego brata i utracie wzroku przez ojca, w wieku 12 lat Vincenz przerwał naukę i skoncentrował się na pracy w rodzinnym gospodarstwie.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Vincenz_Priessnitz

 

 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @mooj 23 listopada 2020 14:17
23 listopada 2020 15:26

A faktycznie homeopatia, tzn. Sauvan interesował się i homeopatią i hydroterapią, w każdym razie lubił nowinki medyczne.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ewa-rembikowska
23 listopada 2020 22:59

Piekna historia tak powszechnej rzeczy jak prysznic .

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować