Wbrew teorii zarządzania, czyli pechowa niedziela na Krochmalnej.
Indeksuję zgony z parafii św. Barbary z Warszawy. Zajęcie monotonne i odprężające. Jednakże kilka razy wcisnęło mnie w krzesło. Jeden przypadek pozwolę sobie przedstawić.
O godzinie 6 w niedzielny poranek 13 listopada 1932 śpiących mieszkańców ulicy Krochmalnej w Warszawie obudził huk a potem łoskot. Pierwsi na miejscu katastrofy pojawili się słuchacze szkoły policyjnej znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Ujrzeli zawaloną ścianę budynku browaru Haberbusch i Schiele oraz pył z jęczmienia unoszący się nad cegłami.
Na posesję nr 57 runęło 300 ton jęczmienia z 900 ton znajdujących się w magazynach na 2 i 3 piętrze, miażdżąc piętrowy drewniany domek z siedmioma mieszkaniami.
Policja i straż ogniowa zjawiły się w ciągu 5 minut . 60 strażaków i 70 policjantów przystąpiło do odkopywania zasypanych lokatorów. Akcję ratowniczą utrudniały tumany kurzu noszące się nad stertę jęczmienia oraz sypkość materiału. Koło godziny 14 wiadomo już było, że śmiertelnych ofiar jest 18, rannych 9 a ocalonych 14. Spod zwałów gruzu i ziarna ratownicy wydobyli też żywego pieska, kotka i wiewiórkę
Na miejsce katastrofy przybyły władze Warszawy oraz eksperci, którzy przystąpili do badania przyczyn katastrofy. Były to trzy komisje: sądowo-śledcza, starościńska z ramienia władz administracyjnych oraz techniczno-budowlana.
Konkluzja rzeczoznawców była taka, że magazyn był budowany 40 lat temu pod ówczesną niewielką produkcję. Tymczasem za rozwojem browaru nie poszła rozbudowa infrastruktury. Na dodatek dyrekcja browaru kupowała jęczmień zaraz po zbiorach, gdy był najtańszy i od razu zwoziła w pośpiechu. Tempo ładowania magazynów było tak szybkie, że magazynier nie był w stanie rozłożyć ziaren w odpowiednie pryzmy. Jęczmień napierał na ścianę i w końcu ją wypchnął.
Całkowitą winę za katastrofę ponosi zatem browar. Zarząd browaru zgodził się wypłacić ofiarom katastrofy odszkodowanie oraz pokrył koszty pogrzebów. Katolików pochowano na Bródnie w kwaterze 65H.
Pozostała jeszcze kwestia odpowiedzialności karnej.
Proces karny odbył się na początku stycznia 1934 roku. W stan oskarżenia postawiono dyrektora ds. sprzedaży Henryka Oppenheima, kierownika technicznego browaru Czesława Goszczyńskiego oraz Stanisława Czernego.
Akt oskarżenia zarzucał Oppenheimowi niestosowanie się do przepisów budowlanych i przeróbki w magazynie bez uzyskania pozwolenia, majstrowi Goszczyńskiemu - przeładowanie magazynu, zaś studentowi Czernemu - brak uprawnień do nadzoru oraz samodzielnego prowadzenia robót budowlanych przy poprawianiu nadwątlonej konstrukcji drzewnej.
Proces trwał tydzień, przewinął się korowód świadków. Oskarżeni przerzucali się odpowiedzialnością.
Publiczność obserwująca proces na sali sądowej dowiedziała się, że
1/ Browar powstał w 1846 roku jako rodzinna spółka pod firmą „Haberbusch, Schiele, Klawe”. Zakład mieścił się na roku Krochmalnej i Ciepłej. Firma początkowo produkowała ciemne, mocne piwo bawarskie. W 1896 roku Klawe się wycofał z interesu, który bez niego dalej prężnie się rozwijał, do czego przyczyniły się licznie powstające ogródki piwne. W 1898 roku kolejne pokolenie przekształciło spółkę jawną w spółkę akcyjną . Powstało Towarzystwo Akcyjne Browaru Parowego i Fabryki Sztucznego Lodu „Haberbusch i Schiele” z siedzibą przy ulicy Krochmalnej 59 z kapitałem 1,5 miliona rubli. Koło roku 1900 firma posiadała dwie ciężarówki, 20 wagonów kolejowych, składy w Kaliszu i Łodzi. Ponadto prowadziła przyzakładową ochronkę, szkołę elementarną, kuchnię dla robotników, kasę oszczędnościowo-pożyczkową, gabinet lekarski ze stale dyżurującym chirurgiem. Zakład stał się największym producentem piwa na terenie zaboru rosyjskiego , zasilając w roku 1911 skarb państwa podatkiem z akcyzy w wysokości 328 092 ruble. Odzyskanie niepodległości oznaczało utratę ogromnego rynku zbytu jakim było Imperium Rosyjskie, dokąd szło 2/3 produkcji. W 1921 roku w wyniku połączenia się pięciu firm piwowarskich powstała Spółka Akcyjna Zjednoczonych Browarów „Haberbusch i Schiele”. Udziałowcami były rodziny Haberbusch, Schiele, Lampe, Czarkowski, Oppenheim, Reych, Machlejd, Bogusławski, Patzer, Jung. Spółka opanowała 10% rynku, jej zysk netto za 1931 rok wyniósł koło 3 mln zł.
2/ Można powiedzieć, ze spółka swoje sukcesy ekonomiczne osiągała wbrew teorii zarzadzania. W Spółce istniało wiele szczebli kierowniczych, ale zarazem nikt nie miał jasno określonego zakresu obowiązków. I tak wszyscy zajmowali się wszystkim. Najbardziej słuchali się byłego właściciela browaru pana Kazimierza Schiele, który codziennie obchodził cały browar i wydawał zalecenia, które były skrupulatnie przestrzegane. Dyrektor Oppenheim zeznał, że na zasadzie prawa zwyczajowego on zajmował się sprawami administracyjnymi, o ile czas mu pozwalał, gdyż głównym jego zajęciem były zagadnienia handlowe, pracownicze i robotnicze. Browar w momencie katastrofy zatrudniał 450 robotników i produkował 87 tysięcy hektolitrów piwa.
3/ Jakiś czas po wojnie remonty budynków fabrycznych prowadziła firma Hern i Rupiewicz”, którą dla oszczędności zwolniono, załatwiając naprawy sposobem gospodarczym.
4/ Browar nie posiadał żadnych obliczeń statycznych co do możliwości załadunkowych elewatora.
4/ Objawy grożącej katastrofy dały o sobie znać kilka lat temu. Były nimi szpary tworzące się między ścianą szczytową spichrza, podłogą i słupami, wyginanie się i pękanie podciągów. Szpary były takie, że przelatywał nimi jęczmień na niższe piętra. Plany wzmocnienia stropów nie zostały zgłoszone do władz budowlanych, dyrektor nie powołał rzeczoznawców, jak tego wymagła ustawa. Oppenheim uznał, że jest to problem wewnętrzny.
5/ Jego rozwiązanie powierzył zatrudnionemu na zlecenie studentowi architektury Politechniki Warszawskiej, którego zadaniem było sporządzanie planów wstępnych oraz wybór wykonawców.
6/ Oskarżony majster piwowarski Goszczyński wyjaśnił, iż obowiązki jego polegały na dozorze pięciu pomieszczeń , w których wyrabiało się 5 gatunków piwa, natomiast nie od zajmował się dozorem nad rozmieszczeniem surowca w magazynach.
7/ Na odszkodowania browar przeznaczył koło 100 tysięcy złotych, choć jeden z brukowców zasugerował, że ofiary otrzymały dużo mniejsze kwoty niż te widniejące na pokwitowaniach.
Sąd Okręgowy ogłosił wyrok 15 stycznia 1934, na mocy którego dyrektor Oppenheim został skazany na półtora roku więzienie z zawieszeniem wykonania kary a pozostali oskarżeni – uniewinnieni.
W maju 1934 Sąd Apelacyjny zatwierdził wyrok Sądu Okręgowego.
Dziś na terenie byłego browaru pomiędzy ulicami Grzybowską, Wronią, Chłodną i Krochmalną wyrosło osiedle deweloperskie „Browary Warszawskie”. Jedna z wewnętrznych ulic będzie nosiła nazwę „Haberbusch i Schiele” a piwa ...Żywiec będzie się można napić w jednej z kilku ulokowanych tam knajpek.
Express Poranny, nr 317/1932
Express Porannny, nr 327/1934
Kurier Poranny, Nr 355/1935
Wieczór Warszawski, Nr 181/1932
https://crispa.uw.edu.pl/object/files/416146/display/Default
https://muzeumwarszawy.pl/historia-wolskiego-browaru-haberbusch-schiele-klawe/
https://polbeerlabels.pl/WarszawaH.htm
By Qniemiec - Own work, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15888038
tagi: warszawa browar haberbusch schiele krochmalna katastrofa budowlana organizacja i zarządzanie
ewa-rembikowska | |
21 stycznia 2021 18:57 |
Komentarze:
maria-ciszewska @ewa-rembikowska | |
21 stycznia 2021 20:41 |
Wstrząsające. Póltora roku w zawiasach za zaniedbania skutkujące śmiecią 9 osób. Te Haberbusze musiały mieć mocne plecy.
olo @ewa-rembikowska | |
21 stycznia 2021 20:51 |
mocne, moze znajdzie sie ktos by dopisac "ofiar" do nazwy ulicy
ps
kontrukcji drewnianej
ewa-rembikowska @maria-ciszewska 21 stycznia 2021 20:41 | |
21 stycznia 2021 20:56 |
18 osób zginęło. Z ramienia browaru występowało 8 adwokatów. Mieli kasę, mieli plecy. Jak zwykle. Sąd jako okoliczność łagodzącą przyjął wypłatę odszkodowania krewnym ofiar i rannym.
ewa-rembikowska @olo 21 stycznia 2021 20:51 | |
21 stycznia 2021 20:58 |
To był szok. Nawet prasa zagraniczną pisała o tym wypadku.
olo @ewa-rembikowska 21 stycznia 2021 20:58 | |
21 stycznia 2021 21:05 |
wiesz, u mnie do dzis stoja stare krzyze pojednania zwane tez pokutnymi, gdzie mozna sobie i dzisiaj i na miejscu zdarzenia przeczytac kto i dlaczego go stawial
maria-ciszewska @ewa-rembikowska 21 stycznia 2021 20:56 | |
21 stycznia 2021 21:18 |
Przepraszam za pomyłkę.
Zadośćuczynienie jako okoliczność łagodząca - śmiech na sali. To się przecież należy niezależnie od wszystkiego.
ewa-rembikowska @olo 21 stycznia 2021 21:05 | |
21 stycznia 2021 21:55 |
Dziennikarze zawsze gonili za sensacją a tu taki cymesik - ściana, jęczmień i trupy w dużej ilości.
ewa-rembikowska @maria-ciszewska 21 stycznia 2021 21:18 | |
21 stycznia 2021 21:58 |
W końcu nie była to pierwsza sprawa sądowa, gdzie sędziowie zostali uprzednio odpowiednio nastawieni. Tak było w przypadku młodego Toeplitza i w przypadku kartelu drożdżowego. Jak było u Młynarskiego - Jaś nie dociekał...
maria-ciszewska @ewa-rembikowska | |
21 stycznia 2021 22:04 |
A na fejsie publika podnieca się wspomnieniami, że w II RP urzędnikowi państwowemu za przekręty groziła kara śmierci.
ewa-rembikowska @maria-ciszewska 21 stycznia 2021 22:04 | |
21 stycznia 2021 22:14 |
Urzędnikom tak, ale nie sędziom i politykom. Tym bardziej, że w przypadku sędziów to była "wyższa racja stanu", by pewnych tematów niewygodnych dla polityków nie poruszać. Kolejne RP realizują dzielnie standardy wypracowane przez II RP.
ewa-rembikowska @ikony58 21 stycznia 2021 22:47 | |
21 stycznia 2021 22:59 |
Lepiej dać wycinek z gazety
Zabici
Przewiezieni do szpitala
Express Poranny, nr 317/1932
MarekBielany @ewa-rembikowska | |
21 stycznia 2021 23:04 |
Najepsze jest z 900 ton znajdujących się w magazynach na 2 i 3 piętrze,
Toż to cały ładunek statku.
Wujek Chytrus po latach miał w oczach tylko $.
:)
P.S.
to smutne.
ewa-rembikowska @MarekBielany 21 stycznia 2021 23:04 | |
21 stycznia 2021 23:35 |
Teraz Krochmalna to jest atrakcyjne centrum, wówczas to były przedmieścia. A jak przedmieścia to i fabryki. Jak fabryki to i magazyny. Piwo robili na pewno dobre.
Produkowane wówczas przez browar piwa dzielono w następujący sposób:
- ze względu na opakowanie: piwa butelkowe i beczkowe
- ze względu na trwałość: piwa niepasteryzowane i pasteryzowane eksportowe
- ze względu na typ: piwa pilzneńskie jasne, bawarskie ciemne, kulmbachskie czarne przygotowywane specjalnie na eksport na Kaukaz i Daleki Wschód.
Po wojnie browar znacjonalizowano, ale na etykietach dalej widniał charakterystyczny sfinks.
LoginNieznany @ewa-rembikowska | |
22 stycznia 2021 01:34 |
Reportaż zdjęciowy z katastrofy jest w dostępnych zbiorach NAC. Gdyby kierować się wyłącznie zdjęciem (czego oczywiście nie należy robić przy ekspertyzach), to wygląda to tak, że bezpośrednią przyczyną było wyłamanie stolca (słupa) z gniazda w podwalinie lub belce i wypchnięcie już nadwątlonej ściany. Wcześniejszy proces destrukcji musiał byc długi, a zaniedbanie zarządzających właściwie oczywiste.
Dziś jedynym skazanym byłby prawdopodobnie ten nieszczęsny student. Miał dużo szczęścia. Tradycja obciążania odpowiedzialnością projektantów była już wówczas dobrze ugruntowana. Za wypadek na budowie Politechniki Warszawskiej obciążono Stefana Szyllera - miał nieszczęście prowadzić nadzory.
ewa-rembikowska @LoginNieznany 22 stycznia 2021 01:34 | |
22 stycznia 2021 08:49 |
Ciekawe, czy może Pan dać link do tego zespołu?
Dziś faktycznie skazano by projektanta.
Tylko ja się cały czas zastanawiam, jaki jest/był sens skazywania na więzienie kogokolwiek i na ile zamknięcie w więzieniu tego dyrektora poprawiłoby sytuację ofiar katastrofy.
Uważam, że źle się stało, że sąd przyjął do wiadomości zamknięcie sprawy jednorazowych odszkodowań cywilnych. Zasadniczo to zarząd spółki, który doprowadził do katastrofy powinien zostać zobowiązany do wypłaty comiesięcznego dożywocia ofiarom.
Bodajże rok później odbył się jeszcze jeden proces cywilny, gdzie sąd zobowiązał Zarząd do wypłaty 30 zł miesięcznie do czasu ukończenia nauki matce dziecka nieślubnego, którego ojciec zginął w katastrofie. Musieli przez sądem udowodnić, że ojciec interesował się dzieckiem i regularnie na nie łożył.
pink-panther @ewa-rembikowska | |
22 stycznia 2021 10:56 |
Niesamowita historia i mocno wstrząsająca. Marka Haberbuschów utrzymała się jeszcze po II wojnie w książce Wiecha "Cafe pod Minogą". Bohaterowie w czasie okupacji lub już w Powstaniu ukryci przed ostrzałem pod barem w knajpie "opłakują" rozbijane butelki z alkoholami.
Ciekawi mnie, co stało się z rodziną H. po II WW bo ponad 70% majątku (maszyny, zbiorniki etc) okupant wywiózł do Niemiec.
Cała ta tragedia z 1934 r. pokazuje,że jednak II RP była "państwem sezonowym".
Notka, jak zwykle, świetna.
ewa-rembikowska @pink-panther 22 stycznia 2021 10:56 | |
22 stycznia 2021 12:05 |
Też jestem ciekawa, czy któryś z głównych akcjonariuszy brał udział w uruchamianiu i zarządzaniu zakładem po nacjonalizacji.
LoginNieznany @ewa-rembikowska 22 stycznia 2021 08:49 | |
22 stycznia 2021 13:50 |
A można było uniknąć tego wszystkiego.
Link: https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/jednostka/-/jednostka/5931452
LoginNieznany @ewa-rembikowska | |
22 stycznia 2021 13:52 |
UWAGA:
Zdjęcia drastyczne. Nie dla dzieci i ludzi o słabych nerwach.
ewa-rembikowska @LoginNieznany 22 stycznia 2021 13:50 | |
22 stycznia 2021 14:53 |
Obejrzałam, drastyczne. Szoda ludzi. Niestety nie wiem też jak skończyła się sprawa odszkodowania dla właściciela domku.
olo @ewa-rembikowska 21 stycznia 2021 21:55 | |
22 stycznia 2021 16:32 |
nie wiem, moze to ich tlumaczy, ale jak rozumiem(?) szybko rozeszlo sie po kosciach